Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
530
BLOG

Granice agnostycyzmu - O jakim Bogu mowa?

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 24
Moja dotychczasowa krytyka naturalizmu w ujęciu Jana Woleńskiego nie dotyczyła agnostycyzmu. Dotyczyła postawy leżącej u podstaw szczególnej wersji agnostycyzmu reprezentowanej przez Woleńskiego a przedstawionej w jego artykule ""Metateoretyczne problemy epistemologii"". Dlaczego szczególnej? Bo przefilozofowanej i dlatego niezbyt, jak dla mnie, ciekawej. Uzasadnię tą moja ocenę. Za punkt wyjścia wezmę ciekawy, dość moim zdaniem głęboki i dobrze napisany artykuł "Ateizm i Agnostycyzm", artykuł, który można znaleźć na stronach "Stanford Encyclopedia of Philosophy". Anonimowy autor tej ośmiostronicowej noty w Standfordzkiej Encyklopedii Filozofii dyskutuje różnice i związki pomiędzy ateizmem i agnostycyzmem. Podkreśla trudności takiej dyskusji, a to ze względu na rozmycie tych pojęć. Artykuł rozpoczyna się od dyskusji róznych koncepcji Boga, zarówno w religiach monoteistycznych jak i panteistycznych. Nie ogranicza sie przy tym to do "religii", bowiem nie każdy światopogląd w którym występuje pojęcia Boga, czy to jednego czy wielu, ma charakter religii. Po tym wstępie następuje dyskusja adekwatnego pojecia Boga i problemu "istnienia". Autor artykułu zauważa, że większość teistów powiedziałaby, że obiekty teorii matematycznych są zbyt abstrakcyjne by mogły być porównywane z Bogiem. Do uwagi tej wrócę dyskutując wspomniany wyżej artykuł Woleńskiego. Autor noty w Encyklopedii poświęca następnie pół strony historiiterminu "agnostycyzm", przypominając Londyńskie Towarzystwo Metafizyczne oraz agnostycyzm w wydaniu jednego z jego członków, T. H. Huxleya. (Warto tu zaznaczyć, że członkiem Towarzystwa Metafizycznego był również mój ulubieniec William Kingdon Clifford.). Huxley sądził, że nigdy nie będziemy w stanie poznać ostatecznych przyczyn i źródła Wszechświata. Następne dwie strony noty w Encyklopedii poświęcone są własnie Cliffordowi i treści jego eseju "Etyka wiary". Pisałem już o tym wcześniej, nie będę więc teraz do tego wracał. Część piąta noty poświęcona jest wspólczesnym "argumentom" na istnienie Boga, argumentom opartym o "dokładne dostrojenie" (ang. fine tuning), oraz krytycznej analizie tych argumentów. Autor noty wykazuje przy tym dobrą znajomość problemów wspóczesnej fizyki i kosmologii. Wreszcie część szósta i ostatnia noty nosi tytuł "Filozoficzne vs. Pragmatyczne przyczyny preferowania terminu 'Agnostyk'". Jako jedną z takich przyczyn wymienia się to, że ateista może nazywać siebie agnostykiem w dyskusjach z zagorzałym teistą albo ze strachu przed agresywnościa, albo też po prostu z grzeczności. W dodatku niektórzy ludzie mogą sie określać jako agnostycy a nie ateiści, gdyż odpychający są dla nich zarówno fanatyczni teiści jak i obsesywni i dzicy ateiści.

Po tym wstępie przejdę do omówienia treści artykułu Jana Woleńskiego "O jakim Bogu mowa?". Jak już wspomniałem tekst Woleńskiego jest, jak na mój gust, przefilozofowany i przypomina mi przysłowiowe (przypisywane raczej niesłusznie scholastykom) pytanie "ile aniołów mieści się na główce od szpilki?" Pytanie ma sens, jeśli zdefiniujemy anioła poprzez jego zbiór atrybutów K, stwierdzenie "liczba aniołów na główce od szpilki istnieje" oznaczymy przez A, zaś "możemy stwierdzic liczbę aniołow na główce od szpilki" oznaczymy przez UA. Pytanie ma sens i można na jego temat pisać sążniste artykuły i książki, tylko komu one na coś się przydadzą, poza ich autorami i im podobnymi.

Woleński rozpoczyna swój artykuł od postawienia płotu wokól boiska na którym zamierza prowadzić grę, według przez siebie ustalonych reguł. Przypomina wpierw znany problem z podstaw geometrii: aksjomat równoległych Euklidesa i jego zaprzeczenie w geometrii Bolyai-Łobaczewskiego. Geometrię bez aksojomatu równoległych nazywa "geometrią absolutną". Nic w tej geometrii absolutnego co prawda nie ma, ale niech mu tak będzie. Dwa alternatywne modele geometrii absolutnej nazywa geometriami wzmocnionymi. Pisze następnie

"Dopiero o tak wzmocnionej geometrii dyskutuje się, czy opisuje przestrzeń fizyczną. Oczywiście opisuje jedną z nich, bo obie są wzajemnie sprzeczne."

Zdanie to jest nieco nielogiczne: "opisuje jedną z nich"? Co opisuje co? (a może to zwykła literówka "a" przeszlo w "ą") Mimo nielogiczności możemy się jednak domyślić o co autorowi chodzi. Dalej wszakże czytamy: "Oczywiście opisuje jedną z nich". Oh, tu mamy błąd logiczny, który nie przystoi filozofowi. Z tego, że A in "B" są ze sobą sprzeczne, bynajmniej "oczywiście" nie wynika, że "A lub B" jest pewnością. Rzeczywistość fizyczna, jak sugeruje to wspólczesna fizyka, nie jest opisywana ani przez A ani przez B. Od czasów ogólnej teorii względności używamy bowiem głównie modelu C - przestrzeni Riemanna, fizycy zaś niestrudzenie badają inne możliwości: przestrzenie wielowymiarowe, geometrie Cartana, Finslera, geometrie stochastyczne, geometrie fraktalne, itd. itd.

"Jest wielkim problemem filozoficznym, która geometria jest spełniona w świecie rzeczywistym."


Jeśli jest to rzeczywisty problem filozoficzny, to wspólczuję filozofom. Fizyk bowiem skłania się dziś ku przeświadczeniu (uzasadnionemu zresztą dzisiejszym stanem wiedzy w tym zakresie), że żadna z nich. Być może, czego nie wykluczam, fizycy wrócą kiedyś do jednej z tych geometrii kategorycznych (lub innej geometrii kategorycznej, np. w ramach aksjomatyki Kleina i Hilberta opartej o teorię grup transformacji i ich inwariantów) i opiszą grawitację i inne odziaływania nie poprzez zakrzywienie. Być może, ale jest to tylko trudna dziś do oszacowania możliwość, a nie kategoryczna pewność.

Woleński wprowadza następnie atrybuty "Boga" (precyzuje ten zbiór atrybutów idąc za I. Ziemińskim). Zbiór tych atrybutów oznacza literą K. Wchodzą tu m.in takie właściwości "Boga" jak nieskończoność, nieomylność, nieograniczoność, pozaświatowość, zdolność do działania etc. etc. Przystępuje następnie do krytyki tez Ziemińskiego, czym nie będę się tutaj zajmował, poza jednym wyjątkiem. Krytykując Ziemińskiego Woleński pisze:

"Jasne, że jeśli ktoś twierdzi, że pojęcie Boga jest spójne, ma obowiązek to wykazać [...]"

Zapomina tu wyraźnie Woleński o historii matematyki, a w szczególności o historii problemu spójności arytmetyki. Dobrą analizę tego problemu możemy znaleźć w pracy Romana Murawskiego "On proofs of the consistency of arithmetics" (uwaga na format: postscript)

Problem spójności arytmetyki postawiony został ostro przez Hilberta. Nie miał on jednak "obowiązku" by tą spójność wykazać. Zajęli się tym najpierw jego studenci, następnie częsciowe wyniki otrzymali w r. 1924 Ackermann i von Neumann (1927), Gödel (1930) otrzymał wynik podważający program Hilberta, a w r. 1931 przedstawił dowód spójności częsci arytmetyki liczb naturalnych. Pierwszy dowód spójności arytmetyki zawdzięczamy Gentzenowi, było to w r. 1936. Następnie pojawiły się inne dowody. Ale wróćmy do naszego głównego tematu. Nie było "obowiązkiem" Hilberta udowodnienie niespójności arytmetyki. Hilbert uważał, że miał jeden obowiązek, uczulić ludzi na problem, zapalić go do niego. "Wir müssen wissen,. Wir werden wissen". Woleński dopuszcza, że pojęcie Boga może być niesprzeczne ograniczając się przy tym do tego, co "odpowiada części wspólnej wielkich religii monoteistycznych". Można i tak, przypomnijmy wszkże, że Encyklopedia Filozofii, dyskutując problem ateizmu i agnostycyzmu, poświęca sporo miejsca panteizmowi. Pominę krytyczną analizę tekstu Ziemińskiego, gdzie Woleński ma często rację. Dyskutując atrybuty desygnujące Boga pisze Woleński jednak tak:

"Jeszcze raz podkreślam, że problem polega na wybraniu tych atrybutów, które kształtują pojęcie Boga".


Ukazuje sie nam, tym samym, jako typowy filozof, którego nie interesuje czy Bóg istnieje czy nie, interesuje go czy przez niego zdefiniowany "Bóg" istnieje jako model w kategoriach logicznych. Podejście fizyka jest zupełnie inne. Fizyk nie stara się precyzyjnie zdefiniować np. atrybutów pojęcia Energia. Rozważa natomiast różne rodzaje energii, kinetyczną, grawitacyjną, elektromagnetyczną, energię ciepła, dowodzi róznych twierdzeń o "Zachowaniu Energii", twierdzeń, które można dowieść przy pewnych założeniach a przy innych nie. Fizycy tej klasy co Schrödinger kwestionowali prawo zachowania energii w czasie skoków kwantowych, energia jest pojęciem użytecznym i nieodzownym w dzisiejszej fizyce. A mimo to nie znajdziemy adekwatnego i precyzyjnego zbioru jej atrybutów. No i dobrze. Nie ma takiej potrzeby. Jest natomiast potrzeba badania procesów przemiany i korzystania z energii. Czy z Bogiem nie mogłoby by być tak samo? Mogłoby, ale to nie jest zajęcie dla filozofa!

Ten sam temat znajduje odbicie w następującym stwierdzeniu:

"Tutaj dopiero dotykamy na serio problemu, czy Bóg jest przedmiotem wiedzy czy wiary, czy też jednej i drugiej."


Sugeruje to czytelnikowi, że Bóg, z konieczności, jest problemem wiedzy lub wiary. Tymczasem nie musi być ani jednym ani drugim. Może być po prostu użytecznym pojęciem, podobnie jak Energia, które może stanowić inspirację do badań i z czasem doprowadzić do stworzenia innych, nowych pojęć aktualizujących przynajmniej niektóre z dzisiejszych ludzkich idei o "Bogu." Nie twierdzę, że tak będzie, widzę jednak możliwość, że tak być może.

Wreszcie Woleński przechodzi do interesującej nas kwestii, mianowicie do precyzyjnej własnej definicji agnostycyzmu:

"Teizm uznaje, że Bóg istnieje i jesteśmy to w stanie uzasadnić, ateizm twierdzi, że Bóg nie istnieje i jesteśmy w stanie to uzasadnić, agnostycyzm zaś, iż nie wiemy i nigdy nie będziemy wiedzieć czy Bóg istnieje lub nie istnieje."


Jak na filozofa przystało, Woleńskiegi nie interesuje czy Bóg "naprawdę" istnieje czy nie. Interesuje go jedynie czy istnieje Bóg, którego da się zdefiniować. I to jest podstawowe ograniczenie agnostycyzmu w wydaniu Woleńskiego. Mógłby z równym powodzeniem pisać traktaty filozoficzne "O jakiej Energii mowa?", podczas gdy fizycy pracowaliby nad nowymi rodzajami energii lub nad podróżami pomiędzy wymiarami nie wymagającymi żadnej energii w ogóle. Dochodzi do tego inny kluczowy problem: co to znaczy "istnieje"? Woleńskiego, jak się wydaje, przynajmniej na podstawie dyskutowanego artykułu, interesuje wyłacznie istnienie Boga jako kompletnego modelu spełniającego z góry założone postulaty. Czy jednak taki Bóg interesuje badacza przyrody? Czy interesuje szukających Boga ludzi? Można ponadto wymyśleć nieskończenie wiele różnych wariantów systemu aksjomatów i każdy z nich dyskutowany by musiał być oddzielnie. Tak działają nauki przyrodnicze. Pojęcie elektryczności znane było od dawna, od dawna też elektryczność była w użyciu. Pojęcie to ewoluowało aż przyszedł Faraday i Maxwell i na długie lata pojęcie to nabrało kształtu i precyzji. Niemniej i dziś fizycy dyskutują rózne, nie-maxwellowskie warianty teorii elektromagnetyzmu. O jednym z takich wariantów pisałem już poprzednio (krytykując wykonanie a nie samą ideę).

Dalej Woleński mówi nam na czym musi polegać krytyka agnostycyzmu:

"Krytyka agnostycyzmu może polegać tylko na tym, że wykaże się możliwość dedukcyjnego lub empirycznego dowodu (uzasadnienia) wiedzy o Bogu."


Tutaj Woleński popełnia raz jeszcze typowy dla niego błąd lub manipulację (prawdopodobnie nieświadomie). Sugeruje bowiem czytelnikowi, że nie jest możliwa krytyka agnostycyzmu nie przyjmująca ustanowionych przez niego reguł gry. Co to jest "krytyka"? Polska Wikipedia definiuje krytykę jako

"Krytyka – analiza i ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości (np. praktycznych, etycznych, poznawczych, naukowych, estetycznych, poprawnych) jako niezbędny element myślenia."


Nie należy Wikipedii przyjmować za wyrocznię, w żadnej sprawie, w tym przypadku jednak definicja powyższa obejmuje istotne dla nas elementy. Z praktycznego punktu widzenia agnostycyzm w ujęciu Woleńskiego jest mało warty. Podobnie z naukowego punktu widzenia. Są bowiem podstawy by sądzić, że Woleński zajmuje się problemem pozornym. Problem rzeczywisty jest wciąż przed nami, a tym problemem jest skąd się bierze poszukiwanie prawdy o Bógu i czy do czegoś użytecznego to poszukiwanie prowadzi.

Woleński kończy tak "Sam jednak wierzę, że zbiór bogów jest pusty." Który zbiór, zapytam. Jeden zbiór bogów może być pusty, inny nie. Kwestia definicji. A może bogowie w ogóle nie stanowią zbioru? Może trzeba tu użyć innej kategorii aniżeli kategoria "zbiorów", która jest tylko szczególnym przypadkiem "topoi" Grothendicka?

Tyle Woleński. Wierzy, że zbiór bogów jest pusty. I tutaj chciałbym wrócić do Clifforda, jednego z prekursorów agnostycyzmu, agnostycyzmu w szerszym zakresie tego słowa aniżeli agnostycyzm Woleńskiego. Otóz Clifford podkreślał wielokrotnie, że wiara pociąga za sobą odpowiedzialność, bo wszystko w co "wierzymy" wpływa na nasze działania, a poprzez nie na los innych ludzi. Dlatego nie należy wierzyć w nic bez uzasadnionych podstaw. Otóż wiara Woleńskiego, że zbiór bogów jest pusty, nie jest oparta na uzasadnionych postawach. William Kingdon Clifford zapewne przewraca się w swoim grobie.

Kończąc tą niewyczerpującą krytykę agnostycyzmu a'la Woeleński chcę podziękować ex-DB za sugestię bym zajął się tym artykułem. Mój następny wpis chcę poświęcic interesującej debacie "Przestroga czy Potępienie" z udziałem Bartłomieja Dobraczyńskiego (i innych): w sprawie Anthoniego de Mello.


Są rzeczy w niebie i na ziemi, O których się filozofom nie śniło .
[William Shakespeare Hamlet, Akt I, scena 5 ]

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura