Jak postępować z maniakami?
Z racji mojej profesji piszą do mnie liczni maniacy. W końcu jestem fizykiem matematycznym, znam się na teorii kwantów, na elektromagnetyzmie i na grawitacji. W dodatku mam życzliwe ucho. Ale mam problem jak z takimi nawiedzonymi postępować. Kiedy ich zapał ostudzam wytykając błedy, zwykle się obrażają. Zwykle to nie znaczy zawsze. I to jest jedyną nagrodą.
Aktualnie koresponduję z inżynierem który sądzi, że potrafi wyliczyć (zauważcie: wyliczyć a nie zmierzyć) podstawowe stałe przyrody. Ma nawet program, napisany w języku programowania pascal, który mu to wylicza. Pascal nie jest mi obcy, sam sporo wnim programowałem. Ale jakoś w samą ideę nie bardzo wierzę. Mój interlokutor wybrzydza w swych mejlach na fizyków, że podejście inżynierów jest lepsze. Ostatnio naskoczył na deltę Diraca, to taka „niby-funkcja”, co jednak funkcją nie jest, bo strzela do nieskończności w jednym punkcie. Wiem, że inżynierowie się w nieskończonościach nie kochają. Inaczej matematycy. Mój kolega matematyk, złośliwy był, to prawda, zaproponował kiedyś by inżynierów, kiedy uczy się ich matematyki, zabierać koniecznie na wycieczkę nad morze. Po co? By pokazać im nieskończoność!