Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1501
BLOG

Potwory metateoriopoznawcze

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Kultura Obserwuj notkę 276

 

Zanim zajmę się Zoroastryzmem proponuję przygotowanie się do tej przygody poprzez przyjrzenie się potworom metateoriopoznawczym. Sam jestem potworem, jak to wynika z komentarza S.H do mojej poprzedniej notki. Ażeby nie teoretyzować po próżnicy przyjrzyjmy się z blska jak taki potwór metateoriopoznawczy wygląda. Oto on w całej okazałości tak jak został przedstawiony w roku 1952 w czasie programu telewizyjnego „We the People”.

 

Braxto County Monster

 

Podpisem pod tym obrazkiem winien być komentarz S.H. Adresowany do mnie:

„Ty osobiście należysz do myślicieli o niewspółmiernej przewadze uprawnień matematycznych nad metateoriopoznawczymi i przeto swoiście tracisz czas i wysiłek usiłując wchodzić na grunt religii i wokółpsychologiczny.”

Zostałem w ten sposób subtelnie zniechęcony do wchodzenia na grunt wokółpsychologiczny. Jednak będąc potworem metateoriopoznawczym mam naturę przekorną – zatem wejdę na grunt okołopsychologiczny, choć to grunt śliski i grząski. Jak wpadać – to na całego!

Tak naprawdę to media, jak to zwykle z mediami bywa, obraz potwora metateoripoznawczego zniekształciły. Bardziej obiektywny wizerunek potwora, skonsultowany z naocznymi świadkami, jest taki:

 

Flatwoods Monster

Po tym wprowadzeniu, krótko, o co tu idzie? Otóż w czasie gdy dyskutowaliśmy o problemach religii, wiedzy, nauki i okołonauki, ja dzieliłem czas pomiędzy matematykę ( o czym pisał nie będę) i lekturę następnej książki, mianowicie „The Braxton County Monster. The Cover-up of the Flatwoods Monster Revealed”. Autorem jest Frank C. Feschino, Jr. Przedmowę i posłowie napisał Stanton T. Friedman, z wykształcenia fizyk jądrowy, pracował dla General Electric, General Motors, Westinghouse, TRW Systems, Aerojet General Nucleonics, i McDonnell Douglas, członek towarzystw: American Nuclear Society, the American Physical Society, the American Institute of Aeronautics and Astronautics i AFTRA. O ile dobrze pamiętam dyskutowałem z nim kiedyś sprawy różnych potworów metateoriopoznawczych, korespondowała z nim również moją druga połowa.

Angielskie „Cover-up” to „zacieranie śladów”, a sama książka ma charakter dokumentalny – dokumentuje dwie fale UFO nad Waszyngtonem i wschodnimi stanami USA w r. 1952. Dokumentuje też w szczegółach mechanizm zacierania wszystkiego co się dało zatrzeć przez agencje rządowe USA. W sumie – lektura ciekawa i pouczająca.

Sam „potwór” wylądował na polanie, był widziany z bliska przez wielu światków, Gwardia Narodowa wzięła się do dzieła, potwór w końcu jakoś odleciał na ratowniczym UFO, zostawił po sobie trochę śladów, pluł olejem, zostawił skrawki czegoś metalicznego. Agenci wszystkie dowody materialne sprytnie sprzątnęli. Był to cały najazd UFO, postawiono na nogi lotnictwo kilku stanów, lotnictwo straciło kilka myśliwców, ale i po stronie UFO były straty. Jednego nieszczęsnego pasażera UFO spotkał taki oto los:

UFO crash Wheeling

Oczywiście nastąpił kontratak obalaczy. Wszystko to był „meteor”. A że latał zygzakiem nad kilkoma stanami, że zestrzelił parę myśliwców, że tu i ówdzie się zatrzymał – komu będzie się to wszytko chciało sprawdzać? „Meteor” i publika się uspokoiła. Oczywiście nie uspokoili się naoczni świadkowie, którzy potwora widzieli z bliska i doświadczyli na swoim ciele. Dla tych przeznaczony był specjalny kist, z pieczęcią rządową, w którym wytłumaczono, że nie było to nic nadzwyczajnego, po prostu lotnictwo przeprowadzało testy eksperymentalnego modułu (czterech modułów) przeznaczonego do lądowania na Księżycu. Stanton Friedman w zakończaniu podaje w czterech punktach technologię używaną przy obalaniu. Oto te punkty:

 

  1. Czego publika nie wie, nie należy jej mówić.

  2. Nie przejmować się faktami

  3. Jeśli nie można zaatakować danych, należy zaatakować ludzi

  4. Badania to obwieszczanie, dochodzenie prawdy to zbyt wielki kłopot.

    No dobrze, ale co to ma wspólnego z metateoretyzowaniem? Otóż ma wiele. Gdy bowiem fakty znamy, gdy zaczynamy, wbrew drugiemu przykazaniu, się nimi przejmować, wtedy pojawia się w nas potrzeba „wyjaśnienia” tych faktów, stworzenia jakiegoś prawdopodobnego scenariusza, inaczej nie zaznamy spokoju. Innymi słowy musimy metateoretyzować.

Żeby więc się na całego podłożyć S.H. - przedstawię niniejszym moją metateorię usiłując przy tym objąć nią wszystkie znane mi fakty, a nie tylko ich wybraną część. Wsadzę te fakty do wspólnej przegródki „paranormalnego”. Zanim jednak to zrobię przyjrzymy się jednemu tylko dokumentowi, odtajnionemu w r. 1977. Jest to notatka z dnia 24-go września 1952, Dyrektora Wywiadu Naukowego CIA, nazwiskiem F. Marshall Chadwell, notatka przekazana Dyrektorowi CIA nazwiskiem G. Walter Bedell Smith.. Oto fragment, przy czym nie będę tłumaczył na polski, bo jak kogoś to naprawdę zainteresuje, to sobie przetłumaczy – pogrubienia moje:

 

1. Recently an inquiry was conducted by the Office of Scientific Intelligence to determine whether there are national security implications in the problem of unidentified flying objects, i.e. flying saucers. . . .

2. The public concern with the phenomena indicates that a fair portion of our population is mentally conditioned to the acceptance of the incredible. In this fact lies the potential for the touching-off of mass hysteria and panic.

3. In order to minimize risk of panic, a national policy should be established as to what should be told to the public regarding the phenomena.

  1. A worldwide reporting system has been instituted and major Air force bases have been ordered to make interceptions of unidentified flying objects. . . .

Contained in the September 12,1952 Project Blue Book microfilm

 

Nie dowiadujemy się prawdy na skutek obawy przed masową histerią i paniką. To jasne. Kto chciałby masowej histerii i paniki? Ale jaka jest ta prawda? Niezłym wstępem może tu być fragment wzięty z książki Johna A. Keel'a „Visitors from Space”. Tym razem podam zarówno tekst w oryginale jak i moje tłumaczenie – tak będzie bezpieczniej gdyby ktoś chciał sprawdzać. Oto tekst w oryginale:

That unidentified flying objects have been present since the dawn of man is an undeniable fact. They are not only described repeatedly in the Bible, but were also the subject of cave paintings made thousands of years before the Bible was written. And a strange procession of weird entities and frightening creatures have been with us just as long. When you review the ancient references you are obliged to conclude that the presence of these objects and beings is a normal condition for this planet. These things, these other intelligencies or OINTs as Ivan Sanderson labelled them, either reside here but somehow remain concealed from us, or they do not exist at all and are actually special aberrations of the human mind - tulpas, hallucinations, psychological constructs, momentary materializations of energy from that dimension beyond the reach of our senses and even beyond the reaches of our scientific instruments. They are not from outer space. There is no need for them to be. They have always been here. Perhaps they were here long before we started bashing each other over the head with clubs. If so, they will undoubtedly still be here long after we have incinerated our cities, polluted all the waters, and rendered the very atmosphere unbreathable. Of course, their lives -if they have lives in the usual sense - will be much duller after we have gone. But if they wait around long enough another form of so-called intelligent life will crawl out from under a rock and they can begin their games again.

A oto przybliżone tłumaczenie:

Ach, powinienem dodać, że tuż przedtem Keel krytykuje Danikena za to, że nie znał literatury i że zbytnio prymityzował. Po czym następuje:

Nie ma wątpliwości co do faktu, że niezidentyfikowane obiekty latające istniały od zarania dziejów ludzkości. Ich opisy pojawiają się raz po raz nie tylko w Biblii. Były przedmiotem rysunków w jaskiniach na tysiące lat zanim spisana została Biblia. Dziwny pochód osobliwych tworów i przerażających potworów towarzyszył nam przez cały ten czas. Gdy przeglądamy starożytne odnośniki do tych zdarzeń nieuchronnie dochodzimy do wniosku, że obecność tych obiektów jest czymś normalnym dla naszej planety. Te rzeczy, te inne inteligencje, czy OINT jak określał je Ivan Sanderson, albo gdzieś tu mieszkają, lecz jakoś się przed nami chowają, albo nie istnieją w ogóle i są w samej rzeczy aberracjami ludzkiego umysłu, tulpami, halucynacjami, wytworami psychologicznymi, chwilowymi materializacjami energii z niedostępnego naszym zmysłom wymiaru, wymiaru niedostępnego również dla naszych przyrządów naukowych. Nie są z kosmosu. Nie ma takiej potrzeby. Były tu zawsze. Być może były tu jeszcze zanim zaczęliśmy tłuc jeden drugiego pałami. A jeśli tak, to z pewnością będą tu także po tym gdy spopielimy nasze miasta, zapaskudzimy wszystką wodę na planecie, uczynimy atmosferę nie nadającą się do oddychania. Oczywiście ich życia – jeśli w ogóle mają życia w zwykłym sensie tego słowa – staną się, po naszym zniknięciu, nieco nudniejsze. Lecz jeśli cierpliwie poczekają, zacznie raczkować nowa forma, jak to mówimy, inteligentnego życia. Wtedy będą mogły zacząć swe gry od początku.

Tyle John Keel. Czy chciałbym coś do tego dodać? Pewnie i chciałbym: potrzebne jest odważne metateoretyzowanie a nie chowanie głowy w piasek i udawanie, że sprawy nie ma. Moim bohaterem i przykładem jest tu na przykład Ojciec Redemptorysta Andreas Resch. Bohaterem, bo ma głowę otwartą pomimo tego, że jest przedstawicielem instytucji nie chlubiącej się zachęcanie do kompletnej otwartości.

Ktoś powie, że piszę to, bo kanikuła – typowy przedmiot, nieprawdaż? A dla mnie nie ma lepszego wstępu do notki o Zoroastryzmie.

Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura