Miałem dziś pisać dalszy ciąg o krzywiźnie, ale mam problem – nie wszystko wychodzi mi tak, jak trzeba. Jakaś pluskwa w rachunkach, której nie rozumiem. A skoro czegoś nie rozumiem – nie mogę o tym pisać!
Zatem dziś przerywnik - ku czci tichego, który objął przede mna władzę nad krzywą łańcuchową. Dodam dziś tylko mały ozdobnik.
Oto fragmenty krzywej łańcuchowej dopasowane do dwóch wrocławskich mostów: Grunwaldzkiego i Zwierzynieckiego:
Do mostu Zwierzynieckiego dopasować było trudniej, bo fotografia jest trochę ukosem:
Czuję do tych mostów sentyment. Po Grunwaldzkim chodziłem do miasta a po Zwierzynieckim na samotne rozmyślania o krzywiźnie na brzegu Odry.
No i jeszcze moja parafraza podpatrzonej u Wolframa animacji „sześciokątnego koła” toczącego się po drodze wysłanej kamieniami o kształcie krzywej łańcuchowej: