Był to rok 1966. Mój dobry kolega, dziś profesor fizyki Uniwersytetu Wrocławskiego, kupił sobie NRD-owską maszynę do pisania „Erika”. Gdy go odwiedziłem, urzeczony tym krzykiem techniki zasiadłem do maszyny i tak powstał mój pierwszy channeling. Jako, że treść i forma wiążą się nieco z tekstami Stanisława Hellera, zamieszczam mój channeling w całości.
Najpierw sam dokument na obrazku:
A oto treść tych wypocin młodego studenta:
Def. Częściowo uporządkowany zbiór S (z relacją częściowego porządku <= nazywamy strukturą, jeśli dla każdej pary elementów x,y zbioru S, zbiór {x,y} posiada kres górny oraz kres dolny. Kres górny zbioru {x,y} oznaczamy przez xUy, kres dolny oznaczamy przez xIy i nazywamy odpowiednio sumą i iloczynem elementów x i y.
Pojęcie struktury może służyć za punkt wyjścia przy próbach zbudowania geometrii ogólniejszej niż geometrie euklidesowe czy też geometrie Riemanna. Zauważmy przede wszystkim, że struktura jest matematycznym obrazem tego, co FIZYCY w przystępie odwagi czy też melancholii nazywają „dyskretnością” przestrzeni. Istotnie, elementy struktury odpowiadają zbiorom punktów „zwykłej” przestrzeni. Jeśli założymy, że struktura posiada atomy, to znaczy istnieją elementy struktury takie, że oprócz elementu „zerowego” struktury nie zawierają innych, to elementy te nazywane też „atomami” struktury odpowiadają temu co Heisenbergowi śniło się jako „kwanty przestrzeni”.
Pojęcie struktury pozwala także na sformułowanie w najogólniejszym chyba języku problemu „skończoności” czy też „ograniczoności” Wszechświata. Niech S będzie strukturą, której elementy odpowiadają „ograniczonym zbiorom otwartym”, zdefiniujemy w S pojecie pokrycia w następujacy sposób:
zbiór B elementów z S nazywamy pokryciem struktury S, jeśli dla każdego x należącego do S istnieje skończony podzbiór x1,...,xn zbioru B taki, że x<=x1Ux2U...Uxn. Strukturę będziemy nazywać „zwartą”, jsśli z każdego pokrycia można wybrać podpokrycie skończone (t.j. Takie, że B jest skończony). Chwila zastanowienia wystarcza, by stwierdzić, że struktura odpowiada dokładnie temu co mamy na myśli mówiąc o skończoności Wszechświata.
Dziwne poczucie humoru miał ten student. No i także widać przesadną fascynację matematyką, nieprawdaż. Mówi się, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Ale co robić ze skorupką, która nasiąka i nasiąka i nigdy temu nasiąkaniu nie widać końca? Sprawa raczej beznadziejna, choroba nieuleczalna.