Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
220
BLOG

Polak nie daje za wygraną

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

 

Mój Czytelnik, którego narzekaniu na języki obce poświęcona była poprzednia notka „Polacy nie gęsi” nie został przekonany ani moją argumentacją ani dyskusją. Przytoczę jego nowe argumenty odpowiadając na nie w przerywnikach.

 

Zauważ jakie było pytanie (Czy chcesz przez to powiedzieć, ze jak ktoś nie zna angielskiego to nie może zajmować sie fizyką? :) ) a o czym wszyscy dyskutują. Dokładnie tak jak w przytoczonym przez tichego fragmencie Cyberiady jak maszyna Trurla widzi naukę.”

 

Stwierdzenie to jest niejasne. Bo co to jest „zajmowanie się fizyką”? Oczywiście, zajmować się fizyką może i ćma, bo gdy siądzie na podręczniku fizyki to „zajmuje się fizyką”. Chodzi zatem nie o sam fakt „zajmowania się fizyką” (czy chemią, czy biologią, czy astronomią), lecz o jakość, o poziom, o stopień , o głębię, o wagę. Gdy ktoś nie zna angielskiego nie może się zajmować nauką poważnie. Może uprawiać hobby, odnosić z tego satysfakcję. Jednak będzie nieukiem w tym sensie, że nie będzie znał aktualnego stanu nauki w danej dziedzinie. Będzie więc miał o tym stanie błędne pojęcie.

 

W pytaniu nie chodziło bowiem o to czy dobrze jest znać angielski ale dlaczego delikwent powinien publikować w języku angielskim?”

 

Znów mętna argumentacja. Bowiem co to jest „powinien”? Gdy czyimś celem jest pisanie w języku polskim, wtedy „powinien” pisać w języku polskim. Gdy czyimś celem jest pisanie wymyślonym przez siebie zupełnie nowym językiem, wtedy „powinien” pisać w tym języku, nawet wtedy gdy nie znajdzie ani jednego czytelnika. Ale przecież rozmawiamy tutaj o nauce a nie o pisarstwie jako takim. Gdy ktoś publikuje tekst naukowy. Pojawia się pytanie: po co ten tekst publikuje? Odpowiedź na pytanie jak publikować zależy od odpowiedzi na pytanie po co publikować.

 

 

Cała dyskusja została sprowadzona na podwórko uczelniane bo prestiż, pieniądze, patriotyzm.

Przecież nauka rozumiana jako wiedza wcale na tym nie polega.”

 

Zatem pojawia się jednak nauka. Chodzi zatem prawdopodobnie mojemu czytelnikowi nie o pisarstwo dla zabawy ale o naukę.

 

Jak przy takich kryteriach wygląda Mendel ze swoimi groszkami? :) Robił to bo go to ciekawiło. Zapisał dla potomnych w wygodnym dla siebie języku..Zauważono to 50 lat po jego śmierci.”

 

Faktycznie, Mendla zauważono. A ilu takich Mendli nie zauważono? A dlaczego? Bo pisali dla wąskiego grona odbiorców. Ktoś kto pisze dla wąskiego grona jest egoistą. Ma bowiem zadowolenie z tego co robi, ma satysfakcję, ale nie zależy mu specjalnie na tym by zadowolenie miały masy innych czytelników i badaczy, zadowolenie z zaznajomienia się z jego wynikami. Człowiek taki, z lenistwa i dla wygody, nie włoży trudu w napisanie o swoich wynikach w języku uniwersalnym, będzie natomiast oczekiwał, że tysiące innych nie będzie tak leniwa jak on i nauczy się wszystkich języków. Oczekiwanie fałszywe. Jednego Mendla zauważono, tysiąca innych nikt nigdy nie zauważy. Traci na tym kto? Traci ludzkość.

 

 

Już słyszę głosy Twoich dyskutantów, że miał obowiązek natychmiast publikować to po angielsku

bo świat na tym stracił. :)”

 

I dobrze mój Czytelnik usłyszał. Tak, świat na tym traci. Nauka na tym traci. Z jednego tylko powodu: powodem tym jest lenistwo i wygoda własna autora.

 

Nie przekonywujący jest Twój argument, ze więcej osób może zgłosić zastrzeżenia,

bo z tego wynikałby argument ze wszyscy są ciemni i samodzielnie nie potrafią ocenić że praca może być coś warta.”

 

I tu, jak mi się wydaje, dochodzimy do sedna sprawy. Wypływa bowiem prawdziwa wewnętrzna psychologiczna podstawa stanowiska mojego Czytelnika. Spróbuję na chwilę wejść w skórę autora i pociągnąć tą argumentację dalej.

 

Wszyscy inni mogą być ślepi, ale ja ślepym nie jestem. Wszyscy inni mogą niedowidzieć, ale ja widzę ostro. Wszyscy inni mogą się mylić, ale ja na pewno się nie mylę. Wszyscy inni mogą szukać dyskusji, ale ja dyskusji nie potrzebuję, bo ja wiem, mam rację, stuprocentową rację i żadnych wskazówek, żadnych pytań, żadnych komentarzy nie potrzebuję. Ja jestem wielki, wszyscy inni to pył niewiele warty. Ja daję ludzkości coś doskonałego. Jak ludzkość będzie mądra, to weźmie ode mnie. A jak nie weźmie, to jej strata.”

 

Jest to postawa możliwa. Naukę traktujemy tu w sensie abstrakcyjnym i odrywamy od humanizmu, czyli od rzetelnej i prawdziwej troski o ludzi.

 

Przecież sam nawołujesz do krytycyzmu i niewiarę w autorytety i uczenie się aby samemu móc ocenic. :)”

 

Moje nawoływania do krytycyzmu, do pogłębiania własnej wiedzy, do kwestionowania wszystkiego, do niewiary w autorytety, zostały tu wykorzystane w przewrotny sposób. Muszę to wyjaśnić.

 

Otóż celem jest dotarcie do prawdy. Docieramy do prawdy przez kolejne przybliżenia. Popełniamy błędy, błędy korygujemy, popełniamy nowe błędy, korygujemy te błędy. Autorytety mogą się mylić, jednak te błędy należy poznać i je skorygować. Sami też popełniamy błędy. Te błędy czasem rozpoznajemy sami, częściej rozpoznają inni lub my sami w dyskusji z innymi.

 

Nie przechodzi też argument, ze jak więcej osób się wypowie to będzie bardziej prawdziwe,

bo nauka akurat nie poddaje się demokracji. Ponoć były próby głosowania wartości Pi :)”

 

I znów przekręt. Bo nie chodzi o to, że czym więcej osób się wypowie tym bardziej coś będzie prawdziwe. Chodzi o to, że czym więcej osób się wypowie tym większa jest szansa znalezienia wad i błędów. Tym większa jest szansa na to, że ktoś inny nasze idee twórczo wykorzysta używając wiedyz której mys ami nie posiadamy.

 

Prawie wszystkie wypowiedzi były z punktu widzenia robienia kariery naukowej zarówno osobistej jak i placówki naukowej.”

 

To naturalne, bowiem ludzie na uczelniach publikują przede wszystkim dla kariery a nie z czystej miłości do nauki. Owszem, są wyjątki, ale aktualnie obowiązujący system rozliczania z „osiągnięć naukowych” taką miłość do nauki skutecznie wyplenia.

 

Powtarzam więc pytanie: dlaczego ktoś kto uznaje że jego angielski jest niewystarczający do tłumaczenia swojej pracy na angielski (bo jest pedantyczny) musi to robić. Oczywiście może iść na kurs zaawansowanego angielskiego i płacić dodatkowo za to aby Amerykanin mógł to przeczytać! „

 

Angielski można opanować samemu. Najpierw dużo czytając, potem pisząc. Język techniczny jest dość prosty. Najpierw będziemy pisać koślawo. Potem lepiej. Owszem, inwestujemy, ale ta inwestycja się opłaca. I nie inwestujemy po to, by „jakiś amerykanin mógł przeczytać”. Inwestujemy po to, by pracę uczynić ogólnie dostępną ludzkości i wszystkim specjalistom, by mogli nam wytknąć błędy, błędy skorygować, podsunąć nam nowe pomysły, nasze idee zastosować. Robimy to więc dla nauki, dla ludzkości.

 

Ja gdybym znalazł tekst chiński i był przekonany że jest to tekst interesujący dla mnie to

nie mając tłumaczenia tego tekstu byłbym gotów nauczyć sie chińskiego.”

 

Nie znając chińskiego nie wiedziałby nasz czytelnik czy tekst jest wystarczająco interesujący czy nie. Nawet angielskie streszczenie by nie wystarczyło by nauczyć się chińskiego.

 

Jeżeli anglojęzyczny facet nie jest zainteresowany znalezieniem tłumaczenia to nie ma co rozpaczać, bo to znaczy że tekst go nie interesuje !!!”

 

Pojawia się słowo „facet”. A przecież ten „facet” może być mądrzejszy od nas i bardzo zajęty twórczą i niezwykle ważną pracą dla nauki. Skąd ta pogarda dla „leniwych facetów”, gdy leniwi jesteśmy my. Tysiące ludzi mają się uczyć polskiego bo jednemu leniowi nie chce się nauczyć angielskiego?

 

Wtedy nawet po przetłumaczeniu on tym tekstem nie będzie zainteresowany

zgodnie z naszymi oczekiwaniami.”

I ostatni już element. W prawie każdym ośrodku naukowym na świecie znajduje się jakiś Polak, który jest w stanie taki tekst przetłumaczyć ale na ogół on nie jest tym zainteresowany, bo chce aby jego otoczenie uważało, ze on jest najmądrzejszy z Polaków, wiec nie może preferować tekstów, które mogą ten pogląd zakłócić. :-) „

 

I znów pojawia się jakaś dziwna pogarda oraz pokazywanie palcem: „niech on to zrobi, bo ja jestem zbyt zajęty, a on nie ma zapewne nic lepszego do roboty niż tłumaczenie MOICH tekstów.”

 

Na zakończenie powrócę do punktu wyjścia: nie ma absolutnie żadnej potrzeby by pisać teksty w języku angielskim, gdy traktujemy to jako hobby dające nam przyjemność. Nie pretendujmy jednak wtedy do tego, że troszczymy się o naukę. Troszczymy się o siebie samych. Przy tym troszczymy się nie o tą najbardziej wartościową część nas samych.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie