Gen 1:3 Wtedy Bóg rzekł: "Niechaj się stanie światłość!" I stała się światłość.
Lecz czym jest światło?
Zmarły w roku 1993 ks. Prof Włodzimierz Sedlak swą książkę „Na początku było jednak światło”, opatrzył dedykacją: „RZEŹBIARZOWI mojego światła”. We Wstępie pisał m.in. (pogrubienia moje):
Co mogło być na początku? Zależy, odkąd albo od czego zacznie się liczyć, gdzie kto ustawi swój układ odniesienia.
„Na początku była Wólka" — powiedziałby człowiek tam urodzony. I ma bezsprzeczną słuszność. Dla niego zaczęło się wszystko w tej miejscowości. Wokół tego punktu geograficznego zaczął się obracać jego świat. Dla Rzymianina początkiem była wilczyca karmiąca dwóch braci i założenie miasta na siedmiu wzgórzach. Dla Ptolemeusza początek oznaczał Ziemię, i było to całkiem poprawne, gdyż wielki astronom starożytności żył na niej i wszystko, co ludzkie, dzieje się na Ziemi. Kopernik zaczął od Słońca, spętało ono planety, a z nimi i Ziemię. Układ odniesienia przeniósł się więc z Ziemi na Słońce. Czy żonglerka logiki, czy jedynie uszanowanie poznawczych gustów? Zależnie od tego, skąd wystrzeli ludzka myśl, co innego może uchwycić, więcej lub mniej poznać. Startowe punkty w logice poznawania przyrody są dosyć umowne.
Nie ma więc bezsensownych punktów odniesienia ani pokręconych układów współrzędnych. To wyłącznie sprawa poprawnego opisywania rzeczywistości w wybranym przez siebie systemie. Początek to pierwszy krok w opisywaniu zdarzenia.Gdzie się go postawi i odkąd zacznie badać, to kwestia zarówno możliwości, jak i wyboru. Ale co z prawdą wtedy?Kiedy się zaczął Wszechświat? Zależy znowu od tego, odkąd zacznie się liczyć i w jaki sposób będzie liczone, zwłaszcza co będzie stanowiło ową „jedynkę" w szeregu odczytywanych wielkości. Każdy start poznawczy może być słuszny, zależy to tylko od tego, czy pragnie się sięgać szerzej czy głębiej w przyrodę. O cechachpoczątku decyduje nie „co", lecz „gdzie" albo „kiedy". Początek posiada wtórną charakterystykę zależną od wyboru miejsca i czasu liczenia.Początek nie ma obiektywnego znaczenia. Jest lokalizacją myśli badawczej w problemie.
Jeśli układ odniesienia będzie chemiczny, to na początku Wszechświata był rzeczywiście wodór. Jeśli współrzędne będą fizyczne, to można się jeszcze dalej przesunąć w „lewo", czyli dokąd wola i wiedza pozwala. Cząstki elementarne? Byłoby tu jądro wodoru, czyli proton. Można inną cząstkę elementarną wziąć jako startową. Elektron? Może być. Powstaje jednak „metodyczne" pytanie: czy nie można układu współrzędnych przesunąć jeszcze bardziej?A kwantowy błysk światła? Przypuśćmy, że tak. Co to jednak daje? Swobodę poruszania się po problemie.Myśl lubi być wolna. Nie skrępowana i nie uwikłana jest gotowa sięgać: nieskończoności. Te upodobania myśli mogą uczynić problem dowolnie ciekawym, łatwym lub trudniejszym, intrygujacym lub zgoła prozaicznym, wreszcie nudnym.
Miliardy lat później stworzono dopiero chemię, a wodór znał już Paracelsus w XVI wieku, ale odkrył go i nazwał dopiero Cavendish (w 1766 roku naszej ery). Światło zaś „odkrył"' człowiek jako jedno z najwcześniejszych zjawisk, wobec tego może lepiej startować od układu współrzędnych „świetlnych'', choć nie musi to być zasadą. Wychodząc jednak z dopuszczalnego subiektywizmu poznawczego w metodzie, można bez ryzyka błędu powiedzieć, żena początku było światło.
Może i wodór komuś wypaść na początku, jeśli zaczyna bieg na chemicznym torze Wszechświata. Wybieram starszy tor, bardziej zagadkowy tym samym. Tor, który leżał u najodleglejszych podstaw tworzeniaWszechmaterii. Kiedyś wydawał się najbardziej istotny bieg chemiczny poprzez świat. Nie znaliśmy innego. Może dlatego, że nasze życie wydawało się wywodzić w prostej linii od pierwiastków chemicznych oraz ich współdziałań. Jak na razie ten szlak pozostaje nadal atrakcyjny na skutek powstania kosmochemii i astrochemii. Ale czynione od lat pięćdziesiątych próby wstrząsania różnych substancji w retortach nie dają syntetycznego życia.
Nie wiadomo, czy uda się kiedyś rozświetlić mroki powstania życia w sposób wyłącznie chemiczny.Mniemam, że wyjaśnienie tego zasadniczego węzła Wszechświata - powstanie biosfery i człowieka - trzeba „ekstrahować" nie odczynnikami, ale światłem. Technologii życia nie uda się rozwiązać jedynie chemicznie. Jest ona zapewne dużo prostsza, tylko nasz intelektualny upór trzymania się jednego, i to starego schematu myślenia, utrudnia rozwiązanie. Może się ono okazać niezwykle proste, a jednak skuteczne. Tak przecież postępowała przyroda nie kształcona na chemii ani na naszych modelach nauki.
Tak zacząłby się pojedynek „wodór contra foton"' . Nawet jeśli założymy, że wodór był początkiem, chodzi bardziej o współdziałanie i współbycie, choć wiek wodoru i wiek fotonu stanowią wielkości zgoła nieporównywalne. Według kryterium masy, według naszej konwencji, masa wodoru wynosi jeden, masa fotonu nie istnieje w spoczynku. Mówi się, że jest, ale zerowa.
Po ustaleniu kryteriów, których jedynym uzasadnieniem może być większa lub mniejsza zdolność rozwiązania czegoś w zawiłościach przyrody - stawiam na światło.Sztalugi z układem współrzędnych wbijam przed początkiem wszelkiego początku - w Uniwersalną Próżnię. Ustawiony tam układ odniesienia ma, jak rozpięta sieć pajęcza, wychwycić pierwszy błysk światła, które zrodziło się z niczego. Z elektromagnetycznej próżni.
Jeśli szaleństwo, to absolutne. Jeśli ryzyko, to zupełne. Ale jeśli się do prawdy zbliżać, to na styk. Te wszystkie względności poznania i preparowany z tego absolutny bigos rozeznania świata z nieskończonym ciągiem racji, słuszności, oczywistości, widzimisię, być może, „nie wiadomo, ale'', te jasne oraz „itepetowate'' kryteria prawdy mieć wreszcie poza sobą jako łamigłówki z okresu dziecięctwa ludzkości.Sztalugi poznania wbić w absolutne zero Wszechistnienia, bez przetargu z nikim. W próżnię. A więc w nic? Jak kto rozumie. Ale to wspólny początek każdego z nas i świata.
Start z absolutnego zera, by poznać wszystko.
Moment... z czym do czego? Można badać zero, ale nie zerem. Do zera podchodzi się z jakimś ekwipunkiem. Lokalizacja układu współrzędnych nie jest losowym przypadkiem, lecz badawczym zamiarem. Tym razem byłby to już Homo electronicus w akcji poznawania początków swej natury i startu wszechrzeczy. Wprost określając - bioelektroniczna orientacja na zamierzony cel.
(...)
Przedsięwzięcie takie nie musi być większym absurdem niż licytacja partykularnych prawd. Spośród wszystkich początków układów współrzędnych wybieram ten narzucony przyrodą, choć nieskończenie odległy. Nie z rozpaczy intelektualnej. Z nadziei rozwiązania problemu jak dotąd nieskończenie trudnego.
Jak gra, to o najwyższą stawkę. Lepsze to, z ryzykiem złamania karku, niż ustawiczne żucie prawdy.Nawet gdyby cofnięcie problemu do zera wszechegzystencji i wszechrzeczy było osiągalne jak temperatura absolutnego zera - tylko po asymptocie, by nigdy do nich nie dojść. Nawet gdyby prawda o życiu i człowieku była nieskończonością problemową, do której można się po asymptocie mózgiem ślizgać, by nigdy w maksymalny punkt nie trafić, to przecież zawody intelektualne między absolutnym zerem rzeczy i nieskończonością komplikacji życia i człowieczej natury są przepyszną okazją dla rozwinięcia prawdziwego rozmachu poznawania.
Na początku było... Nie wiadomo co.Na początku może być tylko pasja, jedynie furia poszarpania przesłony, pod którą jest prawda o przyrodzie. Przyrodą jest również owa pasja zrodzona z życia. Prawda jest systemem zamkniętych pól.I to wszystko?
Nie chodzi o to, by inaczej było.Chciałoby się jednym omiotem myśli ogarnąć Wszechświat, Zycie i Człowieka. Wyjaśnić to olbrzymie i tajemnicze Trio przyrody, tak harmonijne, tak różne i bliskie jak rytm własnego pulsu, jak niespokojny bieg myślenia i dalekie jak bezmiar.
Na światło stawiam.
Lubię to, co ryzykowne, szalone, z zadatkiem na prawdziwość, choć obłędne. To pasja ścigania przyrody — u jej początków. W fundamentalnych wiązadłach. Może próbę poznawania istoty człowieka już tam trzeba zacząć?
W swej autobiografii „W pogoni za nieznanym” ks. Włodzimierz Sedlak tak pisze o swych ideałach naukowych: Koperniku, Einsteinie, Plancku:
„Zostałem jako poszukiwacz idei naukowych, a może moich uczuciowych przywiązań do ludzi oryginalnych, ludzi których jakoś łączy ustawicznie światło. Wszyscy trzej nie rozumiani, a przecież opierali się na matematyce. Ludzie sprzeciwu. Nieugięci w swej słuszności.Widać z tego, że matematyka wcale tak łatwo do celu nie prowadzi.”
Ale co to jest światło? Jaka ma naturę? Kwantową? A co to znaczy? Jak wielkie są fotony? Jaki mają kształt? Co faluje? Z jaką prędkością się światło rozchodzi? Czy prędkość rozchodzenia się światła w próżni jest stała czy tez od czegoś zależy? A jeśli zależy, to od czego? I co wtedy z teorią względnością Einsteina?
W ostatnim numerze New Scientist znajdujemy doniesienia o tym, że obecnie są powody by sądzić, że prędkość światła w próżni może zależeć od koloru światła. Co prawda nie aż tak drastycznie jak to pisze nasz znajomy, waldemar.m, niemniej w wystarczającym stopniu by światło jednego koloru docierające do nas z odległych galaktyk mogło przybyć cztery minuty prze nadejściem światła innego koloru. W Tybecie buduje się obecnie specjalny teleskop Czerenkowa mający służyć dla potwierdzenia tych doniesień.
Kopia artykułu z New Scientist dostępna z witryny SOTT.