W ostatniej notce otrzymaliśmy szczególną transformację Lorentza – gdy przekształceniu ulegają współrzędne z oraz t, zaś x i y pozostają niezmienione. Transformacja ta jest generowana przez niezwykle prostą macierz z grupy SL(2,C), mianowicie przez macierzA
gdzie a jest liczbą rzeczywistą nieujemną. Miast używać a jako parametru transformacji okazało się, że można użyć innej zmiennej, mianowicie v, byle tylko było
-1 < v < 1
Parametr a wyraża się przy tym przez v formułą:
Porównując otrzymane przez nas wzory ze wzorami szczególnej teorii względności widzimy, że nasze v to nic innego niż podręcznikowe v/c, gdzie c jest prędkością światła. Często stosunek v/c oznacza się symbolem β, jednak ze względów typograficznych będę dalej pisał v.
Nasza macierz A jest macierzą z grupy SL(2,C) – jej wyznacznik jest równy jedynce. Każda zaś macierz z SL(2,C) działa na płaszczyźnie zespolonej Z=X+iY według prostej formuły: dla macierzy
[a b]
[ c d]
przekształcenie Z-ta ma postać:
Z' =(aZ+b)/(cZ+d)
Dla naszej macierzy A mamy ewidentnie b=c=0, d= 1/a. Nasza więc macierz generuje takie przekształcenie płaszczyzny zespolonej:
Z' = a2 Z
Niezwykle proste! Po prostu rozciąga (lub skraca, zależnie od tego czy a>1 czy też <1) całą płaszczyznę równomiernie we wszystkich kierunkach.
Ale, płaszczyzna zespolona, choć, do pewnego stopnia, wygodna matematycznie, sama nie ma jasnego sensu fizycznego. Sens fizyczny ma sfera niebieska z której do płaszczyzny zespolonej przechodzimy przez rzut stereograficzny. O rzucie stereograficznym pisałem już poprzednio nie raz, teraz go mamy okazję użyć.
Chcemy wyrachować co będzie nasza szczególna transformacja Lorentza czyniła z punktami sfery.
Biorę więc punkt o współrzędnych x,y,z na sferze jednostkowej. Skoro punkt leży na sferze jednostkowej, to mamy
x2 + y2 + z2 = 1.
Rzutuję go stereograficznie na płaszczyznę:
X = x/(1-z)
Y = y/(1-z)
Teraz na (X,Y) dokonuję naszej transformacji:
X' = a2X
Y' = a2Y
Po czym wracam na sferę przez transformację odwrotną do rzutu stereograficznego:
x' = 2X'/(1+X'2+Y'2)
y' = 2Y'/(1+X'2+Y'2)
z' = (-1+ X'2+Y'2)/(1+X'2+Y'2)
Trzeba teraz trochę się narachować. Proste choć nieco żmudne. Podstawić, wyrazić a przez v, poupraszczać. Można rachować z ołówkiem w brulionie, można pomóc sobie, na przykład, komputerem i Maximą. Wynik jest taki:
Tu jeszcze nie bardzo widzimy co się dzieje. Wprowadźmy więc współrzędne sferyczne, kąty θ,φ.
Różni ludzie w różnych miejscach różnie kąty oznaczają. Tutaj i teraz umówmy się, że kąt θ to kąt pomiędzy punktem na sferze a osią z, może się zatem zmieniać od 0 do pi (180 stopni), zaś φ to „długość geograficzna” - zmienia się od 0 do 2 pi (360 stopni). W takim układzie współrzędnych mamy:
x = sin θ cos φ
y = sin θ sin φ
z = cos θ
Widzimy, że y/x = tan φ. Widzimy też, że y'/x' = y/x – zatem φ się przy naszej transformacji nie zmienia:
φ' = φ
Zmienia się natomiast szerokość geograficzna punktu na sferze:
cos θ' = (cos θ – v)/(1 – v cos θ)
Szerokość geograficzna (lepiej „astronomiczna”) może się zmniejszyć lub zwiększyć, zależnie od wartości θ i wartości v.
Nie odkryliśmy tu niczego nowego. W pracy Weiskopfa „Fast Visualization of Special Relativistic Effects on Geometry and Illumination”
znajdujemy dokładnie tą samą formułę:
W tej czy podobnej wersji formuła ta figuruje w podręcznikach szczególnej teorii względność i astronomii. Efekt nazywa się efektem aberracji gwiezdnej i został podobny odkryty obserwacyjnie przez brytyjskiego astronoma Bradleya ok roku 1725. (J. Bradley "Account of a New Discovered Motion of the Fixed Stars" Phil. Trans. 35 p. 637 (1728)) Rzecz w ty, że względem „bardziej nieruchomego” układu odniesienia, tego związanego z gwiazdami stałymi, Ziemia, na swej orbicie wokół Słońca, ma w lecie prędkość v o przeciwnym zwrocie w stosunku do v w zimie).
Teoria względności do wyprowadzenia swej formuły Bradleyowi potrzebna nie była. Wystarczyła mu skończona prędkość światła. No i jego formuła tylkow przybliżeniu pokrywa się z tą naszą – dla „małych v”.
Podobno (tak piszą w podręcznikach astronomii do których zaglądałem) dokładność pomiarów jest wciąż zbyt mała, by można było sprawdzić czy relatywistyczna formuła (ta, którą otrzymaliśmy) jest w istocie dokładniejsza niż klasyczna, otrzymana z mechaniki Galileusza i Newtona. Rozwijając (cos θ – v)/(1 – v cos θ) w szereg potęgowy względem v i zostawiając tylko wyrazy liniowe dostajemy mianowicie:
cos θ' = cos θ – v sin2 θ + ….
I to się daje astronomicznymi obserwacjami sprawdzić. Trzeba przy tym uwzględnić też efekt paralaksy, bo w lecie i w zimie Ziemia nie tylko porusza się w różnych kierunkach, ale dodatkowo znajduje się w innym punkcie względem gwiazd.
Warto zajrzeć tutaj:
Porównanie relatywistycznych i nierelatywistycznych przewidywań teoretycznych
dla różnych wartości v/c
Mamy zatem formuły. Teraz trzeba by jeszcze zobaczyć jak to wygląda na obrazkach. Ale to już w kolejnej notce.
Patrz także:
Thomas E. Phipps , Jr, "Stellar and Planetary Aberration (1994)".
Edward Eisner, "Aberration of Light from Binary Stars—a Paradox (1966)"