Dziś kolejny fragment mojej książki o Nauce. W poprzedniej notce, na własnym przykładzie, przedstawiłem to jak „System nauki” traktuje indywidualistów.
Jak System dąży do kontroli powiązań?
Oto inny przykład. Napisałem Przedmowę do książki Igora i Grichki Bogdanov „Przed Wielkim Wybuchem”. Otóż dowiaduję się teraz, przez osoby trzecie, że są naukowcy, którzy nie przychodzą na moje seminaria, a także sprzeciwiają się przyjęciu mnie do rożnych ciał wydawniczych i stowarzyszeń naukowych z tego właśnie powodu. I bynajmniej nie dlatego, że w mojej Przedmowie napisałem coś nieodpowiedniego. Jestem w stanie wybronić każde słowo, które napisałem, ale ci atakujący mnie robią to za moimi plecami i nigdy nie podejmą otwartej dyskusji, nigdy nie skrytykują otwarcie tego, co napisałem, gdyż po prostu nie mogą. Pozostaje więc im plotkowanie, szeptanie w korytarzach. Och, jakie to „ludzkie”. Ale czy jest to rozsądne? Czy jest to sprawiedliwe? Czy jest to dobre dla nauki?
Jak osobiste dąsy szkodzą Nauce.
Jeszcze jeden przykład: John Baez, niesłychanie utalentowany, błyskotliwy i niezmiernie pracowity matematyk z Uniwersytetu Cornell, a także jeden z tych, którzy pierwszy rzucili kalumnie na Igora i Grichkę. Nie tak dawno posłałem mu jedną ze swoich nowych prac w której krytykowałem Rogera Penrose'a. Prosiłem Johna by zechciał sprawdzić czy nie zrobiłem jakiegoś błędu. Wymieniliśmy kilka mejli, po czym nasza korespondencja się urwała. A to dlatego, że, jak mi wyznał, czuł się dotknięty przez niektóre, dotyczące jego napaści na braci Bogdanov, komentarze mojej żony (była nieco oburzona atakami "ad hominem" i zademosntrowała Johnowi jak to może działać w drugą stronę, jak to się czuje samemu). Czy jest to rozsądne? Czy jest to sprawiedliwe?I znów, zapewne jest to rozsądne i sprawiedliwe z „ludzkiego” punktu widzenia. Ale Nauka na tym cierpi.
Niezależne myślenie nie jest dozwolone.
Naukowcy, którzy myślą inaczej niż stado, ci kwestionujący status quo, ci co ośmielają się walczyć o wartości – podlegają ostracyzmowi. Nazywa się ich wichrzycielami, rozpowszechnia się za ich plecami plotki i oszczerstwa. Och, te wszystkie małostkowości społeczności naukowców - jakie to wszystko „ludzkie”. Ale to nierozsądne i niesprawiedliwe. A cierpi na tym Nauka.