Czy komunikacja z prędkością nadświetlną przeczy prawom fizyki? By odpowiedzieć na to pytanie trzeba mieć wiedzę i doświadczenie dobrego adwokata. Prokurator będzie oczywiście za same aluzje domagał się dożywocia. Dobry adwotkat jednak, ten który świetnie zna prawo, przypadki, precedensy – potrafi czasem dobić się orzeczenia w postaci symbolicznej złotówki – i to w zawieszeniu.
Rzecz oczywiście zaczęła się od nieszczęsnego rewolucjonisty Maxwella, który nadał elegancką matematycznie postać prawom elektromagnetyzmu.
James Clerk Maxwell (13-6-1831 – 5-11-1879)
Pojawiły się tam dwa współczynniki: epsilon i mu, przenikalność elektryczna i przenikalność magnetyczna.
Z wartości tych współczynników można było wyliczyć prędkość propagacji fal elektromagnetycznych w próżni.
Wyszło w przybliżeniu 300,000 km/s. Światło szybko zinterpretowano jako bardzo krótkie fale elektromagnetyczne – nic dziwnego, gdyż nawet prędkości się zgadzały.
Zaczęła się dalsza obróbka, juz czysto matematyczna, równań Maxwella. Szybko zauważono, że nie pasują do nich formuły wzięte z kinematyki i dynamiki Galileusza i Newtona. Hendrik Antoon Lorentz zamienił więc stare formuły na nowe, dołaczył się do tego urzeczony elegancją teorii francuski matematyk Henri Poincare, i niemiecki z Getyngi – Hermann Minkowski. Rzecz całą przypieczętował swoim nazwiskiem i swoja filozofią Albert Einstein. I tak powstała szczególna teoria względności a z nią obecny w wielu formułach złowieszczy mianownik:
Matematykę i filozofię wziętą z równań Maxwella szybko ogłoszono królową wszechrzeczy. Odtąd miała się do niej stosować cała reszta fizyki – bez względu na to czy chce czy nie chce.
Złowieszczy mianownik eksplodował gdy v zbliżało się do c:
Wyciagnięto więc z tego wniosek, że jakakolwiek prędkość musi być zawsze mniejsza od prędkości światła – inaczej świat się zawali. Prokuratorzy zaczęli, z biegiem czasu, działać domagając się coraz wyższych wyroków za naruszanie zasad publicznego porządku.
A jaka jest prawda? Przypomnę zabawny komentarz jednego z Czytelników pod moją poprzednią notką:
To trochę tak jak w tym dowcipie, gdy lew zapisywał zwierzęta na posiłki (pani żyrafo, pani przyjdzie do mnie w charakterze śniadania), aż doszedł do zebry, która ośmieliła się chamsko zaprotestować (a ja pana pier...), wówczas lew niczym nie zmieszany stwierdzał "to ja panią skreślam".
Reszta niechaj będzie milczeniem (bo w wyroku zamieniającym karę dowyżocia na symboliczną złotówkę w zawieszeniu jest także klauzula nakazująca milczenie).
Żartuję oczywiście. Moim zdaniem nie ma powodów – poza urzeczeniem elegancją, by wzory Lorentza, Minkowkiego, Poincarego, Einsteina – rozciągać poza elektromagnetyzm. Zresztą wystarczy bez klapek na oczach popatrzeć co na to mówi fizyka kwantowa – z jej sukcesami i z jej klęskami. Matematyka jest narzędziem naprawdę cudownym, ale nawet cudowne skądinąd antybiotyki muszą być dawkowane z umiarem. W nadmiarze wyjaławiają organizm, moga doprowadzić do przedwczesnej śmierci.
Sądzę iż fizycy dorastają powoli do myśli, że prędkości nadświetlne nie tylko są możliwe, lecz wręcz niezbędne dla funkcjonowania świata. Sądzę, że stopniowo fizycy zaczynają dostrzegać, że w relatywistycznym małżeństwie czasu z przestrzenią nie wszystko jest aż tak cacy jak to podają media.
I o tym będę pisał w kolejnych notkach.