Wczoraj pisałem o całujących się krzywych. Mówi parabola do okręgu: „Besame mucho”. Pisał o tym tu, w salonie, blueslover – warto poczytać. A ja, chcąc nie chcą, będę zmuszony zwolnić tempo wpisów. Następuje bowiem finał wspólnej, przygotowywanej do spółki z dwoma innymi kolegami po fachu, pracy krytycznej – od czasu do czasu trzeba coś zrobić pro publico bono, i muszę właśnie się skoncentrować na nieco trudniejszej geometrii – geometrii Einsteina-Cartana. Dziś więc, a także prawdopodobnie w najbliższych wpisach, coś lżejszego.
Jak pisałem – mieliśmy niedawno huragan. Powaliło nam kilkanaście drzew a kilka mocno nadwerężyło. Jedno z tych nadwerężonych drzew zagrażało naszemu domowi. Mogło się zwalić na nas w każdej chwili i przygnieść we śnie. Normalnie przycięlibyśmy takie drzewo sami, ale jedno było takie, że prosta analiza wektorowa wykazywała, że bez wprawy, z prostą wiedzą teoretyczną i dobrą wolą przedsięwzięcie nie było bezpieczne. W rezultacie mógł powstać CHAOS. Wezwaliśmy więc fachowca – człowieka pająka. Oto krótki fotoreportaż – bez komentarza.