Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1595
BLOG

Czym jest (była) Alchemia?

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 15

To tytuł artykułu w specjalnym numerze fachowego czasopisma Acta Physica Polonica A Autorami są A. Tramer, R. Voltz, F. Lahmani i J. Szczepinska-Tramer. Nie mam zamiaru pisać recenzji, bowiem artykuł z pewnością przez recenzję przeszedł. Ograniczę się więc do osobistych uwag, a na końcu wskażę jak ten artykuł może się wiązać z problemem życia na planecie Ziemia, o czym pisałem w „Astronom Fred Hoyle: Kosmos dał nam życie – czy może nam je także odebrać?

Zacznę od tego, że artykuł ten jest dobrym przykładem otwartego myślenia, choć otwartego tylko po części. Artykuł jest świetnie napisany i zdaje dość dobrze sprawę z przedmiotu , są jednak, moim zdaniem, od tego wyjątki. Tymi wyjątkami chcę się właśnie zająć. Choć samo czasopismo jest polskie, wszystkie drukowane w nim artykule są w języku angielskim – tak to już jest, że bez angielskiego nie da się dziś uprawiać nauki, jak kiedyś bez łaciny! Fragmenty tekstu, które będę komentował przetłumaczę na język polski.

W pierwszym rozdziale artykułum „Krótka historia alchemii”, autorzy piszą m.in.

Alchemia należy do wąskiej dziedziny „nauk” które nie zostały wynalezione przez Greków w klasycznym okresie. Jak się wydaje, pojawiła się ona w świecie hellenistycznym dopiero w początkach naszej ery, to pomieszanie filozofii i religii orientalnych, greckich i egipskich z Aleksandrią jako intelektualną stolicą.”

Komentarz: Tak i nie. Alchemia wydaje się być wyrazem odrodzonej na nowo mądrości „północnej „, odrodzonej by sprostać wyzwaniu rosnącym wpływom Chrześcijaństwa. Na to wskazują głębsze studia niż te, które przeprowadzili autorzy.

Nieco dalej autorzy przytaczają słowa Marcina Lutra ”Naukę alchemii bardzo lubię i w istocie jest to filozofia starożytnych.(...)”

Komentarz: Jest to do pewnego stopnia prawda, trzeba jednak zauważyć, że tymi „starożytnymi” nie byli ani Egipcjanie ani Żydzi.

W rozdziale drugim, „Zasady Alchemii”, przytoczonych jest czternaście punktów z „Tabula smaragdina” (Tablica Szmaragdowa) w tłumaczeniu, jak piszą autorzy, „słynnego alchemika .... Isaaca Newtona”. Dla nas interesujący jest szczególnie punkt drugi „jak na dole tako i na górze, jako na górze tako i na dole ...”. Wiąże się to bowiem ze skalowaniem, zatem z fraktalami, z Mandelbrotem i z Talebem – o czym już niedawno pisałem.

Rozdział czwarty nosi tytuł „Alchemia ducha”. Słusznie autorzy zauważają tu, że „... w świecie alchemii wszystkie części wszechświata są tak ściśle powiązane ze sobą, że każda rzecz ma wpływ i może ulegać wpływom każdej innej rzeczy.” Podobną filozofie, wszak niemiłosiernie okrojoną z treści, rozwijał Dawid Bohm („wholeness”, „implicate order”) i jego następny od holo-co-by-tam-nie-było. Dalej następuje warty uwagi akapit, który przytoczę bez komentarza, jako że jest jasny i komentarza nie wymaga:

"Celem Dzieła [Opus] jest przywrócenie pierwotnego zdrowia przyrodzie i złoto otrzymane w wyniku tej operacji jest jedynie znakiem, symbolem „zmartwychwstania”. Wiele tekstów alchemicznych podkreśla analogię pomiędzy Lapis philosophorum (Kamień filozoficzny) a Chrystusem Odkupicielem. Ponieważ związek pomiędzy Lapis a samym alchemikiem jest szczególnie silny, sukces Dzieła transformuje prostego rzemieślnika (artifex) we wtajemniczonego (adepta). Według Michaela Maiera [13], 'nasza chemia pobudza adepta do medytacji niebiańskiego dobra ... tak, ze ... czuje się on jakby się na nowo urodził. W bliskim kontakcie z Lapis, ciało i dusza adepta nabierają „jakości złota””

Nic dodać nic ująć. Dobry opis. Dalej autorzy piszą:

Ze względu na silny związek pomiędzy różnymi częściami wszechświata, sukces operacji zależy nie tylko od położenia gwiazd i planet w różnych stadiach tej operacji, lecz także od szeregu czynników nieznanych. Z powodu tej nieznajomości, sukcesu czy niepowodzenia danego projektu nie da się przewidzieć. Pod tym względem Opus różni się w sposób istotny od eksperymentu naukowego, gdzie oczekujemy reprodukowalności przy tych samych warunkach.”

Pod tym względem wiele doświadczeń nauki współczesnej, doświadczeń o których pisałem („pamięć wody”, „zimna synteza jądrowa”, „telepatia”, „zdalne widzenie”) przypomina, na dzisiejszym etapie, alchemię. Nie oznacza to bynajmniej, że co dziś nieznane, nieznane też będzie i jutro.

Autorzy kończą ten rozdział następującym akapitem:

Oczywiście, czynnik moralny, czystość duszy alchemika, jest istotnym warunkiem powodzenia pracy; zatem konieczne jest doświadczenie religijne i duchowe. Stąd laboratorium alchemika zwykle posiada miejsce na modlitwę oraz ołtarz do rytualnych modlitw.”

Tutaj autorzy nie dopowiadają do końca. Zauważmy przede wszystkim, że autorzy używają słowa „zwykle”. Uważny czytelnik wywnioskuje natychmiast, że ani ołtarz ani modlitwa, ani religia, taka czy inna, nie są nieodzowne dla „sukcesu”. Zatem: nie na tym alchemia polega. Rytuały czy „modlitwy”, jeśli mają miejsce, są tylko przykrywką. Przy tym niektórzy „alchemicy” zdają sobie z tego sprawę, inni nie. Czego mi szczególnie brakuje w prezentacji autorów tej pracy, to podkreślenia tego, ze w ogóle cała „materialna alchemia”jest jedynie przykrywką dla nauk o głębszej, ukrytej naturze przyrody. Tylko ci, którzy tego nie zrozumieli sądzili, że idzie tu o operację fizyczną. Co powiedziawszy nie mam zamiary przeczyć temu, że praca duchowa mogła mieć też efekty fizyczne.

W następnym rozdziale autorzy omawiają „Rosalium Philosophorum”. Robią to dobrze i ciekawie, bogato ilustrując. Czytelnik mający problemy z językiem angielskim będzie mógł przynajmniej pokontemplować ilustracje na stronach od S-11 do S-13. Zwrócę tylko uwagę na jedno ważne zdanie:

Rosarium pokazuje jak ścisły jest związek pomiędzy technikami materialnej alchemii a filozofią alchemii ducha.”

Przy końcu tego rozdziału znajdujemy wszakże akapit raczej dyskusyjny. Autorzy piszą:

Podstawowy wymóg nauk przyrodniczych, mianowicie powtarzalność eksperymentów wykonywanych w identycznych warunkach, nie ma zatem sensu w świecie alchemii. Nawet wtedy, gdy eksperymenty dają wyniki negatywne przez całe stulecia, ich niepowodzenie nie oznacza bynajmniej, że teoria jest niedobra. Oznacza to jedynie, że w czasie przeszłych operacji miał systematycznie miejsce jakiś niesprzyjający, tajemniczy czynnik. Alchemik będzie więc więc powtarzał ten sam proces wiele razy w nadziei, że coś zmieni się we wszechświecie, tak, że za następnym razem osiągnie powodzenie.”

Najwyraźniej autorzy zatracają rozróżnienie pomiędzy „prawdziwym alchemikiem” a „pseudo-alchemikiem”. Ten ostatni będzie bowiem myślał, że alchemia jest nauką taką samą jak inne nauki materialne i będzie szukał powodów niepowodzenia na zewnątrz siebie a nie w sobie. Po trochę autorzy przeczą temu co napisali poprzednio, bowiem wcześniej słusznie zauważyli, że „Oczywiście, czynnik moralny, czystość duszy alchemika, jest istotnym warunkiem powodzenia pracy...”

Rozdział ten kończy się następującym zdaniem: „Pomimo podobnych technik eksperymentalnych, alchemia i chemia należą do dwóch różnych formacji intelektualnych”. Stwierdzenie takie może istotnie wprowadzić czytelnika w błąd. Nie wykluczam iż autorzy napisali tak świadomie lub na zalecenie recenzenta, inaczej bowiem praca mogła by nie być opublikowana w fachowym czasopiśmie fizycznym. Przytomny czytelnik nie da się jednak, jak mam nadzieję, zwieść tym zdaniem z tropu i będzie pamiętał choćby o Newtonie jako jaskrawym i znanym kontrprzykładzie.

W podobnym wątpliwym stylu utrzymany jest początek następnego rozdziału „Schyłek alchemii”. Znajdujemy tam takie zdanie:

Misterne związki pomiędzy różnymi częściami świata nie znajdują dla siebie miejsca w mechanistycznym obrazie świata wprowadzonym przez Kartezjusza i Gassendiego.”

O Kartezjuszu szczegółowo pisałem w "Herezje w nauce – Kartezjusz „ gdzie wyraźnie podkreślałem flirt Kartezjusza z Różokrzyżowcami i alchemią. Autorzy wyraźnie nie odrobili tu zadania domowego. Jeszcze gorsza wpadka następuje na początku następnego rozdziału: „Alchemia współczesna.” Tej wpadce poświęcę szczególną uwagę, ponieważ tą drogą powiążemy alchemię z fizyką i astronomią oraz z problemem życia na Ziemi. Autorzy wymieniają parę nazwisk znanych „współczesnych” alchemików, kończąc na Emile Grillot de Givry (?-1929), po czym piszą

Jeszce później tajemnicza osoba, której prawdziwe nazwisko pozostaje niezidentyfikowane, opublikowała pod pseudonimem Fulcanelli książki o symbolach alchemicznych w XV-wiecznych kościołach i zamkach (...) Twierdził on (Fulcanelli), że jest adeptem, który parę wieków przedtem przeprowadził Opus Magnum i w ten sposób uzyskał długowieczność.”

Jest to w istocie wpadka na całego, bowiem autorzy wykazują się brakiem znajomości podstawowej literatury dotyczącej spraw o których piszą. Gdyby zbadali rzecz trochę głębiej, stwierdziliby, że Fulcanelli miał jednego jedynego studenta nazwiskiem Canceliet. A ten student Fulcanelliego miał z kolei swojego studenta nazwiskiem Patrick Riviere. Patrick Riviere ma się dobrze i jest historykiem i alchemikiem. Sporą część swych badań historycznych poświęcił badaniu wszelkich dokumentów dotyczących Fulcanelliego (n.b. jest on autorem ponad dwudziestu książek, m.in. dotyczących Templariuszy, alchemii itd). Wyniki swych badań Patrick Riviere opublikował w książce (podaję wersję angielską, która jest uaktualnionym tłumaczeniem wcześniejszej wersji francuskiej) „Fulcanelli. His True Identity Revealed” czyli, po polsku, „Fulcanelli. Prawdziwa tożsamość ujawniona.” Oto zeskanowane okładki tej wielce interesującej książki.

Fulcanelli

Fulcanelli 2

A oto spis treści.

TABLE OF CONTENTS


INTRODUCTION 11

I. ALCHEMY IN PARIS AT THE BEGINNING OF THE TWENTIETH CENTURY 13

Marcellin Berthelot 14

Albert Poisson 15

Alchemical Gold 17

Potable Gold 19

Scientific Discoveries 20

Pierre Dujols, alias Magophon 21

Cyliani, Hermes Unveiled 23

Irène Hillel-Erlanger, Voyages en Kadéidoscope 24

II. THE ALCHEMICAL MYSTERY OF THE CATHEDRALS 31

Fragments from the Preface by Eugène Canseliet 31

The Mystery of the Cathedrals 32

The Origins of Gothic Art 32

Interpretation of the Imagery 34

Alchemical Symbolism 36

III. DWELLINGS OF THE PHILOSOPHERS 39

Volume One 39

Second Volume 43

Did Fulcanelli have a master? 46

 

IV. THE LEGENDARY ENCOUNTER BETWEEN FULCANELLI AND EUGÈNE CANSELIET 49

The Legendary Encounter 50

Close to the Athanor 54

Fulcanelli’s Manuscripts 59

Evidence of the Precise Year of Fulcanelli’s Disappearance 62

Some Apparently Contradictory Statements 62

Evidence for the Actual Year of Fulcanelli’s Departure 64

V. WHO WAS JEAN-JULIEN CHAMPAGNE? 67

Memorable Meetings 68

Strange Company 75

Julien Champagne Poses as Fulcanelli 78

The Much-Debated Identity of Fulcanelli 84

Erroneous Hypotheses 84

Geneviève Dubois’ Regrettable Misconception 89

A Monument to Subjectivity 93

VI. THESE MEN OF THE INSTITUTE AND ALCHEMY 95

Was Fulcanelli a Famous Scientist? 96

The Mysterious “Mr Violette” 103

VII. THE MASTER’S “COAT OF ARMS” 107

VIII. WHERE THE MASTER’S IDENTITY FINDS THE LIGHT OF DAY 113

The Fire of the Sun” and Solar Radiation 115

Dumas, Berthelot, Lesseps and… “High Temperatures” 125

From High Temperatures to “Thermo-Master” 129

The Light Standard and Accumulated Evidence 131

IX. THE PARISIAN CAREER OF THE SAVANT 139

Les Arts et Métiers 140

X. FROM THE MASTER’S SUCCESSION TO THE “STRANGE MANOR” 153

XI. FINIS GLORIAE MUNDI THE END OF THE GLORY OF THE WORLD 163

The Reign of Man 167

The Deluge 167

Atlantis 168

The Burning 171

The Golden Age 172

The Cyclic Cross of Hendaye 172

Regarding a Forged Finis Gloriae Mundi 178

XII. EUGÈNE CANSELIET’S ALCHEMICAL MEMOIRS 187

APPENDIX 195

LETTER ADDRESSED TO FULCANELLI’S “INITIATOR” AFTER HIS ACCESS TO ADEPTSHIP 197

BIBLIOGRAPHY 201

Zajrzyjmy wszakże do środka książki. Kim był (jest?), jak wynika z badań Patricka Riviere, Fulcanelli? Otóż jego nazwisko jest dziś powszechnie znane w nauce. Jest wynalazcą takiego przyrządu:

 

Kalorymetr

 

A oto jego zdjęcie w czasie wykładu (zachował się stary dagerotyp).

 

Violle

 

 

Był członkiem Francuskiej Akademii Nauk. Ot, taki sobie nowszy Newton. Istnieje nawet jednostka fizyczna nazwana jego imieniem. A co to ma wspólnego z życiem na Ziemi, z Hoylem, z Napierem, z kometami? Nie czas teraz by o tym pisać. Oto zeskanowana jedna ze stron z książki Patricka Riviere „Fulcanelli.”

 

Sic transit Gloria Mundi


Nie muszę chyba tłumaczyć z łaciny na polski zwrotu „Finis Gloriae Mundi” ? Alchemicy, tacy jak Newton, wiele miejsca poświęcali eschatologii – nauce o „rzeczach ostatecznych”. Astronom ateista Sir Fred Hoyle, też tym rzeczom, jak porzednio pisałem, poświęcił trochę uwagi.

I wreszcie, na koniec i jako ciekawostka, fotka z wykadu alchemika i historyka religii P.R.: )

PR

 


Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura