Gościmy muzyka, takiego z prawdziwego zdarzenia. Muzycy to dziwny naród. Nasz muzyk jest całkiem sławny. Zaczynał jako fizyk w MIT (Massachusetts Institute of Technology), studiował grawitację i kwantową grawitację. Potem zainteresował się filozofią fizyki, aż wreszcie odnalazł swe powołanie w muzyce. Jego specjalnością jest muzyka z Indii. Przywiózł ze sobą cytrę (porawka: sitar) i wczoraj wysłuchaliśmy koncertu na które składało się kilka rag (nie wiem co to jest raga, ale rozumiem, że jest to utwór muzyczny). Tłumaczył nam, że muzyka Indii jest inna niż muzyka europejska, opiera się na innej harmonii, gdzie wszystko jest harmoniczne – mniej więcej tak jak harmoniczny był świat figur platońskich widziany w wyobraźni Keplera. Mówił nam, że rośliny kochają harmonię, rozwijają się znakomicie przy muzyce harmonicznej, nie przepadają za zachodnią skalą muzyczną. Opowiadał nam, że wraz ze wschodem słońca ptaki nagle zmieniają swój śpiew.
Potem, na moją prośbę, na naszym fortepianie zaimprowizował parę kawałków jazzu. Jedna z jego kompozycji, napisana wiele lat temu nos, o dziwo, tytuł Kasjopea! To właśnie dla Kasjopei nas odwiedził. Ściślej, by podyskutować z Laurą o treści jej „Sekretnej historii świata”. Jako, że gości u na także inny utalentowany gitarzysta, świetnie śpiewa, mieliśmy wspólny koncert obydwu – był to mały koncert Country Music.
Stąd mała przerwa w polach wektorowych, choć muszę powiedzieć, że problem harmonii i jej braku nie dawał mi spać. Będę starał się ten problem wkomponować do mojej opowieści o sekretnym życiu parabol.