Człowiek żyje dzięki temu, że oddycha, je, oraz temu, że podejmuje celowe wysiłki. Bez celowych wysiłków jest to nie życie a wegetacja. Bez samoobserwacji nawet celowy wysiłek nie przynosi oczekiwanych skutków – unosimy się w tę stronę w którą wiatr wieje.
Czym jest celowy wysiłek? Czym sie różni od wysiłku automatycznego? Tym, że nakierowany jest na to co nam przychodzi z trudnością. Wysiłek skierowany na wykonywanie tego co nam przychodzi łatwo jest bezcelowy.
Znane przysłowie floty amerykańskiej: „Co trudne, robimy natychmiast. Co niemożliwe zabiera nam trochę czasu.” A jednak chcąc odnieść sukces trzeba pójść jeszcze dalej. Trzeba polubić, wręcz pokochać, robienie tego co trudne. Trzeba nauczyć się samego szukać tego co niemożliwe, by pokazać przez działanie, że jednak jest możliwe – czasem po małym przeredagowaniu.
Trzeba polubić upadki. Każdy upadek, na trudnej drodze, to szansa na poprawę tego, co przychodzi nam z trudnością. Na pozór to męczy. Ale tylko na pozór. Bowiem można to polubić. Wtedy daje satysfakcję. A satysfakcja odnawia i dodaje nam sił.
Samoobserwacja i analiza błędów jest nieodłączną cechą postępu na ludzkiej drodze. To główna cecha odróżniająca człowieka od zaprogramowanego robota. Jednak by miała sens konieczne jest stawianie sobie celów i zadań. Zarówno w dziedzinach praktycznych jak i tych bardziej abstrakcyjnych –jakim chcę być? Jaki jest cel mojego życia? Czy na obecnych celach chcę pozostać, czy też chcę pójść dalej? Jak? Kiedy?
I to jest pierwsza notka sprowokowana pytaniem z notki poprzedniej: co to znaczy, że człowiek żywi się także algorytmami. Czy życie jest algorytmiczne? W jakim sensie i do jakiego stopnia?
Literatura: