Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1365
BLOG

Pod znakiem psa

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 19

Dziś specjalnie dla Kathrinny - Pieski wszystkie razem:

Pieski - cała szóstka

Laura sprawdziła pod jaką gwiazdą i jakim znakiem się urodziły, po kolei:

  1. 24:05 Spica - Virgo
  2. 24:53 Kappa - Virginis
  3. 02:10 Zuben(elgenubi) - Libra
  4. 02:20 Zuben(eschamali) - Libra
  5. 3:00 Oschubba - Scorpio
  6. 3:06 Antares - Scorpio

--------------------

A skoro już jesteśmy pod znakiem psa, to dpowiadam na wczorajsze pytanie (Sonial13). Z tymi thelinked to miałem kiedyś na pieńku, bo wypisywali głupoty. Zgodzili się jednak zamieścić moja wersję. Obiecałem, że dla nich specjalnie przygotuję, ale nigdy nie skończyłem, potem jakoś mi ochota odeszła. Teraz, skoro padło pytanie, zamieszczam niedokończoną i nieobrobioną wesrję mojego tekstu, który znalazłem w moich archiwach:

 

Kasjopeański Eksperyment – oczami uczestnika

 

Czy uczestnik jakiegoś eksperymentu może mieć na ten eksperyment i na swój w nim udział obiektywne spojrzenie? Zastanawiam się nad tym pytaniem i oto do jakich wniosków dochodzę: diabeł ukrywa się w szczegółach. Może, choc nie musi. Dlaczego może? Ano dlatego może, że nie jest to niemożliwością. Przy pewnej wprawie w obserwacji samego siebie możemy się nauczyć widzieć siebie oczami innych, z zewnątrz. Żadna natomiast wprawa raczej nam nie pomoże w widzeniu jakiejś rzeczy od wewnątrz, jeśli tej rzeczy od wewnątrz nigdy naprawdę nie widzieliśmy.

 

Tło „eksperymentu” opisane jest przez publicystę, laureata Nagrody Pulitzera, Thomasa Frencha, w 22-stronicowym dodatku specjalnym do dziennika St. Petersburg Times (Floryda) p.t.„The Exorcist in Love”. Polskie tłumaczenie można znaleźć tutaj, wraz z linkiem do oryginału. Dziennikarz nie miał łatwego zadania. Kiedy pojawił się ten dodatek nie miał jeszcze Pulitzera i, chcąc nie chcąc, musiał podporządkowywać się wymaganiom „naczelnego”. Naczelny zażyczył sobie czegoś sentymentalnego i niezbyt burzącego czytelników dziennika. Stąd Tom z całego zebranego materiału, a zbierał go przez kilka lat obserwując Laurę z bliska i często, wybrał tylko materiał na te 22 strony, choć początkowo planował wydanie książki – tak go cała ta sprawa zafascynowała. Epilog tego artykułu nasz dziennikarz rozpoczyna od tekiego akapitu:

 

„Po tych wszystkich latach nie jestem w stanie powiedzieć, co tak naprawdę dzieje się z Laurą. Wiem, że jest tak samo intrygująca jak zawsze. Od chwili, kiedy ją spotkałem, spowodowała, że rozważam możliwości, których inaczej nie brałbym pod uwagę. Zmusiła mnie do patrzenia i myślenia w nowy sposób.”

 

by zakończyć tak:

 

„Zapytałem ją ostatnio, czego się nauczyła. Nie tyle o UFO czy obcych, ale o swoim sercu.

 

Laura zastanawiała się przez moment.

 

Według mnie - powiedziała - życie jest nieskończonym cudem. To prawdziwy cud. Jednej rzeczy nauczyłam się przez te kilka lat, że jeśli nie dostrzegasz niczego cudownego w swoim życiu, jeśli wydaje ci się mroczne lub smutne, czy też stanowi jedynie brzemię, to najbardziej cudowną rzeczą jaką posiadasz jest twoja możność wyboru bycia cudem. Mam na myśli bycie cudem. Myślę, że kiedy ludzie wybierają bycie cudem, wszechświat odpowiada im na to.

 

Niektórzy nazywaliby to szczęściem. Ale nie Laura. „

 

Pojawienie się tej publikacji, jak można łatwo się domyślić, zwiększyło liczbę zainteresowanych eksperymentem. Jednocześnie jednak uaktywnili się zawistni – to naturalne. I tak już odtąd było – czym bardziej byliśmy widoczni, tym więcej mieliśmy wrogów i tym zacieklej nas atakowali. Z tym naturalnym zjawiskiem musi się liczyć każdy, kto w widoczny sposób odbiega od „normy”. Zjawisko to można wyraźnie zaobserwować w polityce. Pojawia się, powiedzmy, ktoś o czcigodnych zamiarach i zaczyna działać na skalę społeczną. Przyciąga to ludzi zainteresowanych daną ideą, ludzi o różnych celach i różnych intencjach. Pewna część tych ludzi chce wykorzystać aktywność grupy dla swoich własnych celów, celów niezgodnych z oryginalnymi intencjami założyciela czy założycieli. Ta ich działalność zostaje po pewnym czasie zauważona i ci ściągający pierwotną inicjatywę na boczne tory zostają zauważeni i usunięci. Przyłączają się wtedy czasem do grupy o przeciwnych intencjach i atakują grupę w której poprzednio działali. Zależnie od tego czy są to jednostki zrównoważone czy nie, te formy ataku mogą być różne, czasem wręcz niewybredne. I nie ma na to rady. Leży to w ludzkiej naturze a ta, u różnych ludzi, ludzi o różnej przeszłości i różnych charakterach może być wielce zróżnicowana.

 

Istnieje też inne zjawisko, także natury społecznej, mające swe źródło w prawidłowościach psychologicznych. Przyjrzyjmy się zjawisku „religii”. Niezliczone masy ludzi na Ziemi wyznają tą czy inną religię, przy czym różne religie są często sprzeczne jedna z drugą w podstawowych sprawach. Skąd się to bierze? Jest mnóstwo złożonych przyczyn, ale jedną z tych przyczyn wydaje się być ludzka potrzeba mienia jakiegoś „obiektu kultu”. Postawienie kogoś czy czegoś na niekwestionowanym piedestale ułatwia ludziom życie – tak przynajmniej sądzą. Nie muszą wtedy ciągle myśleć, zastanawiać się. Raz wybrali kurs i tego kursu chcą się trzymać. W polityce na piedestale może być jakaś doktryna, partia czy jednostka. W sporcie może to być „moja drużyna”, której jestem wiernym kibicem. Patrząc obiektywnie jest to zjawisko ogłupiające. Wiemy z doniesień w mediach do czego zdolni są zagorzali kibice. A kibice są wszędzie, nie tylko w sporcie, także w każdej innej dziedzinie, nie wykluczając „ezoteryki”. Są więc zagorzali kibice teozofii, Steinera, Gurdżijewa, tao, Marciniak, Ra, Ufo itd. itd. Wprowadzają zamęt i hałas. A w zgiełku i w hałasie niemożliwe jest prowadzenie jakichkolwiek rzetelnych badań. Naszym zaś zdaniem do prawdy, a prawdę cenimy wysoko, dojść można tylko przez rzetelne badania. I to nie badania indywidualne ale badania prowadzone przez możliwie szeroka grupę poważnych badaczy o szczerych intencjach woli pracy i wiedzy. Kibice i „zwolennicy” w tym nie pomagają. Wręcz przeciwnie. Przeszkadzają w badaniach, przeszkadzają w dyskusji, przeszkadzają w każdej próbie pozytywnego działania. Przeszkadzają innym i przeszkadzają sobie samym w wyjściu poza własny stan ignorancji. Tyle, że każdy z nas musi chyba przez wiek kibicowania przejść. Wielu jednak na etapie kibicowania poprzestaje. Samo w sobie nie kibicowanie nie jest czymś negatywnym. Negatywnym staje się wtedy, gdy zaczyna być hałaśliwe, tak na zewnątrz jak i wewnątrz głowy i serca samego kibica. Przeszkadza bowiem w realizacji celów kibicowanej druzynie.

 

A jakie to cele, w naszym przypadku? Powróćmy jeszcze raz do Epilogu „Zakochanej egzorcystki”, gdzie nasz dziennikarz zanotował taką wypowiedź Laury:

 

„Jej pragnienie rozwiązania tajemnic kosmosu płonęło tak silnie jak wówczas, gdy widziałem ją po raz pierwszy. Ostatnio zapytałem o jej cel na lata następne. Przedstawiła mi listę:

A - Zmienić świat.
B - Przekroczyć granice czasu i przestrzeni, w czym zawierają się podróże w czasie w przeszłość i przyszłość.
C - Przejść do kolejnej gęstości, jako efekt powyższych.”

Jak można usiłować zmienić świat, nie wiedząc o tym świecie wszystkiego co istotne? Jak można przekroczyć granice czasu i przestrzeni nie rozumiejąc co to jest czas i co to jest przestrzeń. Jak można poważnie myśleć o przejściu do kolejnych gęstości nie wiedząc czy pojęcie gęstości w ogóle ma sens? A to oznacza pracę, pracę i jeszcze raz pracę. I choć w artykule nie jest to wprost powiedziane, mogę to jednak tutaj powiedzieć: odnaleźli się dwaj pracusie. Więcej niz wszystko Laura zakochana jest w wiedzy i w pracy nad pogłębianiem tej wiedzy. U siebie i u tych, którzy mają podobne upodobania. I tak wygląda nasza codzienna działalność.

 

A publika? Publika, która sama za pracą nie przepada, ma nam za złe wiele rzeczy.

 

Porozmawiajmy zatem poważnie o tym co najwyraźniej interesuje publiczność: „sesje”. Zapisy tych sesji. Gdzie są autentyczne zapisy? Czy sesje nadal trwają? Czy coś przed publicznością ukrywamy? Krótko mówiąc publiczność chciałaby się czymś podniecić, o czymś mieć do poplotkowania, w coś „uwierzyć”, lub coś zaklasyfikować jako „bullshit”. Nie wszyscy, bowiem są wyjątki, ale znaczący procent.

 

Sesje były zawsze dla nas frajdą. Jedni ludzi dla frajdy wspinają się na szczyty, inni czytają kryminały, jeszcze inni grają w brydża lub oglądają w telewizji seriale. Możliwości są tu niezliczone. Laurę zainteresował w pewnej chwili channeling, a że jest uparta, po latach raczej niezbyt udanych eksperymentów w końcu „otworzyła kanał”. Kanał wiodący dokąd? Tego nie wiemy.

 

Już w pierwszej sesji, w lipcu 1994, po otwarciu kanału sformułowana została podstawowa zasada, zasada przewijające się później przez wszystkie następne sesje: „Świadomość chroni. Ignorancja sprowadza zagrożenia.” W kolejnej sesji zasada ta została rozbudowana do „Świadomość jest kluczem. Wiedza chroni. Ignorancja zagraża.” Czy materiał sesji jest lub może być źródłem wiedzy? Już pobieżne lecz uważne przestudiowanie transkryptów daje jasną odpowiedź na pytanie. Odpowiedź ta brzmi: nie. Tak to zostało sformułowane:

 

„See for yourself. Remember, learning is fun and energizes. Spoonfeeding sessions do little for you.”

lub:

 

„Znajdź odpowiedź sama. Pamiętaj, nauka jest przyjemnością i dodaje energii. Sesje gdzie jesteś karmiona łyżeczką niewiele ci dają.”

 

A jednak znaczący procent ludzi uwielbia bycie karmionym łyżeczką i pozostawanie w ignorancji. Trzeba z tego wyrosnąć. Wyrośliśmy my, nie chcemy przykładać się do tego, by inni w ignorancji pozostawali lub się w niej wręcz pogrążali. Sesje dostarczyły wiele materiału, materiału, które może, choć nie musi, być inspiracją do powiększania naszej wspólnej wiedzy.

 

„Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.

 

1 Kor 13,11 „

 

Pisząc powyższe, a nie pamiętając gdzie w Biblii powyższy fragment się znajduje i nie pamiętając dokładne jego brzmienia, opisałem mniej więcej treść i spytałem Laurę, gdzie to jest. Wyrecytowała, bez chwili zastanowienia, natychmiast, cały fragment i powiedziała: „Pierwszy List do Koryntian, Rozdział 13”. Taka jest Laura. Jak nie pisze to czyta. Czyta stosy, głównie literatury naukowej z interesującej jej w danym momencie dziedziny. Prawie każda strona jest pozakreślana lub opatrzona jej notami. Pamięć ma niezwykłą, a przed wypadkiem samochodowym, który jej odebrał sporą część sprawności fizycznej, pamięć miała jeszcze lepszą. Ta jej szeroka wiedza i oczytanie, od dzieciństwa, za pewne odbiły się na treści przekazów. Można na przykład spekulować, że „przekazy” nie są niczym innym aniżeli swobodnymi wariacjami na temat tego, co wcześniej przeczytała. W istocie, może to wyjaśnić w zwykły sposób część przekazów. Jednak, jak to wynika choćby z lektury artykułu Toma Frencha, nie wszystko da się tak prosto wyjaśnić. Faktem też jest, że materiał otrzymany w wyniku channelingu jest wyraźnie adresowany do poziomu intelektualnego uczestników sesji. Czym więcej wiedzy posiadają, czym więcej pojęć opanowali, tym wyższy jest poziom otrzymywanego w wyniku channelingu materiału. Całkiem tak jak z każdymi studiami. Jeśli nie mając pojęcia o matematyce i zaawansowanej teorii kwantów udasz się nie wykład dotyczący np. aksjomatycznej kwantowej teorii pola, jedyne co z tego wykładu wyniesiesz to będzie pamięć, że wykładowca miał rozpięty rozporek.

 

Z channelingu nie można się niczego nauczyć, niczego dowiedzieć. Z wszelkiego channelingu. Całkiem tak jak z Biblii (wiem o tym, że wielu ludzi się na to moje stwierdzenie obruszy, tych przepraszam, mogę się przecież mylić, nieprawdaż?). Można zostać jedynie zainspirowanym do zdobywania wiedzy. Niewielu jest jednak tych, którzy są chętni do zdobywania wiedzy. Oznacza to bowiem nieustanną, żmudną, często niewdzięczną pracę.

.....

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura