Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
473
BLOG

Astronom Fred Hoyle: Kosmos dał nam życie - czy może nam je takż

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 35

Wczoraj Eine pisał o zmarłym w r. 2001 astronomie brytyjskim Sir Fredzie Hoyle'u. Trafił tym samym w dziesiątkę, Hoyle był bowiem przykładem uczonego potrafiącego dostrzec czarnego łabędzie w stadzie łabędzi białych, gdy wszyscy wokół, przedstawiciele „oficjalnej nauki” twierdzili że, jak tysiącletnie doświadczenie wykazuje, wszystkie łabędzie są białe. Dziś uzupełnię wpis Eine, wprowadzając Czytelnika w nieco inną tematykę niż po prostu zasada antropiczna, której to zasadzie Eine poświęcił swój wpis. Jedną z bardziej znanych książek Hoyle'a jest „Our Place in the Cosmos. Life did not begin on Earth – it arrived from space and is still arriving” („Nasze miejsce w Kosmosie. Życie nie zaczęło się na Ziemi – przyszło z Kosmosu i nadal przychodzi”) Współautorem tej książki jest znany astronom Chandra Wickramasinghe. W roku 1998 wydana została książka „Space and Eternal Life. A dialogue between Chandra Wicrkramasinghe and Daisaku Ikeda”, Journeyman Press, London 1998. Zacznę od przytoczenia dwóch fragmentów z tej książki. Kto ma uszy niechaj słucha.

Uwaga: Moje tłumaczenie z angielskiego jest dość kiepskie, przyznaję. Dla ułatwienia sobie pracy zatrudniłem bowiem mechanicznego tłumacza i gotowe, w dużej mierze bezsensowne, tłumaczenie następnie tylko wygładziłem. Mam nadzieję jednak, że tekst jest czytelny i można bez trudu pojąć o co w nim chodzi.

A oto fragment z Przedmowy do książki. Autorem przedmowy jest sam Sir Fred Hoyle.

Z wielu religijnych i filozoficznych systemów, które się rozwinęły przez zeszłych kilka tysięcy lat Chrześcijaństwo niewątpliwie wywarło największy wpływ na przedmiotach ścisłych. Ten wpływ może być przypisany nie tyle wizycie twórcy tej religii, ale późniejszym filozoficznym dodatkom, które miały miejsce około AD 500, i które założyły podwaliny twierdzeń, że nic, co zdarzyło się tu na Ziemi nie mogło mieć jakiegokolwiek wyobrażalnego związku z wydarzeniami następującymi we Wszechświecie poza Ziemią, z wyjątkiem oczywiście efektów zbawiennego działania i ogrzewania przez Słońce. W czasach średniowiecza Wszechświat rzeczywiście miał być ustalonym a niebo niezmiennym, i wszelkie sugestie przeciwstawiające się temu sppotykały tragiczne kary. Rzeczą godna uwagi jest to, że nikt w Europie nie ośmielił się zarejestrować supernowej AD 1054, która, według Chińczyków, musiała być jaśniejsza niż planeta Wenus przez całe tygodnie. Podobnie, Słońce powinno być tak doskonałym że na żadną wzmiankę o plamach na Słońcu nigdy nie pozwolono, pomimo faktu że tak duże plamy na Słońcu były łatwo widoczne w odpowiednich warunkach. Widoczne gołym okiem plamy na Słońcu musiały być widziane na przestrzeni wieków przez setki milionów ludzi a jednak nie ostał się ani jeden opis takiego zdarzenia.”

Komentarz: O ciemnocie Średniowiecza pisałem wielokrotnie. Komentarze do moich wpisów były takie: „moje rozumowanie jest ahistoryczne”. To nic, że opieram się na faktach. Wykazuję ahistorycyzm, bowiem nie rozumuję jak rozumowano w przeszłości. Oczywiście, że tak nie rozumuję i rozumować tak nie mam zamiaru!

Może się wydawać nieco dziwnym że taki regresywny system wiary miał zachęcać do rozwoju przedmiotów ścisłych. Ale tak było. Wiele problemów w przedmiotach ścisłych może być zbadanych i rozwiązanych bez rozważania wpływu sił Wszechświata. Takie ograniczone problemy przejawiają tendencję do bycia najprostszymi, zatem skupianie na nich uwagi wydawało się aż nadto naturalnym. Jednakże, oznaczało to że podczas gdy prostsze zadania były rozwiązywane, te trudniejsze, w które uwikłane były wpływy z zewnątrz, musiały zostać zawieszone z powodów kulturalnych i religijnych. To dlatego nauka została zmuszona przez religijną wiarę do zawężenia się do tych dokładnie spraw gdzie wyzwanie do dokonania przełomu było najmniej trudne, zatem do tych obszarów gdzie postęp był łatwy. Przyszły tą drogą sukcesy chociaż można stwierdzić, że, z intelektualnego punktu widzenia, było to niezbyt zasłużone. To o tych rodzajach sukcesu mówimy w niniejszej książce jako o nauce redukcjonistycznej.

Oczywistą wadą, jednakże, jest to, że tego rodzaju sposób myślenia, który przyniósł wczesne sukcesy, jeśli nie ustanie, musi prowadzić później do niepowodzeń. Wszystkie te problemy, które wymagają uznania związku pomiędzy Ziemią a wielkim Wszechświatem będą nie do rozwiązania przez dawną metodologię. To jest właśnie ta sytuacja, w której znajdujemy się dziś, z wyczerpanym zapasem „zamkniętych” problemów i z procesem oświatowym wspomagającym zakaz myślenia otwartego.”

Komentarz: Piszę o tym raz po raz, próbuję na te sprawy uczulić. Taki jest też główny cel tego blogu: „Układ Otwarty”. Niestety wygląda na to, że znacznie łatwiej było myśleć w sposób otwarty za komuny niż dzisiaj. Konserwatyzm a nawet wstecznictwo dzisiaj, jak się wydaje, wygrywają. Może jednak moje pisanie choć jednej głowie pomoże się choć trochę otworzyć.

Charakterystyczne zwolnienie tempa fundamentalnych odkryć w przedmiotach ścisłych w ostatnich latach, właśnie teraz, gdy tempo badań empirycznych jest tak intensywne, niemal nie może być wyjaśnionym inaczej. Nauki fundamentalne straciły impet ponieważ wyczerpał się zasób problemów łatwych do rozwiązania. Gorące tempo pożarło je wszystkie i tylko problemy trudne, wymagające całkiem innego sposobu myślenia, się ostały.

Sytuację ilustruje problem powstania życia. Ograniczenia kulturowe z czasu przeszłego wymagają by kwestia ta była omawiana jedynie w ramach Ziemi. Ponieważ jednak ani problem powstania życia ani też problem jego ewolucji nie dadzą się w ten sposób rozwiązać, rezultatem jest to, że obecny stan nauk biologicznych jest intelektualnie próżnym, pomimo dostępności istnej góry empirycznego detalu. To samo, podejrzewam, dotyczy kosmologii. To trochę tak jakby parę kilkuletnich dzieci próbowało złożyć nieco skomplikowaną układankę. Parę klocków wyraźnie pasuje. To uznane sukcesy przedmiotów ścisłych. W innych przypadkach, jednakże, klocki z grubsza mają właściwy kształt, ale nie pasują. Co dzieci są skłonne robić, i co nowocześni naukowcy w biologii i kosmologii i, w istocie, w fizyce pozornie robią, ma zmusić klocki do pasowania, zostawiając mnóstwo małych luk, z czego widać, że próby konstruowania spójnego obrazu nie powiodą się.

Przewidywanie przyszłości jest notorycznie ryzykownym zadaniem. Jedna zaryzykuję próbę przez sugerowanie, że przedmioty ścisłe w dwudziestym pierwszym wieku nareszcie uwolnią się od zamkniętego myślenia. Intymne związki pomiędzy wydarzeniami na Ziemi a zdarzeniami w bardziej bezkresnym Wszechświecie zostaną w pełni uznane, z konsekwencjami, które, spodziewam się, będą daleko idącymi dla nauki a także przynoszącymi wielkie zyski dla filozofii.”

Sam Chandra Wickramasinghe pisze m.in. tak

[...] W dodatku, pogląd, że cała historia ludzkiej cywilizacji była bezpośrednio pod wpływem wydarzeń w zewnętrznym Wszechświecie jest oparty na wielkiej liczbie danych. Na przykład, są dowody na poparcie opinii, że około 15,000 lata temu olbrzymia kometa z orbitą przecinająca orbitę Ziemi rozpadła się na kilka miliardów fragmentów. Od tej pory, co 1600 lat te fragmenty okładały Ziemię agresywnymi deszczami meteorów. Pierwszy z tych deszczów meteorów przyniósł koniec ostatniego okresu lodowcowego około 10000 lata temu. Społeczeństwa, które zaczęły się formować około tego czasu, zostały zniszczone przez padające meteoryty. To jest powód dlaczego ludzie w starożytności zaczęli bać się meteorów jako zwiastunów pecha. Te poglądy zostały opracowane w szczegółach przez brytyjskich astronomów Williama Napiera i Victora Clube w roku 1990.

Takie wydarzenia sugerują, że ludzkość nie może całkowicie zmienić swego losu wedle swego widzimisię. Sądzi się, że ludzka historia zostawała przerywana od czasu do czau przez rozmaite wstrząsy pochodzenia pozaziemskiego. Fred Hoyle i ja domyślaliśmy się, że koniec pierwszej egipskiej dynastii, narodziny judaistycznej religii i początek mrocznych okresów w Europie były wszystkie powiązane z upadającymi meteorami. W meteorowym cyklu który właśnie rozważamy, obecny wiek koresponduje z epoką kiedy szansa na zderzanie się z meteorytami pochodzenia kometarnego jest mała. Mimo wszystko, wydarzenia takie jak zderzenie komety, które nastąpiło na przełomie wieków w Syberii nie mogą być zignorowane. In 1908, fragment komety o średnicy około 100 metrów wylądował w centrum Syberii w pobliżu rzeki Podkamienna Tunguska, powalając kilka tysięcy kilometrów kwadratowych lasu. Rzadkie zjawiska takie jak to powinny przypomnieć nam jeszcze raz, że niebezpieczeństwo zderzenia z meteorytami i kometami nie zniknęło.

In 1994 kometa Shoemaker-Levy podzieliła się na mnóstwo fragmentów i zderzyła czołowo z planetą Jowisz. To wydarzenie było ponurym ostrzeżeniem o tym co może się zdarzyć z Ziemią w przyszłości. Obliczenia są wciąż niepewne ale rośnie przeświadczenie o tym, że wydarzenia jak w Tunguzji mogą zdarzać się raz lub dwa na sto lat. Zderzenie komety Shoemaker-Levy z Jowiszem skierowało uwagę na pytanie o możliwość zderzenia Ziemi z podobnymi obiektami, i jest interesujące że NASA wydzieliło budżet wielkości połowy miliona dolarów na program wykrywania i unieszkodliwienia takich obiektów zanim trafią w Ziemię.”

Komentarz: W przyszłości pokażę, że NASA nie jest bynajmniej agencją wiodącą w tych sprawach i że oceny NASA są wielce optymistyczne. Agencje rządowe i ponadnarodowe różne od NASA mają tu zdecydowanie mniej optymistyczne analizy i bardziej praktyczne podejście.

Możemy pozostawać pod wpływami Kosmosu i w dużo subtelniejszy sposób. Jako istoty żywe jesteśmy niewątpliwie pokrewni ogromnemu Wszechświatowi na wiele sposobów i jesteśmy, nawet i teraz, pod wpływem wydarzeń na wczesnym etapie jego ekspansji. Być może nasze bezpośrednie środowisko, częstość chorób epidemicznych a nawet ewolucji życia są kontrolowane przez czynniki, które znajdują się poza Ziemią.”

W roku 2005 ukazała się inna ciekawa książka: Jane Gregory, „Fred Hoyle's Universe”, Oxford University Press, 2005. Oto ciekawy fragment z tej książki:

[...] Inne echo z czasów pobytu Hoyle'a w Princeton zostało uchwycone w małej książce pod tytułem „Pochodzenie Wszechświata i Pochodzenie Religii”, tekscie wykładu Hoyle'a w Nowym Jorku w roku 1993. Zaproponował on tam tezę przypominającą tą opisaną w roku 1950 przez Immanuela Velikovsky'ego w swojej kontrowersyjnej książce „Światy w Zderzeniu”, gdzie katastrofy ziemskie, tak te opisane w Starym Testamencie jak i innych Pismach Świętych, zostały spowodowane przez zjawiska astronomiczne. Jeszcze w roku 1953, sceptyczny Hoyle dawał Velikovsky'emu, który bywał na jego astronomicznych seminariach, radę, że w astronomii, matematyka liczy się bardziej niż Pisma Święte. Teraz jednak, astronomowie Victor Clube i Bill Napier z Uniwersytetu w Edynburgu zasugerowali, że Ziemia okresowo znajduje się pod prysznicem fragmentów olbrzymiej komety. Tak więc Hoyle miał naukowe podstawy do sądzenia, że takie astronomiczne wydarzenia, którym mogły być towarzyszyć światła na niebie albo inne niezwykłe widzenia w niebie, mogły być zwiastunami wydarzeń na Ziemi, wydarzeń które zakłóciły i zmieniły kształt cywilizacji i doprowadziły do przekonań o istnieniu wyższej potęgi. Hoyle skończył swój wykład z nutą optymizmu, zauważył jednak, że nasze rozumienie tej sytuacji przyszło prawie że w porę by dać nam czas na przygotowanie się do następnej wizyty, olbrzymiej komety Clube i Napiera około 2100.”

Komentarz: Było to w r. 1994. Dziś powodów do optymizmu jest mniej. O tym co dziś wiadomo będę jeszcze pisał. Moje motto: Wiedza nas chroni, ignorancja nas naraża.

Dla ilustracji, by dać wyobraźni pożywkę, oto fotka trzech interesujących książek z mojego biurka:

Comets

Naukowcy wiedzą jednak, że z książkami trzeba się obchodzić ostrożnie. Są cenne, bo sygnalizują sprawy. Lepiej jednak poczytać także prawdziwe raporty, dotrzeć do oryginalnych publikacji, umieć czytać między liniami i umieć łączyć pozornie nie mające ze sobą związku fakty z różnych dziedzin.

Na zakończenie fragment z „Historii Franków”, autorem jest Biskup Grzegorz z Tours:

580 AD. W Louraine, pewnego ranka przed świtem, widziano wielkie światło przecinające niebo, spadające ku wschodowi. W całej okolicy słychać było dźwięk jakby padającego drzewa, ale z pewnością nie mogło to być żadne drzewo, bowiem słychać było na ponad pięćdziesiąt mil wokół ... miasto Bordeaux doświadczyło trzęsienia ziemi ... nadprzyrodzony ogień spalił wsie wokół Bordeaux. Nastąpiło to tak szybko, że całe domy a nawet spichrze pełne zboża zostały spalone doszczętnie.

Ponieważ nie było żadnej innej przyczyny tych pożarów, musiało to być z woli Bożej. Miasto Orleans zostało spalone tak wielkim ogniem, że nawet najbogatsi stracili prawie wszystko.”

I wreszcie: jak może wyglądać krajobraz po bombardowaniu z kosmosu, na zdjęciu lotniczym kratery Carolina Bays (jest ich tam około pięćdziesiąt tysięcy).

Carolina Bays

Wszak, według raportów naukowców, to nie bezpośrednie bombardowanie jest najgroźniejsze. Są inne zagrożenia o bardziej długotrwałych skutkach.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura