Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1686
BLOG

Astronauty przygoda z nieznanym

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 407

 

Pisanie o UFO jest niebezpieczne. Można bowiem łatwo zostać „zaklasyfikowanym”. Podobnie jak gdy się pisze o religii, o Bogu, o polityce. A gdy się zostanie raz zaklasyfikowanym – bardzo trudno się „odklasyfikować”. Prawie niemożliwe. Etykietki bowiem mają tendencje do przylegania na stałe.
 
A jednak, mimo to, podejmuję się tego zadania. Postaram się to jednak zrobić sprytnie. Czy mi się to uda? Zobaczymy. Wiele zależy od tego jak się dany temat wprowadzi. Można to zrobić na gwałt i można łagodnie. Pismo Święte o gwałtownikach się dobrze nie wyraża. Warto to wziąć pod uwagę. Zatem zrobię to łagodnie. W prowadzę temat przez tylne drzwi i nie za jednym razem. Wprowadzę temat używając w tym celu ust astronauty amerykańskiego Gordona Coopera juniora. No, nie taki on znów junior – jak zobaczymy.
 
A będę się opierał na jego autobiografii „Leap of Faith. An Astronaut Journey into the Unknown”, autorami są Gordon Cooper i Bruce Henderson. Cooper jest pewnie odpowiedzialny za treść, zaś Henderson za formę. Jestem mniej więcej w połowie lektury tej książki. To wystarcza by temat zacząć wprowadzać.
 
Tego i owego można o Cooperze dowiedzieć się z polskiej Wikipedii. Nie będę więc powtarzał tego, co tam jest. Zachęcam jednak do zajrzenia tam przed dalszym czytaniem tej notki.
 
Gordon Cooper Jr.
 
Gordon Cooper jako chłopiec, w wieku lat ośmiu.
 
 
 
Zdjęcie zostało zrobione na lotnisku w Shawnee. Cooper już wtedy latał. Jego ojciec, pilot, zabierał go już wtedy, sadzał na kolanach, pozwalał mu kierować samolotem. Latanie miał zatem we krwi, podobnie jak karierę wojskową. W roku 1945 stacjonował w amerykańskim garnizonie w Europie i prowadził loty rekonesansowe w tym wzdłuż granic Polski i Czechosłowacji. Swoje przygody z „niezwykłym” - tak to na razie określę, miał już wtedy.
 
 

Gordon Cooper Germany 1951

 
Gordon Cooper (czwarty od prawej, w pierwszym rzędzie) wraz ze swym szwadronem myśliwskim w Niemczech, w roku 1951 - jak pisze „about the time I chased UFOs over the skies of central Europe”.
 
 
Potem nastąpiła jego dalsza kariera wojskowa, najpierw we flocie, potem jako pilot-oblatywacz. Były tez studia. Ożenił się młodo – z kobietą-lotnikiem imieniem Trudy, ale ich małżeństwo jakoś się nie układało. Z tu i ówdzie rzuconych w autobiografii uwag można wywnioskować, że przyczyną był, jakby to powiedzieć, „temperament” Coopera. Nastąpiła separacja. Gdy jednak Cooper przeszedł przez testy NASA i został zakwalifikowany do grupy potencjalnych astronautów, trzeba było, dla dobra opinii publicznej, przekonać żonę, by zapozorować udane małżeństwo. Trudy się na to zgodziła i zamieszkali znów pod jednym dachem. Publika czegoś takiego wymagała od amerykańskiego astronauty. Z publiką NASA się liczy, nawet za cenę prawdy.
 
Cooper był religijny. Jego dziadek był kaznodzieją. Zatem sam od młodych lat nie tylko latał ale i studiował Biblę. Jak sam pisze:
 
Later, when I became an aeronautical engineer and astronaut, I saw no rift between science and religion. The more one learns about scientific endeavors, the more one must be open to the wonders of God's creation. The more I contemplated the complex workings of millions of planetary bodies and the unknown immensity of space, the more I realized what a fantastic miracle it all is.
 
Wreszcie przyszedł czas na jego pierwszą misję kosmiczną – chodziło o to by doścignąć i prześcignąć Rosjan.
 
Gordon Cooper Mercury mission
 
Gordon Cooper na schodach Hangaru S gotowy do swego pierwszej misji kosmicznej w ramach programu Mercury.
 

 
Zarówno Amerykanie jak i Rosjanie zawdzięczali idee i technologię przechwyconym w chwili zakończenia wojny naukowcom i inżynierom niemieckim. W sumie jest to zastanawiające: dlaczego Niemcy tak daleko wyprzedzili inne kraje gdy idzie i technologię kosmiczną? Czy powodem była jedynie machina wojenna? Czy tak wielki i szybki postęp w technologii można osiągnąć jedynie przez stan wojny? Jak to wytłumaczyć?
 
Po udanej misji:
 
On May 15-16, 1963, he piloted the "Faith 7" spacecraft on a 22-orbit mission which concluded the operational phase of Project Mercury. During the 34 hours and 20 minutes of flight, Faith 7 attained an apogee of 166 statute miles and a speed of 17,546 miles per hour and traveled 546,167 statute miles.
 
Cooper, wraz z rodziną, zostaje przyjęty w Białym Domu przez Prezydenta (JFK):
 
Gordon Cooper with JFK
 
i owacyjnie witany na ulicach Nowego Jorku jako bohater:
 
Gordon Cooper New York
 
Podtytuł autobiografii to „Astronauty podróż w nieznane”. Z „nieznanym” Cooper miał do czynienia poprzez doświadczenia osobiste jak i z pierwszej i z drugiej ręki. Było to coś o czym piloci rozmawiali ze sobą, były to obserwacje i doświadczenia, którymi się dzielili. Były to fotografie, które wolno było oglądać, ale nie wolno było robić ich kopii. Były to raporty które wolno było sporządzać, ale nie należało nigdy oczekiwać na jakikolwiek oddźwięk odbiorców – ginęły gdzieś w przepaściach.
 
O tym napiszę w szczegółach w kolejnych notkach z tej serii.

 

 

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie