Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
886
BLOG

Materia i duch – metateoretycznie

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 260

 

Notka ta jest w zasadzie dalszym ciągiem i rozwinięciem notki sprzed dwóch dni, notki która tak obrosła w komentarze, że stała się udręką. Więc, choć nie w pełni gotowy psychicznie i intelektualnie, nie mam innego wyboru aniżeli pośpieszne zredagowanie notki następnej. Co niniejszym czynię.

Rzecz dotyczy materii i ducha. Nauka oficjalna ducha nie uznaje, a jeżeli już się nim zajmuje od strony „jak i dlaczego ludzie, od zarania dziejów, jakoś nie mogli się bez ducha obejść?”

Religie z kolei koncentrują swoją uwagę na duchu, na moralności, na etyce. Nauka zwykle religii przeszkadza, jest potencjalnym zagrożeniem, usiłowaniem odebrania człowiekowi czegoś, co rózni człowieka od zwierzęcia.

Gdzieś tam pośrodku, pomiędzy nauką a religią jest filozofia, w tym usiłowania zastąpienia ducha, moralności i etyki czymś w rodzaju „światopoglądu racjonalnego”. Jest też inna filozofia, stawiająca sobie cel przeciwny, dopasowanie nauki do religii (liczba mnoga). Takich czy innych, jednak przede wszystkim filozofia wyrastająca z Chrześcijaństwa.

A może warto spojrzeć na metateoretycznie?

Warto – nie warto, spróbować można. Nie będę ukrywał tego, że moje metateoretyzowanie odbywa się wychodząc z założenia, że nauka nie jest dziełem szatana, że skoro dany został intelekt, skoro dane zostały uczucia, skoro dane nam zostało sumienie – to po to, by ich używać najlepiej jak to jest możliwe. Jest to mój punkt wyjścia, moja hipoteza robocza. Nie mam zamiaru tu dokonywać wartościowania co jest ważniejsze, nauka czy uczucia. Z uczuciami się jednak rodzimy, zna je każda matka, mężczyźni mogą się ich uczyć od kobiet. Nauka zaś to rzadko coś wrodzonego, wymaga pracy, wysiłku, poświęcenia, często idącego w parze z pozostawieniem obowiązków rodzinnych na drugim planie.

Czy należy pogodzić ducha i materię? Czy warto? Po co? Różni ludzie różnie się na to zapatrywali. Darwin na przykład duchem gardził. Był świetnym, pracowitym uczonym, jednak nieco tchórzliwym. Bał się opublikowania wyników swych badań póki nie postawi ostatniej kropki nad i. Nabrał odwagi dopiero wtedy, gdy znalazł sprzymierzeńca. Sprzymierzeńcem tym był Alfred Russel Wallace, który doszedł do podobnych wyników co Darwin, na niezależnej drodze.

Charles Darwin

Charles Darwin

Alfred Russel Wallace

Alfred Russel Wallace

W roku 1858 obaj zostali przedstawieni brytyjskiej społeczności naukowej jako współautorzy teorii doboru naturalnego. Przez pewien czas nawet współpracowali. Wkrótce jednak ich drogi się rozeszły. Bo podczas gdy dla Darwina ważna była tylko materia, Wallace, analizując historię ludzkości, zauważył, że teoria doboru naturalnego nie wyjaśnia skąd się bierze dobro, miłość uczucia, nie daje żadnych wskazówek dla moralności i dla etyki. Przeciwnie, działa jakby na szkodę tego, co my, ludzie, uważamy za pozytywnie ludzkie. Wallace zatem zmienił kierunek swych interesowań, postanowił poświęcić się badaniom tego czym materialistyczna nauka nie chciała się zajmować – badaniom świata ducha. Usiłowania przekonania Darwina co do tego, że nie można tej dziedziny pozostawiać odłogiem spotkały się z reakcją Darwina podobną do tej, która ja sam czasem spotykam. W roku 1869 Wallace opublikował artykuł w którym stwierdzał, że dobór naturalny może mieć swe granice, że „wszystko obejmująca inteligencja” może być odpowiedzialną za umysłowe i moralne zachowania człowieka. W odpowiedzi Darwin zareplikował: „Gdybym tego nie wiedział, sądziłbym, że to nie Pan ale ktoś zupełnie inny jest autorem. Jak Pan słusznie oczekiwał, niestety, moje zdanie różni się od pańskiego poważnie.”

I taki los spotykał każdego, kto usiłował opuszczać ścisłe szranki czy to nauki czy religii. Reakcja była zawsze ta sama: „póki się dzieci bawicie, bawcie się, my też lubimy się czasem zabawić. Ale nie ważcie się do tego zabierać poważnie i bałamucić naszych zwolenników. „

Spotyka to każdego, kto na poważnie zaczyna się interesować tym, co nazywamy „nadprzyrodzonym”.

I tak, jak dotąd, duch i materia nie mogą się spotkać, a kiedy się spotykają, zwykle jedna traktuje drugie jak wroga.

Czy tak być musi? Po wsze czasy? A co, jeśli czasu mamy już nie tak wiele?

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura