Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1008
BLOG

Uwaga: Merkury retrograduje do 19-go!

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 17

Jak to się dzieje, że rzeczy i związki pomiędzy nimi, oczywiste dla jednych oburzają innych? Jak to się dzieje, że jedni ludzie widzą to, czego inni nie dostrzegają w ogóle? Król jest nagi, zawołało dziecię i wszyscy zobaczyli to, czego nie widziano przedtem. W samej rzeczy, nie jest to ani takie proste ani takie szybkie. Czy istnieją jakieś prawidłowości społeczne, które moglyby nam te zjawiska zrozumieć? O tym chcę pisać w najbliższej przyszłości. Dziś zacznę od jednego, dobrze znanego, lecz wartego przypomnienia przykładu.

Klaudiusz Ptolemeusz był jednym z najwybitniejszych aleksandryjskich astronomów. Urodził się w Egipcie, około roku 85, jakieś pięć lat po tym jak otwarto Koloseum w Rzymie. Pisał wiele, o geografii, o optyce, ale jego najsłynniejszym dziełem było Almagest – trzynasto-tomowe dzieło poświęcone ruchom ciał niebieskich. Spuścizną tego dzieła były tortury ludzkiego umysłu. By wyjaśnić pozorne ruchy planet Ptolemeusz wprowadził swoje epicykle – koła wewnątrz kół wewnątrz, zazębiające się z innymi kołami. A wszystko dlatego, że punktem wyjścia były błędne założenia: że wszystkie orbity muszą być idealnie kołowe, że ruch po orbitach musi być jednostajny, że aniołowie mają w tym wszystkim udział.

Weźmy takiego Merkurego, od czasu do czasu planeta ta porusza się wstecz, przeciwnie do normalnego biegu planet – retrograduje.

Merkury retrogradeAstrologia przykłada do tych okresów szczególną wagę: nie rozpoczynaj żadnej nowej działalności w czasie gdy Merkury retrograduje! Psują się wtedy komputery, znikają pliki, zdarzają sie różne nieprzyjemne rzeczy. Mamy taki właśnie okres teraz: do 19-go lutego! Merkury był prawdziwym problemem dla Ptolemeusza – jakżeż skomplikowana muszą być zębatki, by coś takiego wyzębatkować. A jednak zębatkowa nauka rozwijała się świetnie przez piętnaście stuleci.

Popatrzmy na to dzieło nauki i sztuki zarazem:

 

Sfera armilarna

 

Sfera armilarna, skonstruowana pod nadzorem Antonio Santucci w latach 1588 - 1593; Muzeum Historii Nauki, Florencja. Średnica 2420 mm.

Przyjrzyjmy się bliżej temu dziełu:

 

Armilarium z bliska

 

Widzimy zębatki, mnóstwo zębatek, a w samym środku nasza Ziemia. Wszystko obraca się wokół Ziemi. Dziesięć lat później, 7-go stycznia 1610, Galileusz zaobserwował przez skonstruowany przez siebie teleskop księżyce Jowisza i wszystko się zawaliło. Bowiem nie wszystko w niebie obracało się wokół Ziemi. Co za szok! Kościół musiał się nieźle gimnastykować by w końcu dojść do wniosku, że Przyroda i jej opis dany przez Kopernika i Galileusza nie są sprzeczne z Pismem Swiętym. A uczeni? Jak przełamują się w nauce stare paradygmaty i jak otwierają się nowe drogi?

W „Lunatykach” Arthur Koestler pisze o tym tak (podkreślenia moje)

  1. Niektóre warunki rodzenia się odkryć

Po pierwsze, nowa synteza nigdy nie powstaje z samego dodania do siebie dwóch w pełni rozwiniętych gałęzi ewolucji biologicznej lub umysłowej. Każdy nowy krok naprzód, każda reintegracja tego, co się kiedyś rozdzieliło, wymaga przełamania sztywnych, zaskorupiałych wzorców zachowania i myślenia. Kopernik tego nie zrobił; próbował pożenić tradycję heliocentryczną z ortodoksyjną doktryną arystotelesowską, co mu się nie udało. Powiodło się natomiast Newtonowi, ponieważ wzorce ortodoksyjnej astronomii przełamał już Kepler, a ortodoksyjnej fizyki — Galileusz. Wyczytując w odłamkach nowy wzorzec, zespolił je w nowy schemat pojęciowy. Analogicznie chemia i fizyka mogły się ze sobą połączyć dopiero po tym, jak fizyka zrezygnowała z dogmatu niepodzielności i nieprzenikalności atomu, rozbijając tym samym swoje klasyczne pojęcie materii, a chemia zrezygnowała z doktryny ostatecznych, nietransformowalnych pierwiastków. Nowy ewolucyjny krok do przodu możliwy jest dopiero wtedy, gdy nastąpi pewne cofnięcie się procesu zróżnicowania, gdy popękają i roztopią się zamarznięte struktury powstałe na skutek wyizolowanego, nadmiernie wyspecjalizowanego rozwoju.

Wydaje się, że większość geniuszy, którym zawdzięczamy najważniejsze mutacje w historii myśli, miała pewne wspólne cechy. Z jednej strony, sceptycyzm, często ocierający się o obrazoburstwo, w ich stosunku do tradycyjnych idei, aksjomatów i dogmatów, z drugiej — otwartość umysłu granicząca z naiwną łatwowiernością w stosunku do nowych koncepcji, które dają nadzieję, że instynktowne poszukiwania po omacku zakończą się powodzeniem. Z połączenia tych dwóch cech powstaje ważna umiejętność nagłego ujrzenia znajomego przedmiotu, sytuacji, zagadnienia bądź zbioru danych w nowym świetle czy nowym kontekście: zobaczenia w gałęzi nie części drzewa, lecz potencjalnej broni lub narzędzia; skojarzenia upadku jabłka nie z jego dojrzałością, lecz z ruchem Księżyca. Odkrywca dostrzega analogie funkcjonalne tam, gdzie nikt ich przedtem nie widział, tak jak poeta w płynącej po niebie chmurze zauważa obraz wielbłąda.

Ten akt wyrwania jakiegoś przedmiotu lub pojęcia z jego zwykłego kontekstu skojarzeniowego i zobaczenia go w nowym kontekście stanowi, jak próbowałem wykazać, główny element procesu twórczego'. Jest to akt zarówno destrukcji, jak i tworzenia, ponieważ wymaga przełamania pewnego nawyku myślowego, roztopienia za pomocą pewnej lampy lutowniczej kartezjańskiego wątpienia zamarzniętej struktury obowiązującej teorii, aby można ją było na nowo zgrzać w innym kształcie. To być może tłumaczy, skąd wzięło się u twórczych geniuszy owo dziwne połączenie sceptycyzmu i łatwowierności. Każdy akt twórczy — w nauce, sztuce czy religii — wymaga cofnięcia się na bardziej prymitywny poziom rozwoju, odzyskania niewinności spojrzenia uwolnionego od katarakty obowiązujących przekonań. Jest to proces reculer pour mieux salter, dezintegracji poprzedzającej nową syntezę, porównywalny z ciemną nocą duszy, przez którą musi przejść mistyk.

Innym warunkiem wstępnym, który musi być spełniony, aby dokonały się i zostały zaakceptowane zasadnicze odkrycia, jest to, co można nazwać dojrzałością epoki. Jest to cecha wymykająca się analizie, ponieważ o dojrzałości danej dziedziny nauki do istotnej zmiany decyduje nie tylko sytuacja w tej konkretnej dziedzinie, ale ogólny klimat epoki. Właśnie klimat filozoficzny panujący w Grecji po podboju macedońskim zdusił w zarodku heliocentryczną koncepcję wszechświata sformułowaną przez Arystarcha. Astronomia rosła sobie w najlepsze dalej, ze swoimi fizycznie niemożliwymi epicyklami, ponieważ temu rodzajowi nauki sprzyjał średniowieczny klimat. Co więcej, sprawdzała się w praktyce. Ta zaskorupiała dyscyplina naukowa, odcięta od rzeczywistości, potrafiła ze znaczną precyzją przewidzieć zaćmienia Słońca i koniunkcje, jak również układać tablice, które generalnie spełniały oczekiwania. Z kolei „dojrzałość" wieku XVII do przyjęcia Newtona, a wieku XX do przyjęcia Einsteina i Freuda, wynikała z ogólnego poczucia przejściowości i świadomości kryzysu, który obejmował wszystkie ludzkie działania, organizację społeczną, przekonania religijne, sztukę, naukę, modę.

Objawem tego, że dana dziedzina nauki lub sztuki dojrzała do zmiany, jest poczucie frustracji i niepokoju wywołane niekoniecznie ostrym kryzysem tej konkretnej dziedziny — która może znakomicie sobie radzić w obrębie swych tradycyjnych schematów — lecz wrażeniem, że obowiązująca w danej dziedzinie tradycja nie nadąża za resztą kultury, że jest odcięta od jej głównego nurtu, że tradycyjne kryteria utraciły sens, oddzielone od rzeczywistości życia, odizolowane od zintegrowanej całości. Jest to moment, w którym hybris specjalisty ustępuje filozoficznej introspekcji, bolesnemu przewartościowaniu podstawowych aksjomatów i znaczenia terminów, które uznawano za oczywiste — słowem, roztopieniu się lodów dogmatu. Taka sytuacja daje geniuszowi szansę na twórczy skok do wody.”

Komentarz: Przed skokiem do wody warto wszak potrenować, nawet jesli do treningu użyjemy innych zębatek:

 

Max Rack 3D

 

 

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura