Miałem pisać o abdukcjach czyli porwaniach, zatem o filozofii. Ale muszę to odłożyć bo, jak to mawiają Anglosasi: First things first. Obowiązki najpierw, przyjemności w drugiej kolejności. Jak napisałem w komentarzu do ostatniej notki – nie odrobiłem moich lekcji. Mój plan utyka.
A co to za plan? Hmmm.... jakby to powiedzieć? Zajmuję się bytami świetlnymi, „życiem światła”. Normalnie myslimy, że to my żyjemy a światło owszem, jest użyteczne, ale jest „martwe”. Ale czy na pewno? A co jeśli światło żyje swoim życiem? Tak jak my jesteśmy z materii, tak mogą istnieć istoty ze światła. Jak wygląda rzeczywistość takich istot? Co odbierają? Bo muszą wszystko odbierać inaczej. Uczymy się w teorii względności, że dla promienia światła czas się zatrzymuje, odległości są zerowe. Czym jest czas i przestrzeń dla takiej istoty? Czym jest dla nich materia? Czym jesteśmy my? Ile wymiarów ma ich postrzegana rzeczywistość? Jak te wymiary się organizują? Jaka jest ich geometria? Jaka fizyka?
I tym się zajmuję.
A czy takie istoty naprawdę są? A czemu by nie? Istoty świetlne, duchu świetliste, dla mnie to lepsze niż struny i brany, choć strunowcy i branowcy, nie wiedząc nawet o tym, nie zdając sobie z tego sprawy, bardzo blisko do tych rzeczy podchodzą. Struny i brany olewam, ale jak trzeba to i owo z ich matematyki wezmę.
Być może to co nazywamy UFO lub pewne zjawiska mistyczne są przejawem działalności istot świetlnych. Dużo się pisze o tzw. „orbs” – plamkach świetlnych na fotografiach, przede wszystkich z aparatów cyfrowych. Orbsy to raczej światło błysku odbite i rozproszone na kurzu, choć nie zawsze tak prosto się to da wytłumaczyć. Są jednak i bardziej tajemnicze zjawiska. Dla inspiracji można poguglować obrazki z hasłem „light beings”.
Z tym, że ja się zajmuję w pierwszym rzędzie matematyką, w drugim fizyką, dopiero po nich przychodzi mistyka:
Komentarze