Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
2989
BLOG

Czy inteligentne życie przyszło z kosmosu? A jeśli tak to w jaki

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 44
Czasopismo Nature donosi, że pojedyncza komórka może być inteligentna. Ilorazu inteligencji jeszcze nie zmierzono, ale japońscy uczeni są już na dobrej drodze. Wiadomość jest świeża, bo z 23-go stycznia. Na warsztat wzięto słynnego jednokomórkowego śluzowca Physarum polycephalum. Choć jednokomórkowiec, to wielojądrowy. Dlaczego słynny? Jeszcze rok temu prasa donosiła:

Zespół brytyjskich i japońskich naukowców z uniwersytetów w Southhampton i Kobe skonstruował robota-pająka, który unika światła i chowa się przed nim w ciemnych miejscach.

Badacze wykorzystali światłoczułe właściwości ameby z gatunku Physarum polycephalum, która została "zintegrowana” z sześcionogim robotem, w celu sterowania jego ruchami.

ameba robot

Pierwotniak wykrywa światło dzięki niewielkim, wypełnionym cytoplazmą odnóżom. Wykorzystując tę właściwość, naukowcy podłączyli amebę pod zestaw obwodów elektronicznych. Dzięki temu każdy ruch zwierzęcia, jest dokładnie analizowany przez komputer, a następnie naśladowany przez mechanicznego pająka.

Jak przyznają badacze, w przyszłości mają nadzieję pominąć etap zdalnego sterowania i bezpośrednio "wbudować” ten nietypowy system kontroli w konstrukcję robota.”

Więcej o tym robocie, ze zdjęciami w Racjonaliście – ale nie o racjonalizmie chcę pisać, bowiem czasem bywam irracjonalny tak jak ameba Physarum polycephalum.

Grupa japońskich naukowców z Hokkaido odkryła, że komórka śluzowca ma coś co można by nazwać inteligencją. Komórkę poddawano serii szoków w regularnych odstępach czasu a ona te szoki pamiętała i tak dopasowywała swoje zachowanie by po długim czasu bez szoków i pierwszym szoku znienacka zapaść w oczekiwanie kolejnej serii. Czyli potrafi się uczyć i rozumie nawet, że nieszczęścia chodzą seriami.

ameba

Sam śluzowiec jest dość leniwy i przeczołguje się normalnie o centymetr na godzinę. Ale uczy się szybko. Ta sama grupa badaczy dowodzona przez Toshiyuki Nakagaki z Hokkaido University w Sapporo już przedtem wykazała, że śluzowiec potrafi rozwiązywać zagadki. Sprawą interesują się również matematycy. Według Nature, Steven Strogatz, profesor matematyki stosowanej na uniwersytecie w Cornell, m.in. autor książki „Nonlinear Dynamics and Chaos”, jest pełen podziwu dla śluzowca i określa jego inteligencję jako „super”.

Ale to nie wszystko. Komentarz do artykułu w Nature zamieścił profesor Timon Cheng-Yi Liu z Laboratory of Light Transmission Optics, South China Normal University, Guangzhou 510631, China. Choć Chińczyk, to ma poważne publikacje, jak np. „Time Quantum Theory of Spectroscopic Processes” - co nawet mnie interesuje. Otóż nasz Chińczyk pisze ciekawe rzeczy, rzeczy, które każdy prawdziwy racjonalista wyrzuci natychmiast za okno, bo nieładnie mu będą pachnieć. Najpierw podam pełen tekst angielski komentarza a następnie opowiem co jest w nim najpikantniejsze:

 

  • The team's discovery and this introduction in _Nature_ support our cellular research on tradiational Chinese medicine: Liu TCY, Cheng L, Liu J, Wang SX, Xu XY, Deng SX and Liu SH. 2006. Cellular traditional Chinese medicine on photobiomodulation. Progress in Biomedical Optics and Imaging - Proceedings of SPIE, v 6047 II, Fourth International Conference on Photonics and Imaging in Biology and Medicine, 2006, p 60473P. Although yin-yang is one of the basic models of traditional Chinese medicine (TCM) for TCM objects such as whole body, five zangs or six fus, they are widely used to discuss cellular processes in papers of famous journals such as Cell, Nature, or Science. In this paper, the concept of the degree of difficulty (DD) of a process was put forward in terms of process-specific time from viewpoint of quantum mechanics to redefine yin and yang and extend TCM yin-yang model to DD yin-yang model. It was shown that healthy cells are in DD yin ping yang mi so that there is no photobiomodulation, and there is photobiomodulation on non-healthy cells until the cells become healthy so that photobiomodulation can be called cellular rehabilitation, and DD Yin-Yang inter-transformation holds for our biological information model of photobiomodulation. Moreover, yin-yang antagonism and DD yin-yang interdependence are also supported by a series of experimental studies such as the stimulation of DNA synthesis in HeLa cells after simultaneous irradiation with narrow-band red light and a wide-band cold light, or consecutive irradiation with blue and red light, and the effect of low intensity He-Ne laser irradiation and adrenalin on red blood cell deformability.

    • 23 Jan, 2008

    • Posted by: Timon Cheng-Yi Liu

Przede wszystkim zauważmy, że mamy tu wzmiankę o „Photonics” - co się wiąże z Boppem i biofotonami, o czym już pisałem. Dalej jest mowa o zasadzie yin-yang stosowanej w chińskiej medycynie i o tym co się dzieje z DNA po stymulacji światłem czerwonego lasera. I o tym pisałem. Dalej jest coś o mechanice kwantowej, o procesach, o informacji i o czasie, co wpada w moją działkę ale będę musiał dopiero poczytać o co tu chińczykom chodzi. Przypomnę, że doświadczenia Boppa zmierzały do znalezienia sposobu leczenia nowotworów. Więc od śluzowca dochodzimy do tajemnic życia i śmierci.

No dobrze, ale co to ma wspólnego z tym czy życie przyszło z kosmosu? Otóż przede wszystkim zachodzi pytanie co to jest życie? Według Dawkinsa i jemu podobnych życie to po prostu rozmnażanie się. Rozmnażać się może jednak prosty automat komórkowy Wolframa. Co ma to wspólnego z życiem? Życie to nie tylko rozmnażanie się, ale także pewien rodzaj „inteligencji” - pojęcie nad którym Dawkins, jak sam przyznaje, „sie nie zastanawiał”. Fred Hoyle, znany w Polsce z takich książek jak „Czarna chmura „, „Katastrofy kosmiczne i narodziny religi”, „Matematyka ewolucji”, oraz pięknej autobiografii „Mój dom kędy wieją wiatry : stronice z życia kosmologa”, sugerował iż zarodki życia mogły przyjść z kosmosu. Kto nie czytał tej książki, radzę gorąco nie tylko przeczytać, ale tą książkę mieć, by móc od czasu do czasu do niej zajrzeć. Przytoczę tu tylko parę fragmentów ilustrujących oryginalność myślenia Hoyle'a i kontrastujących z mnożeniem myśli u Dawkinsa:

(...) Są to doskonałe przykłady tego, co miał na myśli James Jeans w wygłoszonych w latach dwudziestych w Cambridge wykładach imienia Reida, które zostały opublikowane w wydawnictwie Cambridge University Press pod tytułem The Mysterious Universe [Tajemniczy Wszechświat], mówiąc, że Bóg jest matematykiem. Za moich lat szkolnych książka ta wywołała wiele zamieszania, zwłaszcza wśród filozofów i teologów. W końcu doszli oni w większości do uspokajającego wniosku, że dzieło to jest jak orzech pozbawiony jądra. Nigdy nie podzielałem tego poglądu i dzisiaj też go nie podzielam. Przeprowadziwszy raz z własnej inicjatywy prawie całą analizę poziomów energetycznych atomu żelaza - pierwiastka wytwarzającego większość ciemnych linii Fraunhofera w widmie Słońca - jestem przekonany, że trzeba być bardzo zacietrzewionym, by podzielać pogląd Makbeta na Wszechświat: "Świat jest opowieścią idioty, pełną wściekłości i wrzasku, która nic nie znaczy".

(...) Protony i neutrony to cząstki, których natura opisywana jest aparatem matematycznym symetrii unitarnych, rozwijanym od połowy lat sześćdziesiątych, aparatem, który też charakteryzuje się owym dualizmem prostoty i skomplikowania. Odkryte w latach sześćdziesiątych prawa prowadzą, w skomplikowany sposób, do zagadnienia stabilności grup protonów i neutronów, utrzymywanych razem przez oddziaływanie, nazywane dawniej siłami jądrowymi; grupy te stanowią jądra izotopów pierwiastków. Lecz z samych praw nie wynika, dlaczego we Wszechświecie powstawały wszystkie możliwe stabilne jądra, jak to jest w rzeczywistości. Bez trudu można sobie wyobrazić Wszechświat, w którym jedne pierwiastki istnieją, a inne nie. Wiele lat zajęło nam odkrycie, że tylko dzięki spektakularnemu łańcuchowi procesów jądrowych zachodzących we wnętrzu gwiazd zrealizowane zostały wszystkie możliwości. Z kolei od proporcji, w jakich powstają pierwiastki chemiczne we Wszechświecie, zależy w krytyczny sposób powstanie życia. W dodatku, jeśli bierzemy pod uwagę wyłącznie prawa fundamentalne, Wszechświat staje się coraz bardziej chaotyczny, czego, jak się wydaje, można uniknąć jedynie poprzez wprowadzenie świadomości - sytuacja, która wyjątkowo niepokoiła starsze pokolenie fizyków, lecz jest powszechnie akceptowana przez młodsze generacje; sytuacja ta skłoniła Schrödingera do wygłoszenia uwagi: "Nie podoba mi się to i przykro mi, gdy pomyślę, że miałem kiedyś coś z tym wspólnego".

...Historia ta ma dwa interesujące aspekty. Jednym jest wykazanie, że prawie całe środowisko naukowe może pójść w kierunku, który później uznawany jest za nonsensowny. Gdy słucha się obecnie naukowców, można pomyśleć, iż nadszedł wreszcie czas w dziejach ludzkości, w którym poglądy nonsensowne nie zyskują szerszego poparcia. Gdy jednak widzę, jak powszechne jest silne przekonanie, że wszystko, co naprawdę ważne we Wszechświecie Wielkiego Wybuchu, wydarzyło się w ciągu pierwszej 10-43 sekundy jego istnienia, zaczynam mieć poważne wątpliwości, czy aby na pewno.”

Hoyle odrzucał teorię czysto chemicznej ewolucji. Życie powstało, zdaniem Hoyle'a, w jakichś „alchemicznych tyglach”, tyglach o których jeszcze niewiele wiemy. Dla osób znających angielski świetne streszczenie idei Hoyle'a i można znaleźć w artykule: „Evolution of Life: A Cosmic Perspective” By N. Chandra Wickramasinghe and Fred Hoyle, An ActionBioscience.org original paper (May 2001)

Skoro życie wymaga inteligencji i skoro organizmy jednokomórkowe mogą posiadać rodzaj inteligencji, to hipoteza Holye'a staje się bardziej prawdopodobna, zaś hipoteza Dawkinsa iż inteligencja jest nieważna staje się nieco przytęchła.

Co to jest jednak inteligencja? Czym się różni od „mądrego algorytmu”? Otóż zaryzykuję tutaj moją własną hipotezę. Jeśli Chińczycy i inni od biofotonów (w tym Sedlak) mają rację, to na najniższym poziomie życie funkcjonuje analogowo a nie cyfrowo. W dodatku, jak to powiedział Sedlak, szew życia ma naturę kwantową. A więc wciąż jeszcze tajemniczą. Zostaje nam wciąż do rozstrzygnięcia, Niels Bohr czy Albert Einstein. Einstein nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Bóg gra w kości.

Możliwe, że nikt nie miał racji. Bowiem odpowiedzią nie jest ani święty Przypadek ani święty Determinizm. Jest coś innego, na innym poziomie. A co? Ano nad tym ludzie z otwartymi głowami myślą. Myślę i ja.

Wreszcie, na koniec, ważna uwaga. Już starożytni rozprawiali nie tylko o życiu ale i o „duszy”. Homer na przykład używał terminu „psuchē” dla określenia „życia w ogólności” oraz innego terminu „thumos” dla określenia duszy i sumienia. (żródło: Gearard Naddaf, The Greek Concept of Nature, State University of New York Press, 2005) Według starożytnych zatem życie nie oznacza automatycznie posiadania „duszy”. A że bywają nie tylko śluzowce ale nawet ludzie bez sumienia, o tym dobrze wiemy.
niemożliwa a
niemożliwa b
niemożliwa c

 

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura