Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1678
BLOG

Prędkość światła

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 124

 

Gen 1:3 Wtedy Bóg rzekł: "Niechaj się stanie światłość!" I stała się światłość.

 

Lecz czym jest światło?

 

Zmarły w roku 1993 ks. Prof Włodzimierz Sedlak swą książkę „Na początku było jednak światło”, opatrzył dedykacją: „RZEŹBIARZOWI mojego światła”. We Wstępie pisał m.in. (pogrubienia moje):

 

Co mogło być na początku? Zależy, odkąd albo od czego zacznie się liczyć, gdzie kto ustawi swój układ odniesienia.

Na początku była Wólka" — powiedziałby człowiek tam urodzony. I ma bezsprzeczną słuszność. Dla niego zaczęło się wszystko w tej miejscowości. Wokół tego punktu geograficznego zaczął się obracać jego świat. Dla Rzymianina początkiem była wilczyca karmiąca dwóch braci i założenie miasta na siedmiu wzgórzach. Dla Ptolemeusza początek oznaczał Ziemię, i było to całkiem poprawne, gdyż wielki astronom starożytności żył na niej i wszystko, co ludzkie, dzieje się na Ziemi. Kopernik zaczął od Słońca, spętało ono planety, a z nimi i Ziemię. Układ odniesienia przeniósł się więc z Ziemi na Słońce. Czy żonglerka logiki, czy jedynie uszanowanie poznawczych gustów? Zależnie od tego, skąd wystrzeli ludzka myśl, co innego może uchwycić, więcej lub mniej poznać. Startowe punkty w logice poznawania przyrody są dosyć umowne.

Nie ma więc bezsensownych punktów odniesienia ani pokręconych układów współrzędnych. To wyłącznie sprawa poprawnego opisywania rzeczywistości w wybranym przez siebie systemie. Początek to pierwszy krok w opisywaniu zdarzenia.Gdzie się go postawi i odkąd zacznie badać, to kwestia zarówno możliwości, jak i wyboru. Ale co z prawdą wtedy?Kiedy się zaczął Wszechświat? Zależy znowu od tego, odkąd zacznie się liczyć i w jaki sposób będzie liczone, zwłaszcza co będzie stanowiło ową „jedynkę" w szeregu odczytywanych wielkości. Każdy start poznawczy może być słuszny, zależy to tylko od tego, czy pragnie się sięgać szerzej czy głębiej w przyrodę. O cechachpoczątku decyduje nie „co", lecz „gdzie" albo „kiedy". Początek posiada wtórną charakterystykę zależną od wyboru miejsca i czasu liczenia.Początek nie ma obiektywnego znaczenia. Jest lokalizacją myśli badawczej w problemie.

Jeśli układ odniesienia będzie chemiczny, to na początku Wszechświata był rzeczywiście wodór. Jeśli współrzędne będą fizyczne, to można się jeszcze dalej przesunąć w „lewo", czyli dokąd wola i wiedza pozwala. Cząstki elementarne? Byłoby tu jądro wodoru, czyli proton. Można inną cząstkę elementarną wziąć jako startową. Elektron? Może być. Powstaje jednak „metodyczne" pytanie: czy nie można układu współrzędnych przesunąć jeszcze bardziej?A kwantowy błysk światła? Przypuśćmy, że tak. Co to jednak daje? Swobodę poruszania się po problemie.Myśl lubi być wolna. Nie skrępowana i nie uwikłana jest gotowa sięgać: nieskończoności. Te upodobania myśli mogą uczynić problem dowolnie ciekawym, łatwym lub trudniejszym, intrygujacym lub zgoła prozaicznym, wreszcie nudnym.

Miliardy lat później stworzono dopiero chemię, a wodór znał już Paracelsus w XVI wieku, ale odkrył go i nazwał dopiero Cavendish (w 1766 roku naszej ery). Światło zaś „odkrył"' człowiek jako jedno z najwcześniejszych zjawisk, wobec tego może lepiej startować od układu współrzędnych „świetlnych'', choć nie musi to być zasadą. Wychodząc jednak z dopuszczalnego subiektywizmu poznawczego w metodzie, można bez ryzyka błędu powiedzieć, żena początku było światło.

Może i wodór komuś wypaść na początku, jeśli zaczyna bieg na chemicznym torze Wszechświata. Wybieram starszy tor, bardziej zagadkowy tym samym. Tor, który leżał u najodleglejszych podstaw tworzeniaWszechmaterii. Kiedyś wydawał się najbardziej istotny bieg chemiczny poprzez świat. Nie znaliśmy innego. Może dlatego, że nasze życie wydawało się wywodzić w prostej linii od pierwiastków chemicznych oraz ich współdziałań. Jak na razie ten szlak pozostaje nadal atrakcyjny na skutek powstania kosmochemii i astrochemii. Ale czynione od lat pięćdziesiątych próby wstrząsania różnych substancji w retortach nie dają syntetycznego życia.

Nie wiadomo, czy uda się kiedyś rozświetlić mroki powstania życia w sposób wyłącznie chemiczny.Mniemam, że wyjaśnienie tego zasadniczego węzła Wszechświata - powstanie biosfery i człowieka - trzeba „ekstrahować" nie odczynnikami, ale światłem. Technologii życia nie uda się rozwiązać jedynie chemicznie. Jest ona zapewne dużo prostsza, tylko nasz intelektualny upór trzymania się jednego, i to starego schematu myślenia, utrudnia rozwiązanie. Może się ono okazać niezwykle proste, a jednak skuteczne. Tak przecież postępowała przyroda nie kształcona na chemii ani na naszych modelach nauki.

Tak zacząłby się pojedynek „wodór contra foton"' . Nawet jeśli założymy, że wodór był początkiem, chodzi bardziej o współdziałanie i współbycie, choć wiek wodoru i wiek fotonu stanowią wielkości zgoła nieporównywalne. Według kryterium masy, według naszej konwencji, masa wodoru wynosi jeden, masa fotonu nie istnieje w spoczynku. Mówi się, że jest, ale zerowa.

Po ustaleniu kryteriów, których jedynym uzasadnieniem może być większa lub mniejsza zdolność rozwiązania czegoś w zawiłościach przyrody - stawiam na światło.Sztalugi z układem współrzędnych wbijam przed początkiem wszelkiego początku - w Uniwersalną Próżnię. Ustawiony tam układ odniesienia ma, jak rozpięta sieć pajęcza, wychwycić pierwszy błysk światła, które zrodziło się z niczego. Z elektromagnetycznej próżni.

Jeśli szaleństwo, to absolutne. Jeśli ryzyko, to zupełne. Ale jeśli się do prawdy zbliżać, to na styk. Te wszystkie względności poznania i preparowany z tego absolutny bigos rozeznania świata z nieskończonym ciągiem racji, słuszności, oczywistości, widzimisię, być może, „nie wiadomo, ale'', te jasne oraz „itepetowate'' kryteria prawdy mieć wreszcie poza sobą jako łamigłówki z okresu dziecięctwa ludzkości.Sztalugi poznania wbić w absolutne zero Wszechistnienia, bez przetargu z nikim. W próżnię. A więc w nic? Jak kto rozumie. Ale to wspólny początek każdego z nas i świata.

Start z absolutnego zera, by poznać wszystko.

Moment... z czym do czego? Można badać zero, ale nie zerem. Do zera podchodzi się z jakimś ekwipunkiem. Lokalizacja układu współrzędnych nie jest losowym przypadkiem, lecz badawczym zamiarem. Tym razem byłby to już Homo electronicus w akcji poznawania początków swej natury i startu wszechrzeczy. Wprost określając - bioelektroniczna orientacja na zamierzony cel.

(...)

Przedsięwzięcie takie nie musi być większym absurdem niż licytacja partykularnych prawd. Spośród wszystkich początków układów współrzędnych wybieram ten narzucony przyrodą, choć nieskończenie odległy. Nie z rozpaczy intelektualnej. Z nadziei rozwiązania problemu jak dotąd nieskończenie trudnego.

Jak gra, to o najwyższą stawkę. Lepsze to, z ryzykiem złamania karku, niż ustawiczne żucie prawdy.Nawet gdyby cofnięcie problemu do zera wszechegzystencji i wszechrzeczy było osiągalne jak temperatura absolutnego zera - tylko po asymptocie, by nigdy do nich nie dojść. Nawet gdyby prawda o życiu i człowieku była nieskończonością problemową, do której można się po asymptocie mózgiem ślizgać, by nigdy w maksymalny punkt nie trafić, to przecież zawody intelektualne między absolutnym zerem rzeczy i nieskończonością komplikacji życia i człowieczej natury są przepyszną okazją dla rozwinięcia prawdziwego rozmachu poznawania.

Na początku było... Nie wiadomo co.Na początku może być tylko pasja, jedynie furia poszarpania przesłony, pod którą jest prawda o przyrodzie. Przyrodą jest również owa pasja zrodzona z życia. Prawda jest systemem zamkniętych pól.I to wszystko?

Nie chodzi o to, by inaczej było.Chciałoby się jednym omiotem myśli ogarnąć Wszechświat, Zycie i Człowieka. Wyjaśnić to olbrzymie i tajemnicze Trio przyrody, tak harmonijne, tak różne i bliskie jak rytm własnego pulsu, jak niespokojny bieg myślenia i dalekie jak bezmiar.

Na światło stawiam.

Lubię to, co ryzykowne, szalone, z zadatkiem na prawdziwość, choć obłędne. To pasja ścigania przyrody — u jej początków. W fundamentalnych wiązadłach. Może próbę poznawania istoty człowieka już tam trzeba zacząć?

 

W swej autobiografii „W pogoni za nieznanym” ks. Włodzimierz Sedlak tak pisze o swych ideałach naukowych: Koperniku, Einsteinie, Plancku:

 

Włodzimierz SedlakZostałem jako poszukiwacz idei naukowych, a może moich uczuciowych przywiązań do ludzi oryginalnych, ludzi których jakoś łączy ustawicznie światło. Wszyscy trzej nie rozumiani, a przecież opierali się na matematyce. Ludzie sprzeciwu. Nieugięci w swej słuszności.Widać z tego, że matematyka wcale tak łatwo do celu nie prowadzi.”

 

Ale co to jest światło? Jaka ma naturę? Kwantową? A co to znaczy? Jak wielkie są fotony? Jaki mają kształt? Co faluje? Z jaką prędkością się światło rozchodzi? Czy prędkość rozchodzenia się światła w próżni jest stała czy tez od czegoś zależy? A jeśli zależy, to od czego? I co wtedy z teorią względnością Einsteina?

 

W ostatnim numerze New Scientist znajdujemy doniesienia o tym, że obecnie są powody by sądzić, że prędkość światła w próżni może zależeć od koloru światła. Co prawda nie aż tak drastycznie jak to pisze nasz znajomy, waldemar.m, niemniej w wystarczającym stopniu by światło jednego koloru docierające do nas z odległych galaktyk mogło przybyć cztery minuty prze nadejściem światła innego koloru. W Tybecie buduje się obecnie specjalny teleskop Czerenkowa mający służyć dla potwierdzenia tych doniesień.

 

Kopia artykułu z New Scientist dostępna z witryny SOTT.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie