Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
540
BLOG

Richard Dawkins - sceptycznie

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 66

Patrząc wokół widzimy, że mamy jakby dwa rodzaje ludzie. Jedni mają lub poszukują dopiero doświadczeń mistycznych (tak je umownie nazwę), inni takiej potrzeby nie odczuwają. Wydaje się także, że nie ma to nic wspólnego z genami. Wynika to z czegoś innego. W dodatku, jeśli ktoś takie doświadczenie miał to raczej go nie zapomni. Jeśli ktoś zaś potrzeby takiego doświadczenia nie odczuwał, nie oznacza to, że taka potrzeba w jego życiu się kiedyś nie pojawi lub, że takiego doświadczenia nie dozna.

Ludziom których doświadczenia mistyczne, lub choćby ich przebłyski, nie są znane, mają trudności ze zrozumieniem tych innych. To chyba tak, jak ślepemu trudno wytłumaczyć kolory.

Richard Dawkins wydaje się należeć do tej drugiej kategorii. Jak gdyby mu czegoś brakuje, co inni ludzie mają. Nie wiem czy to jest sprawa połączeń w mózgu czy brak jakichś „receptorów”, czy też jeszcze coś innego. Fakt jest, że to co dla wielu ludzi jest ważne, nawet bardzo ważne, dla Dawkinsa jest po prostu niezrozumiałe. Interpretuje więc oświadczenia innych ludzi używając sobie znanych kategorii pojęciowych. Publikuje i często trafia na podatny grunt. To co napisał jest często interpretowane w sposób prymitywny, w związku z czym potem Dawkins musi prostować i tłumaczyć, że „nie to miał na myśli”. Np. że nigdy nie zachęcał do rasizmu, bo jego nacisk na wagę tzw. „inclusive fitness” było interpretowane jako tako zachęta.

Dzisiejszy, ostatni już z tej serii wpis, poświęcę wywiadowi Dawkinsa dla Franka Miele, z roku 1995. Tekst wywiadu dostępny jest w języku angielskim z witryny Dawkinsa.Tytuł: „Darwin's dangerous disciple” - „Niebezpieczny uczeń Darwina”. Wywiad dla pisma Skeptic (pol. Sceptyk).

Jak zwykle z wywiadu wybiorę tylko rzeczy na które będę chciał zwrócić uwagę, bowiem wydają mi się ważne dla zrozumienia „zjawiska Dawkinsa”. Kto chce zobaczyć jak na zjawisko Dawkinsa patrzą jego zagorzali wrogowie, może zajrzeć do witryny Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego. Są tam materiały różnej wartości – Czytelnik bez uprzedzeń będzie miał tam duży wybór. Dla mnie zajrzenie do tej witryny było pouczające.

Chcę wyjaśnić czemu sięgam do tak starego wywiadu a nie do czegoś nowszego? Rzecz w tym, że, ja wynika z dyskusji i komentarzy, są ludzie na których największe wrażenie wywarła książka Dawkinsa „Samolubny gen”, książka która ukazała się na półkach jeszcze w 1976 roku, zatem prawie dwadzieścia lat przed tym wywiadem. Dawkins miał więc sporo czasu by przemyśleć to co był kiedyś napisał i co wywarło tak wielki wpływ na czytelników Samolubnego genu.

Mój komentarz do niektórych wypowiedzi nie będzie wolny od uszczypliwości. Zrobiłem to celowo, by lepiej oddać moje nie tylko myśli, ale i uczucia.

Pada pytanie: „Jak zdefiniować 'inteligencję'? Przy czym nie chodzi o „poziom inteligencji”, chodzi raczej o zjawisko życia inteligentnego, co przez to rozumiemy?

Dawkins: Jeśli chodzi o to co oznacza inteligencja, nigdy tak naprawdę się nad tym nie zastanawiałem.

Ta odpowiedź Dawkinsa zdaje się potwierdzać moje przypuszczenie, że Dawkins należy do szczególnego rodzaju ludzi. Dla wielu ludzi tzw. „sprawy ducha” są sprawami podstawowej wagi. Dla Dawkinsa są na tyle nieważne, że się nigdy nad tym tak naprawdę nie zastanawiał.

W pewnym momencie w wywiadzie pada pytanie czy nie zdarza się tak, że świat wokół ewoluuje szybciej niż organy zmysłowe u zwierząt. Pada przykład ćmy lecącej do płomienia świecy.

Dawkins: Kiedy ćma leci do płomienia, to przypuszczalnie reaguje na płomień świecy tak, jakby świeca była obiektem niebieskim w nieskończonej odległości...

Dla mnie osobiście jest to stwierdzenie zastanawiające. Nie zauważyłem bowiem, by ćmy jak opętane leciały ku gwiazdom. Dawkins najwyraźniej znów się nad tym nie zastanawia. A przecież jest zoologiem, więc chyba powinien.

Dalej pada pytanie czy coś podobnego zdarza się u ludzi?

Dawkins: Ludzie są kompletnie otoczeni przez rzeczy równoważne „płomieniom świecy”. Typowym przykładem jest to, że przepadamy za cukrem i tłuszczem. W przyrodzie mamy prawo: kiedy są dostępne – chwytaj i jedz. Kiedy jednak jest ich nadmiar, wtedy nie są dla was dobre.

No tak. Są ludzie na których największe wrażenie zrobiło zalecenie Dawkinsa by „Maksymalizować Ilość własnego Materiału Genetycznego.” Wygląda jednak na to, że na planecie Ziemia mamy dziś nadmiar ludzi. Wielu jest głodnych, umiera z głodu. Czy przypadkiem, w tej sytuacji, maksymalizacja własnego materiału genetycznego nie jest tego samego typu zachowaniem jak z tą ćmą lecącą do ognia? Zachowaniem nie biorącym pod uwagę faktu, że środowisko się zmieniło? Do „maksymalizacji” jeszcze wrócę trochę dalej.

Dawkins kontynuuje:

Dawkins: W naszym współczesnym życiu używamy poszukującego celów aparatu, aparatu który pierwotnie został nastawiony na szukanie celów w przyrodzie. Teraz jednak aparat ten przestawił się na inne cele takie jak wzbogacanie się lub osiąganie hedonistycznych przyjemności tego lub innego rodzaju....”

Ciekawe o kim Dawkins tu mówi. O sobie? O swoim najbliższym otoczeniu? Bo w moim otoczeniu jakoś nie znajduję ludzi nastawionych na wzbogacanie się i poszukiwanie hedonistycznych przyjemności.

Pytanie do Dawkinsa: W ksiązce „River out of Eden” powiedział Pan także tak: „Nauka i religia mają to wspólnego, że obie poszukują odpowiedzi na głębokie pytania o początek, naturę życia, o kosmos. Na tym się jednak ich podobieństwo kończy. Przekonania naukowe znajdują potwierdzenie i dają wyniki. Mity i wiara potwierdzenia nie znajdują w wyników nie dają.” Ale czyż [aby tak móc powiedzieć] nie musimy najpierw dokonać wyboru lub podjąć decyzji, że będziemy używać pragmatyzmu jako standardu? Zatem musimy najpierw zdecydować by oprzeć nasz sąd na tym co działa a co nie, nie zaś na objawieniu czy intuicji. Czyż nie powinniśmy powiedzieć ludziom religijnym: „Albo kładźcie ręce na przebitej oponie i módlcie się za chorych miast brać auto do mechanika a chorego do lekarza, albo, jeśli nie chcecie być konsekwentni, zamknijcie się i zmywajcie. Czyż poglądy religijne nie sprowadzają się do „Kiedy się obawiamy, szukamy Boga. A kiedy Bóg nie odpowiada, zwalamy wine na Diabła”

Dawkins: Istotnie, jest to żałosna, dziecinna reakcja na niepowodzenia.

Tutaj znów zarówno pytający jak i Dawkins wykazują, że należą do tego innego rodzaju ludzi, nie posiadają po prostu pewnych obwodów w mózgu ani receptorów „energii”, która obwody te mogła uruchomić. Wykazują całkowite niezrozumienie potrzeby wiary u ludzi o głębokim poziomie religijności. Rezultatem, smutnym raczej, są nieprzystojne i niewybredne prześmiewki. Miast powiedzieć, jak powiedział był Dawkins gdy mówił o „inteligencji”: „nie zastanawiałem się nad tym” lub „nie rozumiem”, robią sobie niesmaczne żarty.

Dalej dyskusja dotyka pytania jak należy się zachowywać w świecie rządzonym ślepymi prawami, powstałym przypadkowo.

Dawkins: Można mieć szczęśliwe życie i spełnienie się nawet wtedy, gdy myślimy iż Wszechświat jest tylko bajką opowiedzianą przez idiotę.

A ja zadaję sobie pytanie: skąd wiemy, że wszechświat jest tylko bajką opowiedzianą przez idiotę. Przecież tego nie wiemy. Jest to jedna z hipotez, niczym w dodatku nie uzasadniona, bowiem nauka nie jest w stanie się na ten temat niesprzecznie wypowiedzieć. Jeśli Dawkins dobrowolnie przyjmuje taką wiarę, bo tylko wiarą mogę to nazwać, to mu współczuję. Pozostaje mu w istocie chyba tylko spełnianie się poprzez poszukiwanie hedonistycznych przyjemności.... Zobaczymy jednak za chwilę, że nie jest „aż tak źle”. Od czasu do czasu Dawkins bowiem wypowiada się rozsądniej. Na przykład, gdy mówi:

Dawkins: Chcę zmienić w ten sposób świat w którym żyję, by selekcja naturalna przestała się stosować.

Może dobrą metodą byłoby dowiedzenie się czegoś więcej o tych innych ludziach, ludziach mających jakieś niezrozumiałe dla Dawkinsa pragnienia, doznania i ideały?

Kiedy w dyskusji dochodzi do problemu „inclusive fitness” [inclusive fitness = branie pod uwagę nie tylko swojego własnego dobra lecz także dobra swoich krewnych] jesteśmy świadkami takiej oto wymiany zdań:

Sceptyk: Myślę, że chce Pan powiedzieć, że wiele z tego czego nauczyła biologia ewolucyjna o moralności czy etyce jest sprzeczne z tym co normalnie nazwalibyśmy moralnością czy etyką. Kiedy wracamy do Starego lub Nowego Testamentu, wydaje się że jest tam wiele o tym jak zmaksymalizować inclusive fitness. Jeśli faktycznie tak jest, to czy możemy stąd wyciągnąć jakieś wskazówki jak postępować?

Dawkins: Jeśli faktycznie tak jest, że część moralności, powiedzmy, Starego Testamentu maksymalizuje czyjąś inclusive fitness, to nie wydaje mi się byśmy się stamtąd mogli dowiedzieć co powinniśmy robić.

Sceptyk: Zatem, czy nie byłoby lepiej wyrzucić ten cały niedopieczony religijny bełkot i zająć się czym innym?

Dawkins: Ależ to oczywiste.

Ciekawym jest tu sformułowanie „ten cały niedopieczony religijny bełkot”, czemu Dawkins przyklaskuje. Znów widzimy, że wszystko co widzi w Starym i Nowym Testamencie, a zapewne i w spuściźnie innych religii, być może nawet wielu filozofów, to „bełkot”. Jeszcze raz potwierdza to moją hipotezę, że czegoś tam Dawkinsowi nie dostaje. Nie brakuje mu natomiast agresywności, zwrot „bełkot” ma bowiem charakter agresywny.

Jak zaznaczyłem jednak poprzednio, Dawkins ma także przebłyski myślenia głębszego. Nie wiem czy jest to u niego wrodzone czy nabyte. Dalej bowiem, gdy dochodzi do tego jak idee Dawkinsa są przechwytywane i używane przez grupy [Front Narodowy] o charakterze rasistowskim [liczy się dobro „klanu”, zatem „rasy”], Dawkins się wycofuje:

Dawkins: Sprzeciwiam się wszelkim sugestiom (...), że wszystko co zachodzi w wyniku naturalnej selekcji jest przez sam ten fakt moralnie dobre lub pożądane. (...) Definitywnie nie sądzę, że fakt iż coś „jest” równoważny jest temu, że „powinno być”.

Dawkins wycofuje się, bo widzi do czego jego „nauczanie” może prowadzić. Niestety nie wszyscy to widzą. Przypomnę „maksymalizację własnego materiału genetycznego”. Tak jest. Nie znaczy to, że tak „powinno być”. Nawet Dawkins zrozumiał, że są to dwie różne rzeczy. Tyle, że on nie wie jak „powinno być”. Trochę dalej powtarza to raz jeszcze:

Dawkins: Studia ewolucji nie mogą być czegokolwiek uzasadnieniem.”

Wywiad wraca do spraw religii, która jest porównywana do wirusa mnożącego się w ludzkich umysłach. Przy czym nie ma tu rozróżnienia pomiędzy religiami, chodzi o religie w ogóle.

Dawkins: Zapytuję siebie, 'Jak by się ktoś czuł, gdyby padł ofiarą wirusa atakującego umysł?' Cóż, czułby wewnątrz siebie głębokie przekonanie, przekonanie pochodzące nie wiadomo skąd.”

Dawkins wydaje się czuć głębokie przekonanie, że nia ma nic poza materią i przypadkiem, przekonanie płynące nie wiadomo skąd.

I nieco dalej:

Dawkins: Religia jest niesamowitym wręcz memem. To fakt. Ale to nie czyni ją czymś prawdziwym, a mi zależy tylko na prawdzie.

Gdyby zależało mu na prawdzie, stwierdziłby, że nie mamy wystarczających podstaw by decydować, że „na pewno” materia i życie powstały „przez przypadek”. Zatem nie tylko na prawdzie Dawkinsowi zależy.

I aby zakończyć nieco bardziej optymistycznie (ale tylko 'nieco'), przytoczę to zdanie z końcowej części wywiadu:

Dawkins: Jeśli chodzi o mnie, to sądzę, że ludzka świadomość jest głęboką, filozoficznie tajemniczą manifestacją działalności ludzkiego mózgu i jest, w jakimś sensie, produktem Darwinowskiej ewolucji. Dotąd nie mamy wszak najmniejszego pojęcia jak wuewoluwała i jak ją dopasować do Darwinowskich poglądów na biologię”.

Brawo Dawkins! Tylko czy jest to pewne, że ludzka świadomość jest tylko manifestacją działalności ludzkiego mózgu? Nad tym przypuszczalnie, podobnie jak nad pytaniem czym jest 'inteligencja', Richard Dawkins się jeszcze nie zastanawiał.

Na koniec cytat z zakończenia książki Johna F. Haughta „Is Nature Enough”, Cambridge University Press, 2006 (tłum. niezgrabne, ale mam nadzieję, że zrozumiałe).

Religijna nadzieja, ośmielę się to powiedzieć, jest wynikiem tego samego antycypującego dążenia do wiedzy, które jest u podłoża wszelkich świadomych zamierzeń, włączając w to dociekania naukowe. Nawet jeśli jeśli jest nie całkiem jasne, a nawet prymitywne, religijna antycypacja końca wszelkiej konfuzji nie może być aż tak kompletnie obca dla krytycznego umysłu, ktory z samej definicji stawia sobie za cel poszukiwanie głębszego zrozumienia i prawdy. Szeroko rozpowszechniona religijna tęsknota za ostatecznym spełnieniem i losem po śmierci nie przeczą, lecz wręcz powstają jednocześnie, z nieograniczoną potrzebą by wiedzieć. W samej rzeczy, nasz poznawczy rodowód wywodzący się z niepohamowanej wiary w potrzebę wiedzy jest ściśle spleciony z religijna skłonnością do poszukiwania ostatecznego spełnienia. Rozdzielenie tych dwóch potrzeb, jak sądzę, niesie w sobie ryzyko zabicia ich obu”

Z jednej więc strony mamy przedstawicieli pierwszej grupy, wyciągających rękę do tej drugiej, z drugiej strony mamy przedstawicieli tej drugiej grupy, obrzucających tych pierwszych obelgami. Czesław Niemen miał rację: Dziwny jest ten świat.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura