Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
2142
BLOG

Z Tybetu na obrzeża nauki – Victor Schauberger

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 176

 

Poprzednią notkę „Anioły Tybetu” zakończyłem zdaniem:

W kolejnej nocie delikatnie przejdę do kosmologii świata widzialnego i niewidzialnego w ujęciu Burkharda Heima, fizyka niemieckiego wychowanego w bliższej nam tradycji chrześcijańskiej. „

Kluczowym słowem jest tu słowo „delikatnie”. Nie od razu zatem, nie skokiem kwantowym, ale w sposób ciągły. Tybet to mistyka, choc może nie tylko mistyka, bowiem z Tybetu dochodziły różne dziwne doniesienia o tym, jak to tybetańscy mnisi potrafią wykorzystywać nieznane nam prawa przyrody i np. pokonywać grawitację przy pomocy dźwięku. Prawda li to? Tybet zbyt daleko, trudno dostępny, więc i sprawdzić trudno. Ponadto w Tybecie straszą Yeti. Dlatego z Tybetu przejdę na tereny bliższe nam kulturowo i geograficznie.

Przetłumaczę na polski i opatrzę komentarzami wybrane fragmenty z książki Alicka Bartholomeva „Hidden Nature. The Startling Insights of Victor Schauberger” - „Skryta Przyroda. Zdumiewające intuicje Victora Schaubergera”.

 

Victor Schauberger - Hidden Nature

 

Krótką, choć niekompletną historię Victora Schaubergera, w języku polskim, znaleźć można np. tutaj – zainteresowani znajdą zapewne w internecie więcej dziwnych informacji na jego temat. Dla nas ważnym jest to, że Schauberger był przede wszystkim uważnym obserwatorem przyrody i wynalazcą. Nie miał podstaw teoretycznych. Miał natomiast niezwykłe zdolności i intuicję. Zawiódł najwyraźniej Amerykanów, gdy ci usiłowali po II-giej wojnie światowej wycisnąć z niego wszystko co wiedział i użyć jego wiedzy do produkcji nowych, jeszcze potężniejszych, broni. Schauberger to wyczuł i zamilkł. Fizykę i matematykę znał syn Victora, Walter, ale i na nim Amerykanie się zawiedli, bowiem najwyraźniej teoretyczne wyjaśnienia bardziej rozmownego Waltera nie miały tej samej wartości co praktyczne idee jego ojca. A jednak obaj Schaubergerowie szli, jak sądzę, w słusznym kierunku. Z kierunkami jest jednak tak: wiemy, że dzwonią, ale nie wiemy w którym z kościołów. A diabeł tymczasem ukrywa się w szczegółach, po diabelsku chichoce i zaciera ręce.

A oto, w luźnym tłumaczeniu na polski, fragmenty z rozdziału „Rola subtelnych energii w przyrodzie” wspomnianej książki „Skryta Przyroda”.

Jak zapewne pamiętamy z naszej dyskusji energii w Rozdziale 2, choć nasz byt fizyczny na zwykłym dla nas poziomie świadomości opiera się na trójwymiarowym, materialnym świecie, na naszą psyche i naszą naturę duchową mogą mieć wpływ energie z wymiarów czwartego do szóstego. Są ludzie którzy są do tych niematerialnych energii dostrojeni lepiej od innych. Do ludzi tych z pewnością należał Victor Schauberger, podobnie jak wizjonerzy tacy jak Goethe czy Rudolf Steiner. „

Komentarz: Pojawiają się tu dodatkowe wymiary, wymiar czwarty do szóstego. O dodatkowych wymiarowych będzie też pisał, tym razem używając matematyki, Burkhard Heim. O wymiarach, mniej matematycznie a bardziej poetycko, mówią też wiele nasi znajomi Kasjopeanie, choć ci mają swoją własną terminologię i używają terminu „gęstość” dla czegoś związanego z „wymiarem”. Nie wszyscy jednak lubią odwoływać się do dodatkowych wymiarów. Są i tacy, którzy z uporem będą twierdzić, że żadne dodatkowe wymiarowe nie są potrzebne, że wystarczą zwykłe trzy wymiary by zamknąć w nich, a konkretnie w trójwymiarowej kuli, cały Wszechświat. Cóż, wolnoć Tomku w swoim domku!

Cytując dalej:

Choć środowisko naszej Ziemi zwiemy trójwymiarowym, całe życie i cała twórczość w sposób zasadniczy zależy od energii z czwartego i piątego wymiaru.”

Komentarz: Człowiek nieobeznany z matematyka i z fizyką teoretyczną może zdanie, takie jak wyżej, potraktować albo jako cos niezwykle głębokiego i godnego powtarzania w towarzystwie, albo też jako sałatkę ze słów, godną potępiania i określenia jako „nonsens z kategorii New Age”. I jedni i drudzy mogą mieć w takich przypadkach rację. Mogą, ale nie muszą. Bowiem jedni i drudzy wykażą przy tym swoją ignorancję – nieznajomość fizyki współczesnej. Znajdą się i tacy, którzy będą obrzucać wyzwiskami fizykę współczesną - jako niewiele mającą wspólnego z „rzeczywistością”. Będą to też ignoranci, tyle, że trochę innego kalibru. Ignorantów najlepiej ignorować. Podobnie zresztą jak trolli.

Victor Schauberger zidentyfikował te aspekty fertylizującej roli Słońca (duchowej siły napędowej życia), zależnie od ich różnych celów w Przyrodzie (jak to opisywaliśmy w Rozdziale 2).”

Komentarz: Niezwykła rolę Słońca w procesach życiowych była podkreślana w wielu mitach i religiach przeszłości. Niemiecka swastyka jest symbolem Słońca, a chrześcijański krzyż jest symbolem o pochodzeniu pogańskim – odmianą tejże swastyki. Fizycy powiedzą oczywiście, że niczego nadzwyczajnego w Słońcu nie ma. Ot, gwiazda jak inne. Reakcje termojądrowe. Owszem, jest trochę tajemnic w procesach zachodzących w Słońcu, ale gdzie nie ma tajemnic? I choc będzie tak twierdzić 99% fizyków i astrofizyków, to jednak nie wszyscy. A kto wie, może te 0.01% jest bliżej prawdy niż reszta?

W kolejnym fragmencie pojawiają się nowotwory językowe, takie jak: „dynageny”, „fruktigeny. Nie będę tłumaczył co znaczą – są to pojęcia z tych „eterycznych”, dotyczących „energii subtelnych”:

Dynageny generują wyższą energię wewnętrzną; fruktigeny są tymi energiami subtelnymi, które powodują zwiększenie płodności; qualigeny polepszają jakość. Schauberger wierzył, że nie ma lepszego sposobu na stymulacji polepszenia jakości wzrostu aniżeli poprzez wprowadzenie tych dynamicznych energii wprost do gleby. Jak w każdej dziedzinie twórczości niezwykle ważna jest tu równowaga pomiędzy dodatnimi i ujemnymi, męskimi i żeńskimi energiami.”

Komentarza: Pojawia się więc znane nam pojęcie „równowagi”. Brak równowagi jest czynnikiem skłaniającym do działania, jest patologią. Dążenie do powrotu do równowagi jest siłą napędową wszelkiej twórczości.

W Tybecie praktykowano od dawien dawna zakopywanie do ziemi tzw. „waz ze skarbami” po to, by w sprzyjających miejscach nasycić ziemię niematerialnymi energiami. Wierzono w to, że pojemniki te, wypełnione metalami i drogocennymi kamieniami promieniują dobroczynne energie wzmacniając i chroniąc środowisko. Co więcej, Tybetańczycy wierzyli, że złoto i inne drogocenne metale lepiej pozostawić w ziemi, nie dobywając ich. W ten sposób przyczyniają się do równowagi energii ziemi, podobnie jak Hopi i Australijczycy uważali, że należy jako uświęcony traktować uran.”

Komentarz: Typowa reakcja racjonalisty na powyższe: wszystko to wynika z ignorancji prymitywnych ludzi. Ciekawe jest jednak to, że wielkich odkryć zazwyczaj dokonywali nie racjonaliści a mistycy i wizjonerzy. Ot, taki sobie fakt, dla racjonalisty godny zignorowania.

Wizją Schaubergera było spowodowanie wzrostu twórczej i animującej energii, zwiększenie płodności Ziemi i podwyższenie jakości produktów od niej pochodzących. By tego dokonać stosował metody, które należy określić jako bardziej alchemiczne niż naukowe.”

Cóż, Newton też parał się alchemią. Tyle, że Newtonowi się to dziś wybacza i chętnie o tym zapomina. Newtonowi się nawet wybaczy, że Pismo Święte badał, nazywał je skorumpowanym i Świętej Trójcy nie szanował. Na KUL-u dalej będą uczyć mechaniki heretyka Newtona. Dziwactwa są dozwolone dla kogoś wielkiego, ale dla maluczkich to be!

Na koniec, chciałbym napisać jakiego typu kosmologię łączy się z ideami Schaubergera? Trochę na ten temat można znaleźć w innym źródle, w książce „Living Energies. Viktor's Shauberger's Brilliant Work with Natural Energy Explained”, której autorem jest Callum Coats.

Victor Schauberger Living Energies

 

Na okładce książki mamy spiralę, i spirale oraz hiperboliczne stożki właśnie przewijają się bez przerwy w pracach i patentach Schaubergera. Nie będę przy tym ukrywał tego, że moje własne idee zmierzają w podobnym kierunku, choć moje metody są inne.

W rozdziale „Nowe Wymiary Energii” pojawia się dość specyficzny termin: „Eternally Creative Intelligence” (Wiecznie Kreująca Inteligencja – w skrócie WKI). Termin ten wprowadzony został po to, by uniknąć słowa „Bóg”, bo słowo to kojarzy się z taką czy inną religią, a przecież nie o religii tu dyskutujemy a o strukturze Wszechświata. Fundamentaliści wskoczą tu zapewne na swojego konika, inaczej ich wiara byłaby nudna, muszą z czymś walczyć, inaczej w oczekiwaniu na upragniony Sąd Ostateczny i zapewnione miejsce w Parlamencie Piekła umarliby z nudów.

I tak pisze autor:

Są ludzie, którzy wierzą, że świat powstał przez przypadek. Są też ci co wierzą, że został stworzony przez Boga lub przez WKI. Prawda leży jednak, jak się wydaje, gdzieś pośrodku o może być postrzegana jako proces refleksywny. Innymi słowy: WKI nasycona wolą kreowania nieustannie poszukuje nowej wiedzy pochodzącej z doświadczeń jej wielorakich kreacji, po to, by kreować jeszcze lepsze wszechświaty. Jako istoty ludzkie mogliśmy więc zostać stworzeni jako twórcze organizmy komórkowe wewnątrz ciała gospodarza – WKI, organizmy, które przyczyniają się do Jego rozwoju, choć nie mają wielkiego pojęcia o przestrzeniach i wyższych płaszczyznach w których operuje WKI. Wynika stąd, że nie ma prawdy absolutnej jako takiej, choćby nie wiem jak głęboką i absolutna nam się mogła wydawać. Prawda musi się bowiem rozwijać w miarę tego jak rozwija się sam Wiecznie Kreująca Inteligencja.”

Dal ilustracji, choćby i symbolicznie, przedstawia autor rzeczywistość jako okrąg.

 

Callum Coats - Invisible Circle

 

My, ludzie, widzimy tylko mały wycinek tego obracającego się okręgu – to wymiary nam dostępne dzięki nauce, która chce wszystko mierzyć i ważyć, bez tego nie może sobie wyobrazić życia. A przecież nie wszystko składające się na rzeczywistość można zmierzyć i zważyć.

 

I tu nie zgodzę się z autorem. Bowiem nauka, w szczególności matematyka, nie ogranicza się do tego jedynie co można zmierzyć i zważyć. Matematyk sięga zwykle tam, dokąd fizyka i chemia jeszcze nie dotarły. Jest to jednocześnie zmorą i cudownym darem matematyki. Zmorą, bo matematyk nie zna praktycznie ograniczeń wynikających z materialności, kreuje więc wszystko co możliwe, bez względu na to czy przydatne czy nie. Jest to też skarb, bowiem matematyk ma o wiele więcej wolności niż np. fizyk – może więc kreować światy do wykorzystania setki i tysiące lat później.

 

I tak właśnie tworzył swoją teorię Burkhard Heim – przy użyciu matematyki, choć kierując się intuicjami i przesłankami wychodzącymi z fizyki. Heim stworzył naukę z miejscem na byty nie zważone i nie zmierzone.

 

Napisałem: „stworzył”. Powinienem był napisać: „kontynuując wielkie idee poprzedników zaczął tworzyć”. Bo dzieła swego nie zakończył. Ale to już jest temat na kiedy indziej.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura