Policja drogowa każe mandatami brawurowych kierowców. Wygląda na to, że jest także policja myślowa, która wypatruje, przy pomocy czułych radarów, ludzi brawurowo i "niebezpiecznie" myślących!
Mój znacznie starszy ode mnie stażem, ulubiony kolega po blogu, Eine, napisał właśnie pobudzający do refleksji kawałek: "O kosmologii, która chce być teologią." A tam, między innymi, przytoczył taki oto fragment z listu Jana Pawłą II:
"Kościół nie proponuje nauce , by stała się religią, ani religii , by stała się nauką.... Zarówno religia jak i nauka muszą zachować swoją autonomie i zróżnicowanie. Religia nie opiera się na nauce, ani nauka nie jest ekstrapolacja religii....Jesteśmy wezwani do stania się jednym. Nie jesteśmy wezwani do stania się jedni drugimi. "
Poruszył mnie ten fragment do tego stopnia, że postanowiłem poświęcić mu osobny wpis w moim własnym blogu.
Co to jest Kościół? To instytucja z jej "głową". Co to jest nauka? To proces i metoda dociekania prawdy. Jak można porównywać te dwie rzeczy? ONZ też nie proponuje nauce by stała sie polityką. I co z tego wynika? Czy wynika stąd, że nauka ma zostawić politykę na boku, nie analizować procesów w niej zachodzących i działających mechanizmów. Religia to jeden z przejawów ludzkiej działalności, dlaczego niby nauka nie ma badać źródeł doświadczeń mistycznych, w tym religijnych, oraz procesów zachodzących w stounkach pomiędzy wyznawcami i Kościołem?
Przeanalizujmy powyższy tekst krytycznie (wiem, jeśli to zrobię, od razu podpadnę policji myslowej!):
Kościół nie proponuje nauce , by stała się religią, ani religii , by stała się nauką....
Jak już zauważyłem jest to zwykła manipulacja oparta na pomieszaniu kategorii. Celem tej manipulacji jest skłonienie czytającego do porzucenia logiki i krytycyzmu. Jeśli w ta pułapkę wpadnie, juz przepadł. Dalej:
Zarówno religia jak i nauka muszą zachować swoją autonomie i zróżnicowanie.
"Muszą"? A niby dlaczego? Bo policjant myślowy tak twierdzi? Religia wpływa na życia miliardów ludzi. Fanatyczna religia była inspiracją Świętej Inkwizycji, jest i dziś inspiracją do zabijania milionów. Czy historycy, socjolodzy i filozofowie nie mają prawa, a nawet obowiązku by badać podłoże tych społecznych zachowań?
Religia nie opiera się na nauce, ani nauka nie jest ekstrapolacja religii....
Jak zawsze, dobra manipulacja opiera się na umiejętnym wymieszaniu prawd, pólprawd i przekrętów. Powyższe zdanie wygląda na prawdziwe, nie ma jednak nic do rzeczy. Ma zadanie uśpienie czujności czytelnika.
Jesteśmy wezwani do stania się jednym.
A kto tak twierdzi i niby dlaczego? Czy prawda i fałsz mają stać się też "jednym". Czy granica pomiędzy prawdą a fałszem ma zostać na zawsze zatarta? Czy czarne ma stać się białym a białe czarnym? Cóż to znów za filozofia? Kto ją nam nakazuje? Policja myślowa?
Nie jesteśmy wezwani do stania się jedni drugimi.
Po zdekodowaniu odczytuję to jako: "jeśli jesteś wierzącym, nie jesteś wezwany by być niezależnym, krytycznie myślącym naukowcem". Nie jesteś wezwany by myśleć krytycznie i racjonalnie. Jesteś natomiast wezwany by wierzyć, bez względu na to, czy ma to sens czy nie. A kto tak mówi? Mówi "autorytet" niepodważalny! Te "niepodważalne autorytety" wiele zdziałały w przeszłości. Przypomnę tylko Jana XXII-go i jego "Super illius specula" wydaną w r. 1326. Rezultatem były prześladowania heretyków, tortury i palenie na stosie.
Nie atakuję bynajmniej wiary, choć wiara, jak to pisał Clifford w "Etyce wiary", pociąga za sobą odpowiedzialność. Bowiem wiara jest motorem napędzającym nasze uczynki i zaniechania uczynków. Jest wiara i wiara. Wiara wierze nie równa. Diabeł zawsze ukrywa się w szczególach.