Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
2185
BLOG

Thomas Henry Huxley – człowiek zagadka - z morałem

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 121

 

Niektóre zagadki mnie wyjątkowo pociągają, inne mniej. Tak to już jest, sądzę, że tak jest ze wszystkimi. I może to właśnie jest wyjaśnieniem zagadki współtwórcy teorii ewolucji, Thomasa Huxleya? W czym tę zagadkę widzę?
 
Zajrzyjmy do Wikicytatów, co tam jest cytowane jako pochodzące spod pióra Thomasa Huxleya (nie mylić z Aldousem Huxleyem!)? A to:
 
Thomas Henry Huxley (1825–1895) – angielski biolog.
  • Jest to zwykły los nowych prawd, że powstają jako herezje, a kończą się jako przesądy.
  • Najsmutniejszą chwilą w nauce jest śmierć pięknej hipotezy, zamordowanej przez obrzydliwe fakty.
  • Podstawą moralności jest [...] zaprzestanie udawania, że wierzy się w rzeczy, na które nie ma dowodów, i zaniechanie powtarzania nierozsądnych twierdzeń o istnieniu rzeczy poza możliwościami ludzkiego poznania.
  • Powinniśmy ufać świadkowi we wszystkich tych sprawach, w których nie są zaangażowane jego własne interesy, jego emocje, jego uprzedzenia ani jego uczucia do bliskich osób. Jednak gdy taka sytuacja zachodzi, należy wymagać potwierdzających dowodów, o ciężarze gatunkowym tym większym, im mniej prawdopodobne są fakty, których dotyczy zeznanie.
  • Poznane jest skończone, nieznane jest nieskończone; intelektualnie stoimy na wysepce pośród bezgranicznego, nie wyjaśnionego oceanu. Zadaniem kolejnych pokoleń jest osuszanie następnych kawałków lądu.
 
Ten cytat pogrubiony mnie zastanowił. Czy Huxley, podający się przecież za agnostyka, rzeczywiście coś takiego napisał/powiedział? Przecież jedną z cech charakterystycznych agnostycyzmu jest ponoć:
 
Agnostycyzm (stgr. ἄγνωστος α- a-, bez + γνώσις gnōsis, wiedzy; od gnostycyzmu) – pogląd, według którego  obecnie niemożliwe jest całkowite poznanie rzeczywistości. Czasami agnostycyzm oznacza tylko niemożliwość dowiedzenia się, czy Bóg lub bogowie istnieją czy też nie. Jednym z pierwszych przejawów agnostycyzmu było „Wiem, że nic nie wiem” Sokratesa. Thomas Henry Huxley wprowadził termin agnostycyzm, wykluczając możliwość poznawczą człowieka na polu „istoty” rzeczy jak i „istoty” związków przyczynowo-skutkowych. Agnostycyzm przybiera różne formy, i tak agnostyk może być ateistą jak i teistą, jak i żadnym z nich.
 
Coś tu nie pasuje. Może kluczem jest zwrot „obecnie niemożliwe”? Jednak w zdaniu „Thomas Henry Huxley wprowadził termin agnostycyzm, wykluczając możliwość poznawczą człowieka na polu „istoty” rzeczy jak i „istoty” związków przyczynowo-skutkowych” słówka „obecnie” już nie ma.
W Wikipedii angielskiej słówka „obecnie” nie znajdujemy:
 
Agnosticism is the view that the truth values of certain claims—especially claims about the existence or non-existence of any deity, but also other religious and metaphysical claims—are unknown or unknowable.
 
Jak to więc jest z tym cytatem. Angielska Wiki przytacza całe zdanie:
 
The foundation of morality is to have done, once and for all, with lying; to give up pretending to believe that for which there is no evidence, and repeating unintelligible propositions about things beyond the possibilities of knowledge. „
 
Co tłumaczyć można jakoś tak:
 
Podstawą moralności jest zaprzestanie, i to raz na zawsze, oszukiwania; zaprzestanie udawania, porzucenia wiary w to, na co nie ma dowodów i powtarzania bezsensownych stwierdzeń na temat spraw, które są poza zasięgiem ludzkiego poznania.”
 
Sens zupełnie inny od tego z polskich Wikicytatów, no i do agnostycyzmu Huxleya teraz pasuje. Jedna zagadka rozwiązana.
 
Jest jednak inna zagadka. Huxley zdaje sobie mianowicie sprawę z tego jak niewiele wiemy i jak wiele jest do poznania: „Poznane jest skończone, nieznane jest nieskończone; intelektualnie stoimy na wysepce pośród bezgranicznego, nie wyjaśnionego oceanu. Zadaniem kolejnych pokoleń jest osuszanie następnych kawałków lądu.
 
A jednak, jak pisałem w poprzedniej notce, zachował się tak, jakby go to osuszanie kolejnego kawałka lądu zupełnie nie interesowało, nie bawiło, jakby go to wręcz nudziło. Przypomnę z poprzedniej notki:
 
Wallace zaprosił szereg szanowanych uczonych mężów, w tym wybitnego fizyka, Johna Tyndalla,do współpracy celem zbadania „zjawisk psychicznych”. Powstała w jego umyśle myśl stworzenia nowego działu Antropologii. Wystosował też zaproszenie do darwinisty, T. H. Huxleya. Huxley jednak odmówił swego udziału uzasadniając swą odmowę w ten sposób:
 
Wszystko to może być i prawdą, pomimo całej mojej wiedzy świadczącej przeciwnie, ale przyznam szczerze, że nie ma we mnie absolutnie żadnego zainteresowania tą dziedziną.
 
Wallace jednak nalegał, na co Huxley odpowiedział:
 
Nasłuchałem się wystarczająco wiele o komunikacji z duchami by wiedzieć, że wszystko to jest bzdurą.
 
I dodał:
 
Jest to zbyt zabawne by mogło przedmiotem porządnej pracy, i zbyt trudne by mogło być zabawnym.
 
Tak podchodził do poważnej wszak propozycji pochodzącej od swego kolegi, współtwórcy teorii ewolucji, Alfreda Russela Wallace'a. Coś mi tu psychologicznie grało. A przecież chciałem Huxleya zrozumieć! Czy może z góry uznał, że sprawy zjawisk „psychicznych” należą do kategorii „niepoznawalnego”? Na jakiej jednak podstawie tak uznał? Przecież, jak sam twierdził, jak się coś uznaje, trzeba mieć ku temu podstawy. Czy te swoje podstawy gdzieś może wyjaśnił?
Hmm, „Poznane jest skończone, nieznane jest nieskończone; intelektualnie stoimy na wysepce pośród bezgranicznego, nie wyjaśnionego oceanu.” Czy Huxley uląkł się tego bezgranicznego, nieskończonego oceanu? A jeśli tak, to dlaczego?
 
By odpowiedzieć sobie na to pytanie musiałem zajrzeć do tego co Huxley pisał. Chciałem znaleźć klucz, wyjaśnienie tej zagadki. I myślę, że znalazłem. Może nie tyle klucz otwierający wszystkie zamknięte wrota, ale przynajmniej otworzył mi te pierwsze drzwi.
 
Huxley znany jest z tego, że był pierwszym w historii „agnostykiem”. Był pierwszym, bo termin „agnostyk” sam wymyślił. Jednocześnie jednak odcinał się od „materializmu”. Złościł się, gdy ktoś nazywał go materialistą. Czemu tak reagował? To było dla mnie interesujące, zajrzałem więc do tekstu Huxleya „On the Physical Basis of Life” - O fizycznych podstawach życia.
Na to czemu tak bardzo się złościł gdy ktoś go nazywał materialistą jasnej odpowiedzi tam nie znalazłem. Za to znalazłem kluczowy, tak mi się wydaje, fragment wyjaśniający skąd się wzięła ta niechęć Huxleya do współpracy z Wallacem gdy szło o naukowe zbadanie „zjawisk psychicznych”.
Nic złego się nie stanie gdy wyrwę ten fragment z kontekstu, kontekst bowiem w tym przypadku nie ma znaczenia. Napisał Huxley mianowicie coś takiego:
If a man asks me what the politics of the inhabitants of the moon are, and I reply that I do not know; that neither I, nor any one else, has any means of knowing; and that, under these circumstances, I decline to trouble myself about the subject at all, I do not think he has any right to call me a sceptic. On the contrary, in replying thus, I conceive that I am simply honest and truthful, and show a proper regard for the economy of time.”
 
W moim tłumaczeniu:
 
Gdy ktoś spyta mnie jaką politykę prowadzą mieszkańcy księżyca, a ja odpowiem, że nie wiem; że ani ja ani ktokolwiek inny nie jest w stanie tego wiedzieć; oraz, że w takim razie i w tych okolicznościach odmawiam zajmowania się tym przedmiotem, to nie sądzę by z tego powodu ktoś miał podstawy do nazwania mnie sceptykiem. Wręcz przeciwnie, udzielając takiej odpowiedzi jestem po prostu szczery i prawdomówny, A także przywiązuję odpowiednią wagę do ekonomizacji czasu.
 
Wydaje mi się, że fragment ten wyjaśnia wszystko o czym tu mowa. Huxley, jak sądzę, uważał, że badanie zjawisk psychicznych da tyle samo wyników co zastanawianie się nad polityką mieszkańców księżyca. Sam miał tysiąc innych spraw na głowie, które uważał za ważniejsze. Musiał więc wybierać, oszczędzać swój czas. Wybrał zaangażowanie polityczne, bo tam odnosił sukcesy, w badaniach zaś zjawisk zupełnie nowych sukcesów widocznie nie miał. Może był mniej twórczy niż Wallace? Może był świetny w odtwarzaniu, zaś mniej sprawny w kreowaniu? Oszczędzał więc swoją energię, oszczędzał swój czas.
Jego określenie: „Jest to zbyt zabawne by mogło przedmiotem porządnej pracy, i zbyt trudne by mogło być zabawnym” było zatem jak najbardziej szczere i wyjaśniające w pełni jego stanowisko. Nie był po prostu tych rzeczy ciekaw. Nie miał odpowiedniej do takich badań „żyłki badacza”. Podobnie zresztą było z Darwinem. Ten dał się co prawda namówić na uczestnictwo w „seansie”, jednak gdy przyszło co do czego, to przed samym seansem po prostu uciekł. Może zresztą z troski o własne zdrowie? Lub po prostu strach go obleciał. Bywa.
Tym samym zagadkę wypowiedzi Huxleya sobie wyjaśniłem: zagadka „zjawisk psychicznych” po prostu go w ogóle nie pociągała, nie widział żadnej korzyści ze swego w jej rozwiązywaniu udziału. Pociągały go bardziej rzeczy „z tego świata i w zasięgu ręki”. Jednak czy to wszystko? Moim zdaniem nie, bowiem ja wysnuwam z tego pewien morał, którym to morałem chcę się tu podzielić. Oto ten mój morał:

 
Morał: To my sami siebie ograniczamy. Sami sobie wyznaczany granice poza które nie ważymy się wychodzić. Carl Gustav Jung mógł pisać tomy o indywiduacji– procesie integracji naszej osobowości. Abraham Maslov o samoaktualizacji – by w pełni wykorzystać nasze talenty, George Iwanowicz Gurdżijew o krystalizacji – by nie umrzeć jak pies. A jednak nic z tego. Możemy czytać dowoli i nic z tego dla nas nie wyniknie, poza czysto teoretyczną i nieużyteczną wiedzą,  gdy sami sobie, dobrowolnie, nałożymy klapki na oczy.
 
I takie to myśli nasunęły mi się gdy zacząłem się przyglądać bliżej postaci Thomasa Huxleya – człowieka, któremu zawdzięczamy to, że nauka przestała być profesją dżentelmenów a stała się zawodem.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie