W przerwach pomiędzy obalaniem mitów fałszywych, pracą nad tworzeniem nowych mitów, prawdziwszych oraz pisaniem, od czasu do czasu, dla zdrowia, oglądam, a to z Żoną a to bez, jakiś film. Wczoraj skończyłem oglądanie filmu „Nomad”.
„Surowy i piękny step jest sceną ciągłych walk pomiędzy dumnymi i walecznymi plemionami. Chłopiec o imieniu Mansur od małego szkolony jest przez znakomitego mistrza sztuk walki. Jego przeznaczeniem jest zjednoczenie zwaśnionych stron oraz odparcie najeźdźców dżungarskich. Kiedy dorośnie, z odwagą i konsekwencją podejmie najtrudniejsze wyzwania. Wsparciem w trudnych chwilach okażą się przyjaciel oraz ukochana kobieta.”
Sergiej Bodrow, Ivan Passer, Talgat Temenov
Rustam Ibragimbekov
Jay Hernandez, Mark Dacascos, Jason Scott Lee, Kuno Becker
dramat, Kazachstan, 2005, 112 min
(patrz stopklatka)
Bardzo mi się ten film spodobał. Nie to, żebym się zaraz rozpłakał ze wzruszenia, ale mnie ten film podbudował na duchu. (Parę dni wcześniej obejrzałem, z przyjemnością, „Wyspę Skarbów,” też mnie podbudowała na duchu).
A w międzyczasie, także dla ducha, wpadła mi do ucha, ta wersja Ave Maryji:
Compositeur : Caccini Giulio
Oeuvre et extrait : Ave Maria (version arrangée)
Durée : 00:03:56
Instruments : Soprano
Crédits
Direction Musicale : Conlon James
Ensemble : Orchestre du Gürzenich de Cologne
Solistes / instruments (rôles) : Jo Sumi / Soprano
Label : ERATO
Réf. : 8573857722
Zamówiłem więc cały album p.t. „Prayers”. W końcu życie jest modlitwą, no nie?
Nasze gąski w międzyczasie podrosły
i Cherie podrosła też:
Z dziecka wyrosła panienka, powstała nowa osobowość!
(Kto lubi psy i drzewa - więcej obrazków z pieskiego zycia jest tutaj)
W międzyczasie przyszła też zamówiona dość dawno książka Stanleya Jaki'ego „Zbawca Nauki”. Recenzja tutaj
„... Stanley L. Jaki należy do tej ciągle jeszcze niezbyt licznej grupy historyków nauki, którzy unikają zarówno Scylli fundamentalizmu, jak i Charybdy empirycznego materializmu. Metodą uników nie da się jednak rozwiązywać problemów ani w nauce, ani w filozofii nauki. Zdaniem Jakiego potrzebny jest dociekliwy wgląd w historię nauki i krytyczny osąd współczesnych teorii, aby wypracować możliwie pełny obraz wszechświata i żyjącego w nim człowieka. W Zbawcy nauki broni on tezy, że religia - a w szczególności chrześcijaństwo - jest istotnym czynnikiem umożliwiającym zarówno powstanie, jak i obecny rozwój nauki. Jaki utrzymuje, że bez wiary w osobowego Boga i w Jego Syna Chystusa nauka nie osiągnęłaby swej dzisiejszej postaci. ...
....
Jaki, jako dobry znawca historii nauki, nie ma trudności z takim doborem faktów, by wskazywały one na ciągle obecny w historii akcent chrześcijański. Jednak główna teza Jakiego jest nieprzekonywająca, a zgromadzone przez niego dowody nazbyt jednostronne. Trudno zgodzić sie z tym, by właściwy rozwój nauki był możliwy tylko po jednej drodze. Książka stanowi prowokujący głos w toczącej się dyskusji o granice kompetencji naukowca i teologa. Poszukiwanie mostów łączących naukę i teologię jest często ryzykowne, ale zawsze pożyteczne. Rzeka dyskusji, która rozdziela oba brzegi, bywa rwąca i niebezpieczna. Lektura książki Stanleya Jakiego może być rozumiana jako pytanie: czy teologiczny brzeg daje lepszą szansę do przerzucania mostów? Obawiam się, że cała argumentacja Jakiego nie skłania do udzielenia pozytywnej odpowiedzi na to pytanie. „
Więc zacząłem czytać. Oj pokreślę tą książkę, pokreślę. Raz coś mądrego a raz aż skręca..... (Szczęka mi nie opada, bo przed lekturą przezornie ją sobie podwiązałem)
Komentarze