Notka niniejsza jest w zasadzie polską wersją (streszczeniem) artykułu, który dziś wyłożyłem w witrynie sott.net. Tytuł artykułu: „
Unconventional research in USSR and Russia„ czyli „Niekonwencjonalne badania w ZSRR i w Rosji”. Mam zamiar poświęcić temu tematowi całą serię. Co wyjdzie – zobaczymy.
Kernbach jest specem od robotyki, dokładniej od „swarms of robots”. „Swarm” to „rój”. Linki do filmów youtube dałem w komentarzach pod poprzednią notką.
Co mają roje robotów do niekonwencjonalnych badań? Wygląda na to, że mając roje robotów chciałoby się je wyposażyć w coś więcej niż „sztuczną inteligencję”. Bo ludzka inteligencja wydaje się mieć w sobie coś nie do końca zbadanego. Czemu więc nie wyposażyć roboty w coś równie niezbadanego?
Są w tym wszakże przeszkody, bowiem kto kupi roboty, które nie mają „certyfikacji”? Zatem Kernbach propaguje certfikację niezbadanego. Choć nie znamy natury wielu zjawisk, nie potrafimy ich wyjaśnić w naukowy sposób, nic nie stoi na przeszkodzie by stworzyć złożone metody klasyfikacji tego typu zjawisk? Jak jedna metoda jest zawodna, to zespół metod może zadziałać. Wielu własności nafty czy wina nie potrafimy wytłumaczyć – ale przecież mamy certyfikowanych degustatorów. Oni kwalifikują naftę czy wino do tej czy innej klasy!
Kernbach zajmuje się, ale to już gdzie indziej, i pisze o tym głównie w języku rosyjskim, „wysoce przenikliwą emisją” - której fizyczna natura jest nieznana. Sam wyprodukował rodzaj „generatora” takiego promieniowania. Może ono przenikać ściany, działać na dziesiątki tysięcy kilometrów, czasem jego efekty są szybsze niż światło. Tyle, że jak chce to działa a jak nie chce – nie działa. W tym cały szkopuł! W dodatku wydaje się zależeć od operatora.
Oto jeden z trochę kapryśnych detektorów takiego promieniowania. Kto wie co on wykrywa i kiedy?
Kernbach chciałby to już sprzedawać, ale ma konkurentów. Jednym z nich jest A. Yu. Smirnov. Smirnow recenzował artykuł Kernbacha o niezwykłych emisjach. Rozumie ciągoty komercyjne, ale pyta:
„A gdzie tu nauka?”
Nauka jest w powijakach. I o tym chcę pisać w rozpoczętej tym artykułem serii notek.
Dla moich Czytelników nie powinno to być zaskoczeniem. Przecież „obrzeża nauki” to moje hobby.