Kto z nas chce uchodzić za ignoranta? Domyślam się, że jedynie nieliczni. Ja nie. Więc co robić? Uczyć się? Ale czego i jak? I czy tylko po to by poprawić swój obraz w czyichś tam oczach? Poprawiać swój obraz można na wiele sposobów. Można na przykład pozorować mądrość. Wielu tak robi, nie takie to trudne. Ale przecież nie o to mi idzie. Idzie mi o wartości wyższego rzędu. Znacznie wyższego rzędu. Idzie mi o prawdę, o to, że lepiej żyć w prawdzie niż w fałszu, a kto szuka prawdy i prawdą żyje, ten z biegiem czasu obrasta w mądrość, w mądrość własną a nie zapożyczoną u innych.
Lecz co to jest Prawda? Czy można ją zdefiniować? Wiele takich definicji filozofowie wymyślili, ale nie sądzę by były prawdziwe. Bo prawda jest większa niż wszystkie definicje, nie da się w definicję wcisnąć, nie da się wcisnąć w nic, jest większa niż my, dla nas jest, można by powiedzieć, czymś nieskończonym. Niemniej o prawdzie można pisać. W szczególności można pisać o metodach dochodzenia do prawdy i porzucania fałszu. Prawdę każdy z nas czuje, ma to jakby wbudowane, czujemy prawdę gdy odkrywamy, że coś było fałszem. Wtedy coś w nas rośnie.
Rzecz jednak w tym, że nasze umysły zagracone są fałszami i półprawdami, które przyjęliśmy kiedyś za prawdy i tak zostało. Nieprawda uznana przez nas za prawde zagnieżdża się w naszej podświadomości i stamtąd nami skrycie kieruje, zabarwia nasze myśli, nasze postrzeganie, nasze interpretacje, a my o tym nic nie wiemy. Tak działa podświadomość. Może działać na naszą korzyść, być naszym przyjacielem, ale bywa też, że zatrzymuje nasz rozwój, ciągnie nas w dól miast ciągnąć nas w górę.
cdn