Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1377
BLOG

Myślenie abdukcyjne i podróż na Wyspy Szczęśliwe

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 18

 

Kto z nas nie ma marzeń? Jednak są szczęśliwcy, których marzenia się spełniają i są tacy, większość do której my sami, niestety, się zaliczamy, których marzenia pozostają marzeniami, z biegiem czasu płowieją, zostają pokryte kurzem codzienności. Czy jednak od szczęścia to tylko zależy? Czy też może ci, którym nazywamy szczęśliwcami, są w posiadaniu pewnych technik, które, gdybyśmy je znali i stosowali, mogły nam pomóc w urzeczywistnieniu naszych marzeń, w życiu bardziej twórczym szczęśliwym, spełnionym? Z pożytkiem nie tylko dla nas samych ale i dla naszych bliźnich.
 
Uwaga: Notka dzisiejsza jest nieco obszerniejsza niż zazwyczaj. Kto notki tylko przegląda a nie czyta, ten nie odniesie z mojej notki maksymalnego pożytku.
 
Jeśli takie techniki są, czyż nie warto na ich poszukiwanie, opanowywanie, stosowanie poświęcić trochę naszej energii i czasu? Oczywiście pojawia się przy takim postawieniu pytania czerwone światło: „techniki” to coś „złego”, to metody nieczyste. Używanie „technik” jest sprzeczne z naturą człowieka, może prowadzić do zguby i do zatracenia. Wszystko powinno się odbywać w „porządku naturalnym”. No dobrze, ale czy ci co definiują porządek naturalny dla innych sami robią to w „porządku naturalnym”? Czy do porządku naturalnego należy dyktowanie innym co mają robić a czego się wystrzegać? Zresztą kto chce pozostawać w zgodzie z porządkiem naturalnym – niechaj pozostaje, jego sprawa. Jednak nie wszyscy chcą przyjąć narzucone im definicje. Są wciąż ci, których marzenia są jeszcze żywe, ciekawi świata, ciekawi nowego, posiadający talent i iskrę twórczą.
 
Dygresja o ciekawości. Mówimy „Ciekawość prowadzi wprost do piekła”. W języku angielskim mamy powiedzenie, które jest rozwinięciem naszego rodzimego:
 
Curiosity killed the cat.
....
Satisfaction brought him back”
 
Jakby to przełożyć na nasze? Może jakoś tak:
 
Ciekawość kota zabiła.
...
Satysfakcja życie mu wróciła.”
 
Zaspokajanie ciekawości jest ważną częścią twórczości. Zaspokojenie ciekawości, osiągnięcie czegoś nowego, przynosi uzasadnioną satysfakcję.
 
Pisząc o „technikach” nie miałem wszak na myśli niczego „sztucznego”. Miałem na myśli techniki umysłowe powstałe w wyniku obserwacji i w wyniku zastosowania .... technik. Możemy zacząć na przykład od Arystotelesa, choć można by sięgać w przeszłość o wiele dalej. Arystoteles pozostawił nam w spadku dzieła dotyczące, między innymi, techniki pracy naszego umysłu.
 
W „Zachęcie do filozofii” argumentował Arystoteles tak:
 
Frg. 23. Cała więc Natura jako posiadająca rozum niczego nie czyni na oślep, lecz zawsze w jakimś celu; odrzuciwszy przypadek troszczy się o cel w większym stopniu niż sztuki, bo te, jak wiemy są naśladowaniem natury. Ponieważ człowiek z natury składa się z duszy i ciała, przy czym dusza jest lepsza niż ciało, a to, co jest gorsze, musi zawsze być sługą tego, co lepsze, zatem ciało musi istnieć ze względu na duszę. Przypuszczając, że dusza ma część rozumną oraz część nierozumną i że ta druga jest gorsza, wnioskujemy, że część nierozumna istnieje ze względu na część rozumną. Rozum należy do części rozumnej; argumentacja ta zmusza nas do stwierdzenia, że wszystko istnieje z przyczyny rozumu.”
 
I dalej:
 
Frg. 24. Działalnością rozumu jest myślenie będące widzeniem przedmiotów myślowych, tak jak postrzeganie przedmiotów widzialnych jest działalnością wzroku. Ze względu na myślenie i rozum wszystkie inne rzeczy są pożądane przez ludzi, ponieważ są pożądane ze względu na duszę, a rozum jest najlepszą częścią duszy, wobec tego wszystkie rzeczy istnieją ze względu na to, co jest najlepsze.”
 
Po czym następuje podsumowanie, które przytoczę obszernie, bo warte jest, moim zdaniem, przypomnienia i uzmysłowienia sobie po raz kolejny:
 
Frg. 25. Spośród myśli te są wolne, które mogą być wybierane dla nich samych, natomiast te, które prowadzą do wiedzy dotyczącej czegoś innego, są podobne do niewolnic. To, co ma cel w sobie, przewyższa zawsze to, co służy jako środek do czegoś innego, a to, co jest wolne, przewyższa to, co nie jest wolne.
Frg. 26. Jeżeli w naszym działaniu posługujemy się myślą, to mimo iż działająca osoba ma na względzie swoją własną korzyść i z tego punktu widzenia rozpatruje swoje działanie, to jednak poddaje się kierownictwu rozumu; posługuje się swoim ciałem jakby sługą i podlega przypadkowi, ale zazwyczaj dobrze spełnia te czynności, którymi kieruje rozum, nawet wtedy, gdy większa część działań została dokonana za pomocą ciała jako narzędzia.
 
Frg. 27. Czyste myślenie jest zatem lepsze i cenniejsze niż myślenie skierowane ku poszukiwaniu pewnych korzyści. Czyste myślenie jest samo przez się bardziej cenne, a mądrość rozumu jest w tym rodzaju myślenia najcenniejsza, tak jak w myśleniu dla działania najcenniejsza jest mądrość połączona z praktyczną wnikliwością. A więc to, co dobre i cenne, zawarte jest przede wszystkim w filozoficznych dociekaniach, ale oczywiście nie w każdym rodzaju dociekań. Nie każdy bowiem rodzaj dociekań jest cenny w sensie bezwzględnym, lecz tylko taki, który dotyczy naczelnej i kierującej światem zasady. Ten rodzaj myślenia jest ściśle złączony z filozoficzną mądrością i słusznie możemy twierdzić, że jest to mądrość we właściwym znaczeniu
 
Frg. 28. Człowiek pozbawiony zdolności postrzegania i rozumu staje się podobny do rośliny, pozbawiony tylko rozumu staje się podobny do zwierzęcia; natomiast człowiek w pełni obdarzony rozumem staje się podobny do Boga.”
 
No więc posługując się rozumem, kierowani ciekawością a nie rządzą korzyści, stajemy się bardziej podobni do Boga niż do rośliny. Czyż nie warto zatem rozwijać naszego umysłu tak, by jego marzenia mogły zostawać zaspokajane? I mam tu myśli, co muszę podkreślić, marzenia ducha a nie marzenia ciała. A co Arystoteles ma wspólnego z zaspokajaniem marzeń i zdobywaniem w ten sposób szczęścia?
 
Frg. 43. Najlepiej ze wszystkich poznałby, że mówimy prawdę ten, kto by nas w myśli zaprowadził na Wyspy Szczęśliwe. Tam bowiem nie byłoby żadnych potrzeb ani żadnej korzyści z niczego; pozostałoby tylko myślenie i dociekanie filozoficzne, co nawet teraz nazywamy wolnym życiem. Jeżeli to jest prawda, jak mógłby się ktoś z nas słusznie nie wstydzić, gdyby, mając szansę zamieszkania na Wyspach Szczęśliwych, nie uczynił tego z własnej winy? A więc nie zasługuje na lekceważenie dar, jaki przynosi ludziom wiedza, i nie małe jest dobro, które od niej pochodzi. Bo tak, jak według mądrych poetów, otrzymujemy w Hadesie dary sprawiedliwości, tak też, jak się zdaje, zdobywamy dary mądrości na Wyspach Szczęśliwych.
 
No dobrze, ale jak dostać się na Wyspy Szczęśliwe? Potrzebna nam mapa, potrzebne nam umiejętności techniczne. Człowieka ślepego może tam zaprowadzić człowiek o wzroku orła lub wyposażony w przyrządy optyczne.
 
Jednym z przyrządów, danych nam przez naturę, jest nasz umysł. Powinniśmy się nauczyć z niego właściwie korzystać. Arystoteles w tym celu rozwinął naukę i sztukę logiki. Następcy rozwijali ja dalej. Dziś wiemy co to jest rozumowanie dedukcyjne i rozumowanie indukcyjne.
 
Dedukcję najlepiej przedstawić na przykładzie:
 
Wszyscy ludzie są śmiertelni.
Sokrates jest człowiekiem.
[Zatem] Sokrates jest śmiertelny.
 
Nie ma tu niczego naprawdę „odkrywczego”, niemniej stwierdza się najpierw pewne rzeczy, następnie stwierdza się rzeczy przedtem nie stwierdzone, które wszak z koniecznością wynikają z rzeczy poprzednio stwierdzonych. I to jest istota dedukcji.
 
Indukcję z kolei możemy przedstawić na takim przykładzie:
 
Sokrates umarł.
Platon umarł.
Arystoteles umarł.
Sokrates, Platon i Arystoteles, wszyscy oni byli ludźmi.
[Zatem, prawdopodobnie] Wszyscy ludzie są śmiertelni.
 
Dokonujemy tu uogólnienia. Rozciągamy własności próbki z danej klasy obiektów na całą klasę. Późniejsza weryfikacja takie uogólnienie albo potwierdza albo dostarcza wyjątków. Takie rozciągnięcie jest ryzykowne. Jest częścią technik twórczego myślenia, ale dedukcja i indukcja technik twórczego myślenia nie wyczerpują. Twórcy, ci zwykli i znani geniusze, używali bowiem jeszcze ryzykowniejszej techniki, mianowicie abdukcji. Chcąc metodę abdukcji przedstawić na przykładzie nieco drastycznym:
 
Sokrates umarł.
Platon umarł.
[Zatem, przypuszczalnie] Sokrates jest Platonem.
 
Lub inaczej:
 
Trawa jest śmiertelna.
Arystoteles jest śmiertelny.
Arystoteles jest trawą.
 
Stawiamy tu hipotezę opierając się na podobieństwie. Hipotezy tego typu, gdy postawione trafnie, prowadzą czasem do wielkich odkryć. Należy jednak uważać, bowiem tego typu myślenie jest także właściwe schizofrenikom. By myślenie abdukcyjne było częścią prawdziwego procesu twórczego a nie objawem schizofrenii, musimy mieć do dyspozycji wiedzę pozwalającą nam na wybranie sensownej hipotezy z naszego banku hipotez. A w jaki sposób dokonujemy wyboru? Cóż, często kieruje nami „przypadek”. Piszę tu „przypadek” w cudzysłowie, bo tak naprawdę nie sądzę by wielcy twórcy mieli swe olśnienia przez przypadek. Przypadkiem, w podobnych sytuacjach, nazywamy coś, jakiś złożony mechanizm, którego jeszcze rozumiemy.
 
Powróćmy wszak do tego, co zwykle uważa się za „sztukę dedukcji”. W „Damie w Szkarłacie” Arthur Conan-Doyle opisuje jak to doktor Watson odwiedza Holmesa w domu i tak to przedstawia:
 
Potem wziąłem ze stołu jakieś czasopismo i spróbowałem skrócić sobie czas czytaniem. Holmes w milczeniu chrupał grzankę. Jeden z artykułów w czasopiśmie był zakreślony i oczywiście zacząłem od niego.
Zaznaczony artykuł nosił nieco pretensjonalny tytuł: „Księga życia”, a jego autor starał się wykazać, że człowiek spostrzegawczy może się wiele dowiedzieć, systematycznie i uważnie obserwując otoczenie. W artykule uderzyło mnie przedziwne pomieszanie bystrości i absurdu. Rozumowanie było ścisłe i żywe, lecz wnioski wydawały się naciągnięte i przesadne. Autor twierdził, że z przelotnego wyrazu twarzy, grymasu czy spojrzenia można wyczytać najtajniejsze myśli. Utrzymywał, że wytrawny i przenikliwy obserwator nie da się niczym zwieść. Jego wnioski będą równie niezawodne jak twierdzenia Euklidesa, a wyniki, do których dojdzie, wydadzą się nie wtajemniczonym tak zadziwiające, że dopóki nie poznają jego metody, uważać go będą za czarownika.
Z istnienia kropli wody – pisał autor artykułu – logicznie rozumujący człowiek wydedukuje możliwość istnienia Oceanu Atlantyckiego czy Niagary, choć nigdy ich nie widział ani o nich słyszał. Całe życie to jeden wielki łańcuch, którego istotę możemy poznać po jednym ogniwie. Tak jak wszystkie inne sztuki, wiedza dedukcji i analizy daje się posiąść tylko po długich i cierpliwych studiach, a życie ludzkie jest za krótkie, by zwykły śmiertelnik mógł w niej dojść do doskonałości.”
 
Holmes i Watson
Wkrótce dowiaduje się Watson, że autorem artykułu jest nie kto inny niż sam Holmes. Ciekawy i wiele mówiący jest tu tytuł artykułu: „Księga życia”, bowiem dla Holmesa życie jest to wiele powiązanych wzajemnie ogniw, układ o niesłychanej złożoności, a jednak startując od jednego tylko ogniwa i posługując się rozumem, możemy dotrzeć do kolejnych ogniw. Nie jest to wszakże, gdy przeanalizujemy metody Holmesa, jedynie dedukcja. Bowiem Holmes często używa właśnie metody abdukcyjnej, „porywa” jedną z hipotez, tę najlepiej wyjaśniającą wszystkie, choćby nie wiem jak odległe od siebie a istotne fakty, następnie tę hipotezę weryfikuje dedukcyjnie.
 
Metoda abdukcyjna posługuje się czasem metaforą. Obserwujemy jedno zjawisko i porównujemy, metaforycznie, z innym zjawiskiem, które już dobrze znamy. Metoda ta może być stosowana przez nas z powodzeniem w naszym własnym życiu jak w tym przykładzie, który zaczerpnąłem z „Encyklopedii NLP”:
 
Powiedzmy, że chcemy w nowy sposób rozważyć jakiś gnębiący nas problem, na przykład:
 
Nie mogę skoncentrować się na nauce.”
 
Mamy więc problem. Teraz od naszego problemu należy się oddalić. Możemy sobie wyobrazić, że odchodzimy od niego w jakiś kąt pokoju. W ten sposób możemy przyjąć „meta- stanowisko”. Następnie myślimy o czymś dobrze nam znanym ale nie związanym z naszym problemem. Z czymś co wzbudza w nas pozytywnie emocje, do czego mamy pasję.
 
Na przykład: jazda na nartach.
 
Wyobrażamy sobie zagadnienie jazdy na nartach umieszczone w innym miejscu w pokoju. Z naszego meta-stanowiska możemy obserwować obydwa problemy.
 
Dalej, staramy się znaleźć analogie. Mówimy sobie:
 
Niemożność koncentracji przy nauce jest podobna do jazdy na nartach, gdy moje obie narty się krzyżują.
 
Przypominamy sobie dalej jak rozwiązujemy problem krzyżowania nart: wystarczy skoncentrować się na jednej narcie, ustawić ją właściwie, a druga będzie tym samym ustawiona równolegle.
 
I dalej, rozumujemy przez analogię:
 
Zatem, jeśli w mojej niemożności koncentracji ustawię właściwie „po co”, to „jak” i „co” ustawią się same.
 
Dalej możemy próbować innych metafor, aż znajdziemy tę właściwą.
 
I w ten sposób przedstawiłem, w sposób bezbolesny, mam nadzieję, jedną z technik której opanowanie może pomóc w spełnieniu naszych marzeń, w naszej podróży do Wysp Szczęśliwych.
 
A cała dzisiejsza notka jest wynikiem listu, który otrzymałem od jednego z Czytelników, a który brzmiał:
 
Dzień dobry,
Szukam wyjaśnienia co to znaczy rozumowanie abdukcyjne i nie rozumiem w zguglowanym materiale o co chodzi. Może Pan podać przykład abdukcji? Albo może zna Pan jakąś prostą stronkę (for dummies) z przykładami jak to się stosuje w praktyce. Abdukcja (retrodukcja). Przykłady please!”

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura