Sączę tu po trochę, w krótkich odcinkach, fragmenty mojej książki napisanej w dwa i pół miesiąca – w grudniu i w styczniu. Książkę złożyłem w wydawnictwie 12-go lutego, w dzień urodzin mojej żony, zgodnie z podpisaną z wydawnictwem umową.
W rzeczy samej przez pierwsze dwa tygodnie napisałem około stu stron, które to strony potem do książki nie weszły. Zmieniłem bowiem całkowicie formułę książki. W pierwszym zamierzeniu chciałem napisać książkę popularno-naukową. Były więc tam m.in. formułki matematyczne. Potem jednak jakoś mnie zwekslowało na inny tor: miast pisać popularnie o wybranych dziedzinach nauki, zdecydowałem się na pisanie o nauce jako zjawisku.
Doszedłem bowiem do wniosku, że jest to sprawa ważna i nagląca. W ostatecznej wersji książki nie ma więc w ogóle żadnych formuł – z wyjątkiem kilkustronicowego dodatku, gdzie jest matematyka wyższego lotu, wyłącznie dla ewentualnego eksperta, który mógłby chcieć bym udokumentował jedno z moich wyjątkowo ostrych stwierdzeń w tekście książki.
Książka moja jednak różni się od tych typowych dla przeciętnego czytelnika: przytaczam bowiem bardzo wiele cytatów, co nie wszyscy lubią, i często odsyłam do konkretnych materiałów źródłowych. Nie jest więc z tych, które się łatwo czyta.
Tu, na blogu, od dnia oddania książki do wydawcy, sączę w małych odcinkach jej fragmenty, bo blog się inaczej czyta niż książkę. Ważniejsza bowiem od samego tekstu jest tu żywa dyskusja, wymiana poglądów, to i owo można poprawiać i uzupełniać na gorąco.
Zacząłem teraz cykl dotyczący tematu: jak to ludzi parających się z zawodu nauką można klasyfikować pod względem wykazywanej przez nich ciekawości zjawisk tego świata. Zacząłem od Alfreda Russela Wallace'a, współtwórcy teorii ewolucji, i od jego zaciekawienia zjawiskami z tych „nadprzyrodzonych”. Dziś kontynuuję poprzednią notkę.
Alfred Russel Wallace 1853
Wallace zaprosił szereg szanowanych uczonych mężów, w tym wybitnego fizyka, Johna Tyndalla, do współpracy celem zbadania „zjawisk psychicznych”. Powstała w jego umyśle myśl stworzenia nowego działu Antropologii. Wystosował też zaproszenie do darwinisty, T. H. Huxleya. Huxley jednak odmówił swego udziału uzasadniając swą odmowę w ten sposób:
„Wszystko to może być i prawdą, pomimo całej mojej wiedzy świadczącej przeciwnie, ale przyznam szczerze, że nie ma we mnie absolutnie żadnego zainteresowania tą dziedziną.”
Wallace jednak nalegał, na co Huxley odpowiedział:
„Nasłuchałem się wystarczająco wiele o komunikacji z duchami by wiedzieć, że wszystko to jest bzdurą.”
I dodał:
„Jest to zbyt zabawne by mogło przedmiotem porządnej pracy, i zbyt trudne by mogło być zabawnym.”
Warto przy tym pamiętać o tym, że Huxley był samoukiem-biologiem, że było to w czasach gdy biologia stawiała pierwsze ważne kroki, i że został on jednym z najznakomitszych anatomów swego czasu. Wydaje się jednak, że miał on także ambicje polityczne. Mówi się o Huxleyu:
Adrian Desmond: Huxley - Uczeń (Apostoł) Diabła
„Przed nim nauka była głównie zajęciem dżentelmenów, po nim nauka stała się zawodem.”