O samym Maxwellu dziś właściwie nic nie będzie. Będzie o jego ulubionych kwaternionach i o Cliffordzie. Będzie o „rotorach” i o „wektorach” Clifforda, o obrotach, a także o tym, że obracanie, gdy się go nie rozumie, może być niebezpieczne. Zacznijmy od tego ostatniego. W ciekawej książce „Visualizing Quaternions”, Andrew J. Hanson podaje dwa takie przykłady. Pierwszy to fatalne problemy ze sterowaniem kapsułą Apollo w trakcie symulacji lotu na Księżyc. Układ sterowania żyroskopami i napędem w pewnej chwili zwariował. A żyroskopy to urządzenia wielce skomplikowane:
Ich zachowanie opisywane jest przez mechanikę Newtona, co jest wzięte pod uwagę w oprogramowaniu tłumaczącym zachowanie się żyroskopów na rozkazy dla urządzeń napędzających. Zarządzanie obrotami wymaga obliczeń i jedne metody obliczeń są bardziej podatne na błędy niż inne. Najbardziej skuteczne okazały się obliczenia oparte na rachunku kwaternionów.
Przykład drugi, to niespodziewane zachowanie się myśliwca F16, także w czasie symulacji, gdy samolot przekraczał równik. Testujący oprzyrządowanie i oprogramowanie technicy zauważyli, że przy przekraczaniu równika urządzenia sterujące przewracają samolot do góry kołami:
I w tym przypadku prostym wyjściem z zawiłości technicznych było użycie rachunku kwaternionów. Dziś rachunek ten jest dość powszechnie stosowany przy programowaniu gier komputerowych. Pozwala na szybkie algorytmy obliczeń i szybką interpolację pomiędzy różnymi orientacjami układu odniesienia.
Przeczuwał to Maxwell, przeczuwał Clifford, ale, jak zobaczymy, nie przeczuli do końca i w trakcie swego „przeczuwania” popełniali też błędy. Tak zresztą często bywa. Przychodzi nam do głowy jakaś nowa i śmiała idea. Dokonujemy odkrycia. Ale potem okazuje się, że pierwotna idea była po części fałszywa, Wiedzieliśmy dobrze, że gdzieś dzwonią, ale potem okazało się, że owszem, tyle, że w innym kościele niż myśleliśmy. Dlatego tak bardzo ważna jest współpraca i gotowość do podważania autorytetów – gdy się samemu opanuje dany przedmiot na poziomie eksperta. Bo autorytety, choć często mają rację, to czasem się mylą. A pomyłki mogą kosztować wiele.
Powróćmy do fragmentu rozważań samego Clifforda, fragmentu, który przytoczyłem w poprzednim odcinku:
Clifford w swoje pracy proponuje jednak taką interpretację:
Kwaternion i = e23 obraca wektory o 90 stopni względem osi x, w płaszczyźnie y,z. Obracając dwa razy o 90 stopni otrzymujemy obrót o 180 stopni. W wyniku obrotu o 180 stopni wektor zmienia swój znak. Oto dlaczego i 2= -1.
Analogicznie z j i z k. Tajemnicza minus jedynka powstająca w wyniku podniesienia do kwadratu nabiera teraz przejrzystego sensu geometrycznego. Przestaje być tajemnicza! Staje się sympatyczna. Wyobraźmy sobie radość Clifforda gdy to odkrył! A jak szczęśliwy byłby Maxwell gdyby o tym wiedział!
Spróbujmy zrozumieć o co tu idzie używając w tym celu działań w 8-mio wymiarowej algebrze Clifforda omówionej w poprzednim odcinku. Zrobimy to przy tym nieco ogólniej niż w przykładzie samego Clifforda. Weźmy wektor jednostkowy n o składowych nx,ny,nz. Wektor jest jednostkowy, to znaczy n2 = nx2+ ny2+nz2= 1.
Zwiążmy z tym wektorem kwaternion e(n):
e(n):= nx i+ny j+nz k= nx e23+ ny e31+ nz e12
Clifford w swoim przykładzie miał n =(1,0,0). My możemy to zrobić ogólniej. Teraz e(n) jest parzystym elementem algebry Clifforda, według terminologii Clifforda – rotorem. Rotory, według Clifforda, reprezentują operacje na wektorach. Potrzebny nam zatem także wektor, powiedzmy r, o składowych (x,y,z). Wektory to elementy z nieparzystej części algebry Clifforda, w naszym przypadku z wektorem r zwiążemy element, który oznaczę tą samą literką r:
r = x e1+ y e2+ ze3
Możemy teraz obliczyć wynik „operacji” rotora e(n) na wektorze r. Wystarczy do tego podana w poprzednim odcinku recepta działań w algebrze Clifforda i trochę cierpliwości. W sumie będziemy mieli 3x3=9 członów, które trzeba trochę uporządkować. Ćwiczenie proste, a jego wynikiem winna być następująca formuła:
e(n)r = (n.r)e123 + (nxr).e
Przez pogrubione e oznaczyłem tu trójkę (e1,e2,e3).
Widzimy, że wynik działania rotora e(n) na wektor r składa się z dwóch części. Część pierwsza jest proporcjonalna do trójwektora e123, a współczynnikiem proporcjonalności jest iloczyn skalarny wektorów n i r. Część druga to w istocie nowy wektor – mianowicie iloczyn wektorowy wektorów n i r. Tylko w przypadku gdy n i r są wzajemnie prostopadłe (zatem gdy iloczyn skalarny (n.r) jest równy zeru), tylko wtedy wynikiem działania rotora na wektor jest znowu wektor. W przeciwnym razie mamy domieszkę trójwektorową, która nam bruździ ładną interpretację.
Założmy zatem, choćby po to by zrozumieć co miał na myśli Clifford, że mamy do czynienia ze szczególnym przypadkiem, gdy n i r są wzajemnie prostopadłe. Wtedy wynikiem działania rotora e(n) na wektor r jest iloczyn wektorowy nxr. Wektor ten jest także prostopadły do wektora n, i także prostopadły do wektora r – zgodnie z regułą śruby. Leży więc w płaszczyźnie prostopadłej do wektora n i jest obrócony względem r o 90 stopni – tak jak chciał tego Clifford. Ale Clifford nie zaznaczył, że jego interpretacja jest słuszna jedynie w przypadku, gdy wektor obracany leży w płaszczyźnie prostopadłej do kierunku rotora. Jeśli tak nie jest – wtedy interpretacja Clifforda się wali! Clifford, jestem o tym przekonany, zrobił sobie powyższy prosty rachunek. Jednak był tak przywiązany do swojej interpretacji, że rachunku nie przytoczył – podważyłby on bowiem jego wiarę w to, że odkrył coś pięknego i nowego.
I w samej rzeczy, musiało minąć sporo czasu nim zrozumieliśmy co się w algebrze Clifforda dzieje, a i dziś jeszcze być może nie wszystko do końca rozumiemy.
Jak to więc jest z tymi rotorami? Dalsze rozważania doprowadzą nas do „spinu”. A że spin jest ważny, o tym powinni wiedzieć wszyscy użytkownicy komputerów – zapis magnetyczny na dyskach stałych oparty jest bowiem na równoległym ustawianiu spinów. Popatrzmy na tą okładkę z ostatniego numeru Europhysicsnews:
Tuż przed artykułem o wielkich Polakach, Wróblewskim i Olszewskim, mamy artykuł „Voltage-controlled spin dynamics”.
O algebrze Clifforda, kwaternionach i spinie w kolejnym odcinku.