Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
7993
BLOG

Z dziennika 1995 - Cz 2

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

 

27-3-95
 
Znowu Kyoto. Przed rokiem o tej porze dopiero zaczynałem. Miesiąc zajęło mi dostosowywanie się. Tym razem chcę wystartować od początku pełną parą. Pełna parą to oznacza CIEŃ, TRAINS, PSI. Mam to zrobić. I to już od samego rana.
 
Kyoto, 28-3-95
 
Dziś drugi dzień w Kyoto. Nie chciałbym tracić czasu. Chcę od razu pracować pełna parą.
...
Mam do zrobienia pracę z Blanchardem. Mam do zrobienia pracę z Olkiewiczem i Kondratem. Mam do zrobienia czuwanie nad Miskiewiczem i nad Jastrzębskim [Moi doktoranci]. Mam do zrobienia zatroszczenie się o Foundations of Physics. To jest parę rzeczy. To wszystko trzeba zacząć realizować od razu. Co mam do zrobienia dzisiaj? Konto. Ewentualnie zmiana pokoju. Podpis. Mail do Marco. Mail do Blancharda. Eudora. Textures.
 
Kyoto, 29-3-95
 
Nietzsche okazał się niewypałem. De Ropp kończy przypowieścią o Amerykaninie, który żali się na swoje życie. Odniósł sukcesy a nie odniósł sukcesu. Bo wszystko jest marnością. Na co odpowiada mu Sufi. I mówi mniej więcej tak: jesteśmy jako fale, które pragną być wiecznie, a przecież rozpłyną się znowu w Oceanie. Powinniśmy zatem przestać cenić nasze ego, które jest tylko czasowym narzędziem. Powinniśmy raczej odnaleźć wyższe „ja”, które łączy nas z oceanem – twórcą życia i umysłu. A może powinniśmy znaleźć drogę jeszcze dalej, Historia ta nie odpowiada na wiele pytań. Chętnie bym to zrobił. Nie wiem jednak JAK. I nie wiem czy jest to prawda.
 
Co zatem robić? Czy czytać mistyków? Jak długo? Czytam z nadzieją, że odnajdę skarb. Czytam z nadzieją, że coś się wydarzy. Tymczasem wiem skądinąd, wiem z praktyki pracy naukowej, że nie wydarzy się nic o ile sam nie zabiorę się do pracy. Ludzie mówią o życiu emocjonalnym. Jest to dla mnie abstrakcja. Steiner mówi to samo. Czy chcę poznać dla siebie? Nie, chcę poznać dla „uszlachetnienia ludzkości i rozwoju świata”. Więc co dalej? Mam stworzyć sobie chwile wewnętrznego spokoju i i uczyć się w tych chwilach odróżniać istotne od nieistotnego.
 
No dobrze, co wiem a czego nie czynię?
 
Wiem, że zmiana własnego stanu, przemiana duchowa, przemiana fazowa, wymaga wystąpienia naraz kilku warunków. Powinny być spełnione jednocześnie. Inaczej przemiana nie nastąpi. Jednym z tych warunków jest samopamiętanie, samoobserwacja i nieczynienie rzeczy zbędnych. Jest to oznaką siły duchowej. Jest to oznaką panowania nad sobą. Jest to warunek konieczny, choć nie dostateczny. Od tego mogę – chcę – powinienem zacząć. Od kontrolowania siebie. Ale co dalej? Jeżeli będę widział siebie z daleka, wtedy oddzielę istotne od nieistotnego.
 
Steiner radzi chwile wewnętrznego spokoju, wewnętrznej szczerości. Ciszę, kiedy myśli żyć same zaczynają. Jak mam medytować duchowo? „Jasno, ostro i pewnie winny rysować się jego myśli.”
 
Rozmyślam o tym, że nie ma ze sobą wielkich ksiąg. Ksiąg pisanych przez ludzi oświeconych. Przez ludzi pod względem duchowym stojących wyżej ode mnie. Ale czy księgi te są mi potrzebne? Może raczej powinienem się starać SAM dojść do prawdy? Spróbować odpowiedzieć sobie na trudne pytania. Jak ja to widzę DZIŚ? Czym jestem? Po co jestem? Jaki sens ma moje istnienie? Jak się wyzwolić? Czy w coś wierzę? Czy na pewno wierzę? Czy aby wierzę? Z jaką siła? Wszystko to jest dość dziwne.
 
Oglądam „moje” ręce. W jakim sensie są „moje”? Czy ja je zrobiłem? Myślę o nich. Czy „ja” myślę? Czy mam jakąś zasługę w tym myśleniu? Myślenie jest czymś nadzwyczaj dziwnym. Moja ręka pisze słowa a „ja” nie mam w tym zasługi. Żadnej. Ziewam, poruszam rękoma. Czy jest to działanie świadome?
...
Kyoto, 2-5-95
 
Chcę osiągnąć teraz czystość i świętość. Nie chcę mieć rzeczy zaległych. Nie chcę kłamać. Chcę być ze sobą szczery. Nie chcę robić niczego czego mógłbym potem żałować. Nie chcę się przejadać. Nie chcę pić alkoholu. Chcę myśleć kategoriami dużymi: „think big”. Ta czystość działania to nie jest cel. To jest środek. Celem jest uspokojenie wewnętrzne i odnalezienie Jezusa w sobie. Celem jest dojście do prawdy. Chcę dojść do prawdy. Chcę zatem usłyszeć głos prawdy. Nie odnajdę go w książkach. Nie da mi go guru. Mogę odnaleźć w sobie głos sumienia.
 
Kyoto, 8-4-95
 
Wykonuję plan. Czasami przychodzą myśli kuszące. Idź do sklepu. Kup sobie piwo. To jest tak, że przeszłość jest kulą u nogi. Zapomnijmy o przeszłości. Start od TERAZ. Wtedy złe nawyki tracą moc. To jest chyba tak, że kiedy człowiek coś osiąga i zbliża się do miejsca skąd mógłby zrobić następny krok, wtedy przeszłość zaczyna ciągnąć wstecz: zrobiłeś już tyle, czemu by nie spocząć, czemu nie odetchnąć/ Czyż nie należy ci się nagroda? Naprawdę tymczasem mógłby być jedynie następny krok w przyszłość, następny szczebel.
 
Kyoto, 9-4-95
 
O dziwo wykonuję plan. Choć na początku wydawało się to niemożliwe lub mało prawdopodobne. A jednak. Miałem co prawda jeden dzień poślizgu. To było wczoraj, kiedy nieoczekiwane złe samopoczucie spowodowało osłabienie tempa. Ale pomyłka lub lepsza forma poprzednio to w wyrównała. Świadczy to o tym jak wiele zależy od planu. Przecież nie było tak trudno zrobić ten plan.
 
Istotne jest wytknąć to, co ważne. Jutro mam O+K [Moi doktoranci]. Pojutrze Stelmach [Mój inny doktorant]. Ile czasu daję sobie na cień [Efekt cienia: specjalny rodzaj efektu kwantowego – pomiar bez bezpośredniego oddziaływania na obiekt obserwowany]? To jest ważne, ale przecież nie najważniejsze. Mam do przestudiowania pracę o psi [„psi” to skrót dla zjawisk paranormalnych]. Ile czasu daję sobie na to? Kiedy to zrobić? Po cieniu czy przed cieniem? Cień jest ważny. Cień muszę zrobić. Ile daję sobie czasu na cień? Daję sobie tydzień na cień. Daję sobie potem tydzień na pracę o psi.
 
Kyoto, 12-4-95
 
Wykonałem plan. Teraz czas na RETHINK. Jaki mam plan na dalszy ciąg? Mam teraz do zrobienia SHADOW. Potem mam do zrobienia PSI. Potem mam do zrobienia: Ezawa lub Tonomura [Obydwaj zaprosili mnie potem do Tokyo] lub Ohya. Mam też dużo do czytania. „TIME MACHINES” ...
 
Kyoto, 15-4-95
 
Plan zawaliłem. Zabrałem się za HTML. Piątek i sobota zeszła na pętanie się po Internecie. Po co to robię? Co chcę osiągnąć? Czy to jest tylko zazdrość o Josephsona? [Brian Josephson, laureat Nagrody Nobla, miał już wtedy swoją witrynę w sieci – bardzo mi się to spodobało]/
 
Wydaje mi się, że mam towar, który chcę sprzedać. Liczę na odzew. HTML musi być dla MNIE. Nie dla innych. To jest jasne. Chcę by był użyteczny dla mnie. Tak, że lubię moje strony odwiedzać. To musi być mój DOM.
 
Kyoto, 3-5-95
 
Już ponad dwa tygodnie pracuję nad swoimi stronami w Internecie. Wciągnęło mnie to i zajęło moje myśli. Chcę zrobić to dobrze. A wciąż jestem b. Niezadowolony. Brak mi jasnej wizji. Nie jestem pewien czemu ma to służyć. Chcę, żeby było to funkcjonalne. Żeby spełniało swoje cele. Ale przedtem muszę jasno określić te cele. Chcę aby z tych stron biła indywidualność. Zatem, żeby było podkreślone i wybite to co jest na tych stronach inne niż gdzie indziej. Mam podkreślić różnice a nie podobieństwa. Zatem indywidualność. Chcę, żeby na tych stronach była INFORMACJA. Nie zaś chaos i nuda. Nie mogę robić tego tak, jak to robi Sarfatti, bowiem ten zaprasza w goście i chce być dobrze ze wszystkimi. A ja chcę być indywidualnością samą w sobie. Muszę zatem podać najwyższą jakość. Bez uchybień. Czy kiedyś coś podobnego napisałem? Artykuł do Bioelektroniki. Robiłem gazetkę ale czy byłem z niej zadowolony? Nie. Zatem: nogę zrobić tak: zapomnieć o tym, że robię to dla innych i zrobić tak, żeby MI się podobało. Żebym ja nie był znudzony i lubił do tych stron wracać.
 
Kyoto, 13-6-95
 
Za pól godziny mam seminarium. Po co mówię? Nie dla siebie i nie dla sławy. Najważniejszy jest kontakt z żywymi ludźmi. Najważniejsi są żywi ludzie. Będzie araki, będzie Ojima, który będzie usiłował notować. Będzie Moshe i będzie Giuseppe. Każdy z nich będzie myślał o swoich sprawach. Będą patrzeć na Jadczyka. Jak go będą widzieć? A jakbym ja sam tam siedział? Niby pisać mam dla siebie. Może i mówić mam tak, żebym ja sam rozumiał to co mówię. A jak nie rozumiem, to żebym się poprawiał. Może ja sam mam słuchać tego co mówię i zastanawiać się nad tym co powiedziałem. Chyba tak. O czym zatem chcę powiedzieć, żebym był zadowolony:
 
Chcę opisać jasno na czym polega schemat.
A potem chce opisać przykład. Przykład z detektorem.
Opowiedzieć o nieunitarnej ewolucji.;
Opowiedzieć o Bellu i podobnych.
Opowiedzieć o cieniu.
Wspomnieć o kondensacji Bosego – ale na samym końcu.
 
Kyoto, 24-6-95
 
Jest już rok 1995. Jestem do tyłu. Kiedy powstawał projekt QF [Quantum Future] marzyłem w przyszłość. Jedynie część tych marzeń się zrealizowała. Nie mogłem zrealizować wszystkich. Zabrakło mi wiary. Zabrakło determinacji. Zabrakło odwagi.
 
Bilans Kyoto. Jak na 3 miesiące nie jest to dużo. Ale nie jest też mało. Nie posunąłem się do przodu. Ale nabrałem rozpędu. Nie chcę tego rozpędu stracić. Stracić zaś będzie dość łatwo. Będę ok. 2 tygodni. Jak nie stracić? Będę chodził do Instytutu. Tam dopadną mnie doktoranci i zacznę przesiadywać przy komputerze. Idzie o to, aby tego nie robić. Idzie zatem o to, by zaplanować co mam tam zrobić.
Mam do skończenia Bella. Mam do skończenia Shadows. Shadows wymaga napisania programu w Fortranie. Wymaga przestudiowania Dicke. To mogę zrobić w poniedziałek. We Wrocławiu muszę załatwić baterie do notebooka. Muszę się spakować. Ale muszę też zrobić grafikę do referatu w Bielefeld. 7-go muszę załatwić komputer.
 
Wrocław, 29-6-95
 
Spowrotem w domu. Mogę planować od nowa. Na razie Pan Bóg dał wrócić i działać. Idzie o to, by bez przestoju zabrać się do pracy. By bez przestoju ruszyć. By się nie rozdrobnić. By się nie zdemobilizować. Cokolwiek by się miało zdarzyć. Chcę teraz skończyć uniqueness oraz shadows [wyszły z tego dwie publikacje]. Chcę załatwić zabranie komputera. Zatem: zabieram się za pisanie programu. Nie ma na co czekać. Najpierw napiszę w Pascalu.
 
Bielefeld, 16-7-95
 
W Bielefeld od 9-go lipca. Najpierw do Bonn [Po odbiór nagrody Humboldta w Pałacu Prezydenta Niemiec], potem spowrotem do Bielefeld. Bóg da, to od dziś zaczynam swój 8 miesięczny pobyt. Jeśli ma być dobry, to powinien być pomyślany tak intensywnie jak mój najlepszy tydzień w Kyoto. To znaczy: ustawić priorytety i zrobić wszystko co kiedykolwiek zamierzałem.
 
Chcę przemyśleć od początku: czy jestem na właściwej drodze? Czy nie idę w złym kierunku? Czy droga którą idę w ogóle dokądś prowadzi? A może jest ślepa? Aby otrzymać odpowiedź na te pytania potrzebna mi wyjątkowa jasność umysłu.
....
 
Bielefeld, 23-7-95
 
Mam dużo pracy. W środę rano mam referat. A jestem niewyspany i jestem zmęczony. Tak być nie może. Potrzebne mi zatem zioła na uspokojenie. Potrzebny mi sen. Potrzebny mi odpoczynek. Ale najpierw chcę skończyć programowanie.
 
Bielefeld, 24-7-95
 
Potrzebuję więcej wskazówek. Po rozmowie z Albertem. Po awanturze z Belavkinem. Po wysłuchaniu dzisiejszych referatów. Przed przygotowaniem tekstu własnego referatu.
 
Bielefeld, 31-8-95
 
Mam do zrobienia teorię relatywistyczną. Jeszcze nie udało się to dotąd nikomu. Ludzie mówią o czasie absolutnym. Ale czy to jest dobra droga? Czy mam próbować na chybił-trafił? Czy myślenie do donikąd nie prowadzi? Czy nie mogę się skupić i dojść do ładu? Kiedy? Jeśli nie dziś i jeśli nie jutro – to kiedy? Czy zabawa w Kaluzę-Kleina to właściwa rzecz? Czego jestem pewien?
 
Niedziela, Bielefeld, 24-9-95
 
Byłem we Wrocławiu. Miałem wykład na Zjeździe PTF [Polskie Towarzystwo Fizyczne]. Wykład był zbyt słabo przygotowany. Za mało zostawiłem sobie czasu. Nie przygotowałem profesjonalnie. Nie przemyślałem wszystkiego. Nie uprzedziłem krytyki. Nie zjednałem sobie słuchaczy. Nie przemyślałem wrażenia jakie mój wykład wywrze. Teraz jestem spowrotem.
 
Chcę teraz zobaczyć rzeczy perspektywicznie i z lotu ptaka. Nie będzie to łatwe. Jest wszakże o co walczyć. Mam to i owo do zrobienia. Chcę jednak zaprowadzić porządek w myślach i na biurku. Nie chcę niczego przegapić. Chcę wybierać i robić to co najważniejsze. Niczego nie zaniedbać. Będę musiał powysyłać prace do wszystkich ludzi. Czytać gazety. Patrzeć na nowe publikacje. Zapisać się może do baz danych. Czytać wybrane rzeczy. Systematycznie zbierać materiały o UFI i para etc. To wszystko wymaga dobrej organizacji. Bez tej organizacji wszystko się rozlezie.
 
Gdy tylko przyjdzie praca z Ann. Phys, - wysłać prace do ludzi. Tymczasem wysłać co można do Białynickiego, do Turnau, do Turskiego, do Zalewskiego. Do Zalewskiego dopiero po tym jak wyliczę jawną formułę.
 
Potrzebna mi będzie pełnia sił i pełnia umysłu. Potrzebny mi jest umysł świeży, umysł nie znający lęku.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie