Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1502
BLOG

Dlaczego pan chce być fizykiem?

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Wakacje poświęciłem na przemyślenia i rozwój wewnętrznego oprogramowania. W międzyczasie mieliśmy też burzę – w ogrodzie wiatr, rekordowo silny, zwalił 18 drzew. Czystki więc były zarówno wewnętrzene jak i zewnętrzne.

W ramach czystek wewnętrznych przypomniałem sobie wreszcie tytuł i autora książki, która w dużej mierze zadecydowała onegdaj o mojej przyszłości: zapragnąłem być fizykiem. Ta książka to „Życie we mgle”. Autorem jest Mitchell Wilson. Oryginał angielski: Live With Lightning by Mitchell Wilson. Recenzja tutaj.

Znalazłem egzemplarz na Allegro, mogłem więc z nostalgią przeczytać po raz wtóry.

Dlaczego pan chce być fizykiem?

 

I mi się podobało jak kiedyś, może nawet bardziej. Choć pamiętałem jedynie pierwsze 30 procent książki. Resztę z jakiegoś powodu kompletnie zapomniałem. Może dlatego, że początek był motywujący, dalsza część raczej przygnębiająca. Eryk, bohater książki, startuje dynamicznie, pracuje nad doktoratem z fizyki jądrowej. Z biegiem czasu zapał spada, przychodzi uwikłanie w galimatiasy życia. To mi się nie podobało. Jednak podsumowujący fragment z zakończenia książki jest dobry. Czemu chcę być fizykiem?

Owej nocy długo dławiony strach ujawnił się tylko częściowo, więc też jego obraz był dla Eryka zniekształcony. Teraz odrzucił wszelkie nagromadzone zahamowania i zrozumiał siebie tak jasno jak nigdy dotąd. Nareszcie znalazł odpowiedź na to pytanie, które mu zadano dawno temu: „Dlaczego pan chce być fizykiem?" Przez lat piętnaście to niedbałe, nieledwie bezsensowne pytanie kołatało mu się gdzieś po mózgu. Za dawnych, dobrych czasów wydawało się sztuczne i można się było nad nim tylko uśmiechnąć. Teraz jednakże miał już rozwiązanie. Przyszło ono wraz z uczuciem ciężkiej odpowiedzialności.

Dawno temu, może od samego zarania życia, Eryk wyczuwał, że wszystko na świecie wiedzie walkę o własne istnienie. Wszędzie wokół niego toczyła się wojna, wojna nieprzerwana — i nie tylko między ludźmi; była to odwieczna walka życia o przetrwanie na przekór wszystkim fizycznym prawom, które mu niosły wyrok zagłady. Życie było kruche, niepewne, stanowiło przypadkowy wynik kilku zbiegów okoliczności, niespokojn, mały wir w straszliwym potoku spadającym z hukiem w rozległą dolinę, ukształtowaną przez prawa termodynamiki. W milczącej, mrocznej, zimnej przestrzeni czasu i wszechświata życie było zaledwie pączkiem różanym, ale miało w sobie upór, a ci co nim zostali obdarzeni, trzymali kurczowo ową maleńką, kruchą roślinę i nieufnie spoglądali w niewiadomą, wrogą noc.

Żaden żywy człowiek nie umiałby powiedzieć, kiedy zaczął sobie uświadamiać tę walkę, ale od pierwszej jesieni swego istnienia mógł ją dostrzec w zmieniających się barwach liści. Mógł ją dostrzec w kotłowisku i przepotężnym huku burz przeciągających majestaty po niebie, w spadających nocą gwiazdach, w erozji rzek i kanionów, w rozpadzie gór krwawiących osypiskami, w posuchach, powodzi w śmiertelnej bladości księżyca, w nieznośnej spiekocie słońca. Była śmierć w słonecznych, letnich porankach, w słodkich wiosennych nocach - wszędzie śmierć, milion śmierci.

Prędzej czy później każdy musiał sobie zadać pytanie: Dlaczego? Odpowiedzią na to była i nędzna rezygnacja, i tępa obojętność owiec idących za zdradzieckim baranem. Ale w tych ludziach, których nie łatwo zbyć byle czym, gniew budził pragnienie walki, więc też ją podejmowali. Grabieżcy zapominali o wrogu oddając się rozbojowi, kradzieży i rozpuście na własnym zapleczu; lecz gdzieś daleko, w ciemnościach, zwiadowcy ustawicznie posuwali się naprzód, badając nieznany teren. Czy to grupami, czy samotnie, podkradali się do podglądali, nękali i kiełznali uporczywą żywotność w mikroskopijnych galaretowatych ciałkach, grzebali w ogromnej, zastygłej kuli, którą mieli pod stopami i która ich gnuśnie niosła poprzez milczącą przestrzeń.

Oto była prawdziwa wojna i ludzie stawali w szeregach bez sztandarów, bez haseł, bez heroizmu. Przychodzili i pytall naiwnie: „Cóż można robić innego?" A jakże w takiej wojnie szanować małych człowieczków, którzy na tyłach frontu obracają zdobyte trofea na własną, osobistą korzyść, którzy piszczą skrzekliwymi głosikami, bo obrażono jakąś ich małą dumę, którzy mordują w złości, bo ich prywatnego dobra dotknęły czyjeś sceptyczne dłonie? Jak długo można okazywać cierpliwość wobec' owych podżegaczy do niszczących zmagań, owych wrogów wszystkiego, co rewolucyjne?

Samotna to była walka dla bojowników. Przy, całej wzniosłości celu, do którego dążyli, byli to przecież tylko ludzie - miękcy, podatni, uginający się, obarczeni wszystkimi słabościami swego gatunku, Nidoskonałość nękała ich jak robactwo. A ponieważ byli tylko ludźmi, więc skrobali się i otrząsali z odrazą, wciąż idąc naprzód. Nie czekały ich żadne indywidualne nagrody z wyjątkiem uczucia, że dobrze spełnili swoj zadanie. Ale nawet i to było medalem, który łatwo okrywało śniedzią doświadczenie. Stać się i pozostać człowiekiem budzącym szacunek - było rzeczą niezmiernie trudną, nieledwie niemożliwą. Wymagało to dyscypliny, która często była aż nadto bolesna. Trudno znaleźć w sobie tyle odwagi i przez to owa zewnętrzna walka w miniaturze toczyla się w sercu każdego człowieka.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie